Jak mądrze wybierać do KODu
Piotr Cykowski
Piotr Wieczorek
Z zainteresowaniem przeczytaliśmy tekst „Za powszechnymi wyborami do KODu w internecie i realu”.
Doceniamy zaangażowanie wielu osób w chęć współtworzenia wielkiego społecznego ruchu KOD, który sprzeciwia się psuciu państwa i wielu z nas daje nadzieję a także radość z działania. I choć nie lubimy być anty, to napiszemy jednak polemicznie – „Przeciwko powszechnym wyborom do KODu w Internecie”. O tyle, o ile jego założenia pozwalają nam na przedstawienie wizji organizacji oddolnej, opartej na osobistym udziale tworzeniu struktur i podejmowania decyzji w KOD.
W przytoczonym artykule czytamy, że KOD nie powinien organizować kongresu na 2000 osób jak zwykłe partie polityczne, ale przeprowadzić wybory internetowe – w celu „umocnienia KODowskiej legitymacji obywatelskiej”. Legitymacja ta „powinna równać się, jeżeli nie być wyższa od tej samej (sic!) legitymacji którą otrzymał PiS w wyborach”. Widzimy w tym sposobie przeprowadzania wyborów wiele niebezpieczeństw i zagrożeń.
Przypomnijmy podstawowe fakty dotyczące KOD – nie jesteśmy partią polityczną. Jesteśmy stowarzyszeniem – na ten moment jeszcze w rejestracji – ruchem społecznym. Politycznym ale apartyjnym. Na dziś liczba followersów Fanpage KOD to około 160.000 osób. Z czego liczbę aktywnych członków struktur, które tworzą się w KOD można szacować na nie więcej niż 20.000. Podjęliśmy w pewny momencie decyzję, że siłą i puntem ciężkości organizującego się KODu są struktury regionalne. Tam musi zaistnieć silny mandat do prowadzenia działań, podejmowania decyzji. Tam musimy stworzyć przestrzeń, umocowanie dla osób już sprawdzonych w działaniach i zyskujących prawdziwe zaufanie większości. Struktury te – na poziomie lokalnym, w grupach miejskich, dzielnicowych, tematycznych, wybierają swoich liderów demokratycznie. Na żywo, przejrzyście.
Wybory na wyższe szczeble koordynacyjne, na poziomie regionów czy krajowym, muszą opierać się na aktywnych, zarejestrowanych członkach tworzonego stowarzyszenia. Od dołu – do góry. Przewidujemy prawo wyborcze dla zarejestrowanych, aktywnych członków stowarzyszenia. Wybory dwustopniowe. Do zarządów regionów, a następnie do zarządu krajowego, być może przy dużej liczebności członków w regionach, wprowadzenie wyborów także „poniżej” regionów. Aby przeprowadzić takie wybory, potrzeba zarejestrowanego stowarzyszenia, zmiany statutu, ordynacji wyborczej i zrzeszenia członków. To chwilę potrwa, ale w ten sposób stworzymy sprawnie działający organizm, który będzie zdolny do działania, manifestowania, edukowania, tworzenia społeczeństwa obywatelskiego.
Przechodząc do meritum – o tym właśnie mowa, o sprawnym funkcjonowaniu organizacji, czyli włączeniu w ten proces osób nie tyle o podobnych poglądach co sprawnych w działaniu. Pierwsze skojarzenie, jakie przychodzą do głowy, na myśl o pomyśle na powszechne wybory poprzez internet, to plebiscyt. Wybór „gwiazd kodu”. Osób, które udzielają się publicznie i tworzą ciekawy lub błyskotliwy kontent. Czy takie osoby, bez sprawdzenia ich w ciężkiej codziennej pracy, (czego nie gwarantuje internet) wykażą się wystarczającymi zdolnościami organizacyjnymi? Jak inaczej, niż patrząc na codzienne zaangażowanie w działania „w realu” niż na wirtualną publicystykę, można faktycznie ocenić kompetencje i dokonać wyboru? Czy umiejętność napisania eseju ma być podstawą weryfikacji sprawności zarządzania ogólnopolską organizacją? Czy w tym konkursie stworzonej na potrzeby wyborów mądrości lub mądrości niekoniecznie powiązanej ze zdolnościami organizacyjnymi w ogóle znalazłoby się miejsce dla osób, które dla KODu ciężko pracują. Dla tych, którzy albo nie czują potrzeby, albo nie posiadają umiejętności aby głosić swe prawdy publicznie, skupiając się na organicznej pracy. Czy takich osób nie potrzebujemy najbardziej, a system głosowania przez internet, szybki i powszechny da możliwość zapoznania się z tą czasem mrówczą pracą?
Pan Maciej Bartkowski chciałby powszechnych, internetowych wyborów w KOD. Na wzór rosyjskiej opozycji, która w 2012 roku zrobiła sobie „powszechne” wybory do swojej Rady Koordynacyjnej. „Powszechność” polegała na tym, że ponad 80.000 wyborców (z czego 60.000 przez Internet) wybrało spośród 215 kandydatów 42 osobową radę. Dla przypomnienia – populacja Federacji Rosyjskiej to 143,5 miliona osób. Czyli powszechność liczona w promilach. Co więcej, wspomniana, demokratycznie i powszechnie wybrana Rada Koordynacyjna zakończyła swoje istnienie po niespełna roku od wyborów – a jednym z powodów dla których upadła, była właśnie niespójność spowodowana zastosowaną metodą wyboru.
Naszym zdaniem KOD ma być sprawnie zorganizowanym ruchem, który da możliwość bezpiecznego wypowiadania się dziesiątkom tysięcy osób biorących udział w akcjach. Mniej we władzach KOD potrzebujemy rzeczników lepszej zmiany (oni i one też są potrzebni), więcej nam potrzeba sprawnych organizatorów i organizatorek akcji, działań i samych struktur. Dlatego wybór winien iść od dołu i poprzez sprawdzanie w działaniu, a nie od góry i sprawność w gadaniu. Efekt „celebryzacji” życia publicznego znajduje najlepsze odzwierciedlenie w składzie polskiego parlamentu. Brak wspólnego mianownika w powołanym zaproponowaną metodą ciele zarządczym KOD mógłby doprowadzić w krótkim czasie do paraliżu naszych działań.
Nie przecenialibyśmy także możliwości pod tym względem samego KODu. W kategoriach politycznych warto mierzyć daleko i postrzegać KOD jako mający wpływ na prawdziwą dobrą zmianę, jednak w kategoriach organizacyjnych lepiej zachować większą dozę pragmatyzmu. Zaproponowane metody przeprowadzenia wyborów „powszechnych” brzmią fajnie, wszystkie bardzo demokratyczne. Chapeau bas. Jest tylko jeden problem – KOSZTA. Proponowana procedura kosztowałaby – przy wykorzystaniu jedynie wolontariuszy – około 10% kosztów wyborów krajowych. Ostatnie referendum kosztowało 100 mln zł. To co proponuje Pan Marcin (lokale wyborcze, platforma wyborcza w internecie, rejestracja i weryfikacja wyborców, kandydatów itp., itd.) nie występuje w przyrodzie za darmo. A KOD nie ma (wbrew plotkom rozsiewanym przez pana Kukiza) 10 milionów złotych. A gdybyby miał, pytanie czy zechciałby go wydać na przekazanie steru osobom z plebiscytu.
Domagając się mniej standardowych rozwiązań, uważanych za szybsze do wprowadzenia musimy także pamiętać o pewnym konserwatyzmie organów rejestrowych. Podejmowania eksperymentu na którego akceptację, pamiętajmy, musi jeszcze wyrazić sąd rejestrowy i organ nadzoru, mogłoby znacząco wydłużyć czas wyłonienia władz KODu. Istnieją także istotne wyzwania natury prawnej związane z techniczną możliwością faktycznegu utajnienia głosowania czy też zabezpiecznenia danych osobowych „powszechnym” w działaniu tej skali.
Nie umniejszalibyśmy także możliwości naszych prawdziwych przeciwników w kraju czy za granicą. Do rosyjskiej opozycji należy kilku bardzo bogatych ludzi, dla których prawdopodobnie sfinansowanie takiego procesu było niewiele znaczącym wysiłkiem. Podobnie jak sądzę, z łatwością można sfinansować i przeprowadzić przejęcie naszego pospolitego ruszenia. O tym jak łatwo przekupić wyborców, a potem wszystko popsuć wiemy doskonale z własnego podwórka. Pisząc serio, obawa o „wrogie przejęcie” jest odmieniana w dyskusjach o strukturach KODu przez przypadki. Możemy sobie wyobrazić próbę przejęcia KOD przez dysponujące państwowymi dotacjami partie polityczne, nie wyłączając PiS. A jedynym znanym nam antidotum jest osobiste spotkanie z drugim człowiekiem, i weryfikacja nie poprzez skany dowodów, ale spojrzenie w oczy, dyskusje, prowadzenie merytorycznych sporów, godziny spędzone na planowaniu i organizacji wspólnych działań.
Internet i powszechność jego zastosowania wydają się nowoczesne i dające duże możliwości. Za równie nowoczesne można postrzegać stawianie na tworzenie więzi międzyludzkich, budowanie kompetencji we współpracy oraz osiąganie kompromisów. Gdybyśmy myśleli o master class, dodalibyśmy słowo o synergii płynącej z mądrego zarządzania różnorodnością, czego nie zapewni wymyślona w pośpiechu wyborcza statystyka. Jednocześnie chcemy wyrazić nadzieję, że KOD będzie aktywnie korzystał z nowoczesnych technologii w zarządaniu bazą członkowską, umożliwiał sprawne przekazywanie informacji, organizację zebrań itd. Pamiętać musimy jednak przy tym także, że z internetu korzysta mniej niż 40% społeczeństwa. Zatem zarówno w procedurach wyborczych jak i zarządczych musimy pozostać otwarci na tą ważną dla nas grupę poza interenetem – musimy się spotykać na żywo!
Te spotkania, zebrania, wybory, budowanie relacji, sieci powiązań i zaufania – to także ważny aspekt i samego tworzenia organizacji. Raz po raz słyszę w KODzie – „nie mogliśmy się dogadać, dopóki się nie spotkaliśmy i nie porozmawialiśmy w realu”. Że piękne jest to, iż „w realu”, na demonstracjach, przy tworzeniu transparentów, czy rozmowach o procedurach – mamy możliwość dyskusji o demokracji, jej znaczeniu, przyczynach zagrożeń i pomysłach na działania. Tu tworzą się prawdziwe więzi, których nie zapewni nam powszechne głosowanie przez internet.
PS. 1. W przedstawionym tekście prezentujemy nasze prywatne stanowisko, a nie struktur KOD, w których działamy.
PS. 2. Wyzwaniem dla KODu jest ilość ciekawych propozycji które mają zwiększyć skuteczność naszych działań, sęk w tym, że często przedstawiają sprzeczne ze sobą rozwiązania. W tej konkretnie sytuacji mamy jeden ciekawy głos kontra wypracowane w regionalnych grupach programowych lub prawnych opinie dotyczące tworzenia organizacji, statutu i zapisanego kształtu i trybu wyłaniania władz. Zarząd powołał Komisję Statutową, Komisja przeprowadziła konsultacje za pośrednictwem struktur regionalnych, wzięły w nich udział m.in. regionalne zespoły eksperckie (prawne lub programowe). Szanujemy głos wypracowywany oddolnie i zgłaszany przez zorganizowane w KOD grupy, uwzględniający pluralizm poglądów panujący w organizacji oraz wysiłek włożony w wypracowywanie wspólnych stanowisk. Mamy nadzieje, że Komisja Statutowa wkrótce przedstawi pod dyskusję propozycję rozwiązań, o których mowa w powyższym tekście.
Piotr Cykowski – członek Zarządu oraz Komisji Statutowej KOD
Piotr Wieczorek – Koordynator Regionu Mazowsze KOD