Odwagi!
Kiedy nasz świat funkcjonuje jak należy, niczego nie trzeba na siłę formalizować, bo wszystko da się załatwić spontanicznie, z własnej nieprzymuszonej woli. Działa Internet, nikt nikogo nie inwigiluje, policja nas chroni, a władza zabiega o nasze poparcie. Zdaje się jednak, że nadciągają nad nasz świat ciemne chmury. Do mrocznych czasów należy się przygotować, a słowo „jawność” zamienić na słowo „konspiracja”.
Przemysław Wiszniewski
ODWAGA
Już niebawem może się okazać, że kolejne demonstracje KOD-u będą nielegalne. Władze miejskie bowiem nie wydadzą na nie zezwolenia, bo się zmienią. Cyt.: „PiS planuje przejęcie władzy w stolicy już w najbliższych tygodniach – urzędnicy stołecznego ratusza są tego pewni. Furtką są przepisy umożliwiające stworzenie metropolii”.
Oczywiście, w takiej sytuacji nie wyobrażam sobie, by manifestacje KOD-u nadal się nie odbywały. O tym zresztą zapewniał już w kwietniu Mateusz Kijowski. Cyt.: „Jeśli PiS zmieni prawo o demonstracjach, wyjdziemy na ulice nielegalnie. Mamy doświadczenia z lat 80”. Dodajmy, że PiS wcale nie musi niczego ustawowo zmieniać. Kiedy prezydentem Warszawy był Lech Kaczyński, odmówił Kampanii Przeciw Homofobii dorocznej Parady Równości w stolicy. Dysponując takimi samymi przepisami.
Problem w tym, że demonstranci będą musieli wykazać się odwagą, by w takich demonstracjach uczestniczyć, ponieważ będą one mogły być rozpędzane przez siły porządkowe. Uczestników i organizatorów mogą spotkać restrykcje ze strony władz.
Szczęśliwie, rekrutujemy się w pewnej części spośród emeryckiego grona (lub w wieku zbliżonym), więc fotografia rozpędzanego armatkami wodnymi i konną policją tłumu staruszków, nie zrobi dobrego wrażenia w świecie i nie przyniesie PiS-owskiej władzy splendoru.
Piszę to wszystko nie po to, by kogokolwiek zniechęcać do KOD-erskiej aktywności plenerowej. Przeciwnie, piszę, by zaapelować o odwagę i determinację. Wreszcie spełnią się sny co bardziej krewkich obywateli, aby nasza aktywność była bardziej konfrontacyjna, a więc w ich przekonaniu skuteczniejsza. Stanie się tak, jeśli się stanie, nie z inicjatywy KOD-u, tylko z woli złej władzy. Zamierzają od słów przejść do czynów. To będzie zatem również test dla tych, co dziś prężą muskuły, czy wytrwają.
Wszystko dzieje się w zawrotnym tempie, zmienia jak w jakimś szaleńczym koszmarnym kalejdoskopie. Być może za wcześnie jeszcze na takie przewidywania, ale wychodzę z założenia, że trzeba się na najgorsze przygotować psychicznie zawczasu. Najgorzej, gdy rzeczywistość nas zaskakuje.
Mateusz Kijowski zapowiedział podczas ostatniej pikiety pod TK ogólnopolską manifestację w dniu 24 września.
Nikt nam nie obiecywał, że będzie łatwo. Zdaje się, że kończy się epoka legalnych zgromadzeń na terenie stolicy. Chronionych przez przyjaźnie nastawioną policję. Niewykluczone, że PiS-owi sprzykrzył się KOD, i że zechcą nas zastraszyć. Nie dajmy się zastraszyć. Miejmy w sobie odwagę i siłę. Pamiętajmy, że walczymy o demokratyczną Polskę. Niechaj to przekonanie i misja dodaje nam odwagi i chroni przed strachem. Nie poddamy się!
KONSPIRACJA
Niemniej, odwaga to nie wszystko.
Potrzeba nam również rozwagi i sprytu. I determinacji. Prawdopodobnie czeka nas swego rodzaju konspiracja. Do tego musimy mieć między sobą sprawnie funkcjonujący kontakt, którego nie trzeba koniecznie ujawniać. KOD buduje struktury. Zachęcam, apeluję, byście się Państwo w te struktury zaangażowali właśnie po to, by móc uzyskiwać i przekazywać ważne informacje dotyczące zdarzeń, miejsc, terminów. Być może okaże się, że już tak jawnie nie da się o wszystkim rozmawiać. Zwyczajnie, dla naszego wspólnego bezpieczeństwa.
Nigdy nikogo do niczego nie agitowałem. Zawsze miałem wątpliwości. Po raz pierwszy w życiu ich nie mam. Dlatego zdecydowałem się agitować. Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, wymaga bowiem naszej wzmożonej aktywności.
Zapraszam Państwa do udziału w Komitecie Obrony Demokracji, do którego sam się zapisałem, kiedy tylko okazało się to możliwe, i w którym działam od początku, w miarę swoich skromnych możliwości.
Oto niezbędne wskazówki:
Wstępujmy zatem do KOD-u!
DETERMINACJA
Przypominam sobie, że kiedy pod koniec ubiegłego roku zacząłem uczestniczyć w manifestacjach KOD-u, zwierzałem się tutaj publicznie, że trudno mi się przemóc, bo mam naturę samotnika i ponuraka, irytują mnie ludzie ze swoimi słabościami i boję się tłumu.
Zaczęło się od pikiet w Al. Szucha pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego.
Minęło od tamtej pory kilka miesięcy, chyba dziewięć, tyle co ciąża. KOD już ma projekt legitymacji członkowskich, co jest symbolem formalnym narodzin masowego ruchu, tak jak w przypadku dziecka – metryka. Z imieniem, które jest oryginalne, niepowtarzalne i brzemienne w znaczenia, odniesienia do tradycji opozycyjnej: Komitet Obrony Demokracji. Z nazwiskiem rodzica, Mateusza Kijowskiego, którego od tamtej pory dobrze poznałem, zaufałem mu, polubiłem go i postanowiłem wspierać na dobre i na złe.
Poznałem mnóstwo osób zaangażowanych w szczytną działalność KOD-u. Bardzo mi schlebia, że jestem w tak szacownym gronie.
Zaakceptowałem nawet całkowitą zmianę swojego trybu życia, z domatorskiego w tryb nomadów. I nie chodzi tylko o maszerowanie po ulicach stołecznych – to żaden przecież wyczyn. Zacząłem jeździć do innych polskich miast.
Chcę tylko powiedzieć, że w tej całej naszej biedzie, w obliczu dyktatury Kaczyńskiego, która tak nieoczekiwanie nami zawładnęła i opanowała całe nasze społeczne życie, że wobec tego nieszczęścia, które nas spotkało, KOD jest jedynym właściwym antidotum. Nie usypia naszej czujności, ale też nie każe nam niepotrzebnie iść od razu na barykady. Dostosowuje swoje działania do rozwoju sytuacji, starając się minimalizować fatalne skutki złej władzy.
Nie na wszystko mamy wpływ, nie zapobiegniemy całemu złu, ten kataklizm musi się nad naszymi głowami przetoczyć. Ale możemy opóźniać jego niszczycielski impet. Im bardziej teraz się postaramy, tym straty po PiS-owskim reżimie łatwiejsze będą potem do powetowania.