Czcimy bohaterów
Grażyna Olewniczak
Dziś, 15 lutego, w 75 rocznicę pierwszego zrzutu „Cichociemnych” na tereny okupowanej przez hitlerowskie Niemcy Polski – grupa KODerek i KODerów, wśród których znajdowali się prawnukowie jednego ze spadochroniarzy, oddała cześć wyjątkowym polskim żołnierzom II Wojny Światowej.
W Warszawie, na ulicy Matejki, pod obeliskiem upamiętniającym „Cichociemnych”, zaśpiewaliśmy ich Hymn, a Mateusz Kijowski przypomniał o wyjątkowości tych osób, bohaterstwie i oddaniu Ojczyźnie, a także – słowa przysięgi, w której mowa jest o absolutnym zachowaniu tajemnicy, nawet wobec przełożonych i kolegów do czasu odzyskania przez Polskę niepodległości.
Istnieje kilka anegdot związanych z nazwą tej grupy żołnierzy. Jedna z nich podoba mi się szczególnie, bo przypomina niemal scenę z filmu międzywojennego. Tak oto wspomina tę historię jeden z nich – Władysław Stasiak: ”Kiedy wróciliśmy z Kursu, już po zakończeniu odprawy z dowódcą spotkaliśmy się wreszcie z kolegami. Koledzy niemal rzucili się na nas z pytaniami. (…) A my zobowiązani tajemnicą odpowiadaliśmy twardo, że mamy zakaz mówienia czegokolwiek o kursie i sprawach z nim związanych. Na drugi dzień przyszedł do mnie por. Józef Wija – znany w brygadzie dowcipniś i złośliwiec. (…) Zaczął mnie męczyć pytaniami. Odpowiedziałem mu, że przecież dobrze wie, że mamy siedzieć cicho. (…) On, złośliwie, rysując palcem kółko na czole, powiedział: „ty ciemniaku, nawet mnie nie ufasz? Taki jesteś cicho-ciemniak!”. Z biegiem czasu wszystkich uczestników szkolenia zaczęto nazywać cicho-ciemnymi”
Tak dla przypomnienia – trochę historii.
W nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku miał miejsce pierwszy zrzut w Dębowcu, na ziemi cieszyńskiej. Rekrutacja żołnierzy prowadzona była w Wielkiej Brytanii w różnych jednostkach, a do służby w roli Cichociemnych zgłosiło się 2413 oficerów i podoficerów Polskich Sił Zbrojnych. Przeszkolono 606 osób, a do przerzutu zakwalifikowano 579 żołnierzy i kurierów. Od 15 lutego 1941 r. do 26 grudnia 1944 r. odbyły się 82 loty, w czasie których przerzucono 316 Cichociemnych, w tym Jan Nowaka Jeziorańskiego i jedną kobietę – Elżbietę Zawacką „Zo” oraz 28 kurierów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Loty były wielogodzinne, niebezpieczne, dokonywane w nocy zwykle pojedynczymi samolotami, nad morzem i terytorium okupowanym przez Niemców. Wykonywane były w sezonie od jesieni do wiosny z uwagi na dłuższe noce. Zadaniem cichociemnych była nie tylko walka z okupantem ale przede wszystkim organizowanie i szkolenie polskiego ruchu oporu. 91 z nich walczyło w Powstaniu Warszawskim, 103 zginęło w czasie działań wojennych.
Losy cichociemnych już po wojnie były różne. Na ośmiu z nich wykonano wyroki śmierci na podstawie orzeczeń sądów Polski Ludowej w czasach stalinizmu. Część, przez większość swojego życia mieszkała poza granicami Polski. Już do wolnej Polski, po 1990 roku powrócił Jan Nowak Jeziorański – dziennikarz i dyrektor sekcji polskiej Radia Wolna Europa. Dziś żyje jeszcze ostatni ze spadochroniarzy – kpt. Aleksander Tarnawski.
Imię „Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej” nosi polska jednostka specjalna „Grom”, a rok 2016 został przez Sejm RP ustanowiony Rokiem Cichociemnych.