Make rogal, not war
11 listopada świętowano w Poznaniu nie tylko stulecie odzyskania niepodległości, ale i imieniny ulicy Święty Marcin. W centrum miasta zebrały się tłumy poznaniaków i przyjezdnych. A na Kopcu Wolności przemawiał przewodniczący KOD-u Krzysztof Łoziński.
Nad poznańską Maltą powiewały flagi polskie, europejskie i kodowe. Wśród zgromadzonych na szczycie Kopca Wolności spotkałem przewodniczącego KOD-u Wielkopolskie Sławomira Majdańskiego i Marikę Vergin, organizatorkę kodowych akcji w Poznaniu.
Wolność i prawo
Krzysztof Łoziński mówił krótko. Podkreślił, że niepodległość jest bardzo ważna. Ale niepodległość to nie wszystko.
– Niepodległości nikt nie odmówi ani Korei Północnej, ani Kubie – zwrócił uwagę. – Jednak obu tym krajom brakuje wolności.
Kolejną ważną rzeczą jest praworządność. Nawet jeśli prawo jest złe, w praworządnym państwie można walczyć o wolność trzymając się ram tego prawa.
– Przykładem jest wóz Drzymały – przypomniał. – Prusacy nie pozwalali Polakom budować domów, ale postawienie domu na kołach pozwoliło Drzymale na toczenie z pruskimi władzami prawnej batalii.
Znad Malty udałem się do centrum miasta. Po drodze mijałem wielu uczestników kończącego się właśnie Biegu Niepodległości.
Klucze od prezydentów
Pod poznańskimi Krzyżami stała scena, na której prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak i były prezydent RP Bronisław Komorowski przekazywali klucze do miasta rzymskiemu legioniście. Tym legionistą był św. Marcin. W Poznaniu bowiem obchody Święta Niepodległości łączą się z imieninami ulicy Święty Marcin.
Ludzie zajadali się tradycyjnymi rogalami marcińskimi, a przed sceną przechodził barwny korowód.
W korowodzie maszerowali koderzy. Krystyna Stachowiak trzymała transparent sufrażystek świętujących stulecie praw kobiet. Ale szli też koderzy spoza Wielkopolski. Była Anna Rybakiewicz z Zarządu Głównego i Łukasz Olejnik, ten sam, który jako pierwszy przyodział pomnik Lecha Kaczyńskiego w konstytucyjną koszulkę.
Korowodowi przyglądał się tłum poznaniaków, ale i osób, które specjalnie do Poznania w ten dzień przyjechały. Spotkałem ludzi zarówno z pobliskiego Golęczewa, jak i nieco odleglejszego Konina, a nawet warszawiankę z Berlina. Sam przyjechałem z Koszalina.
Ponad głowami tłumu unosiły się baloniki, ale widziałem też flagi polską i europejską.
W tym samym czasie w Warszawie europejską flagę palili neofaszyści.
Napisał: Krzysztof Ulanowski KOD Koszalin/ Zachodniopomorskie
fot. Waldemar Jankowski, KOD Zachodniopomorskie