„Za” zakazem żartowania
Dorota Reczek
Piszę te słowa po głębokim namyśle. Mamy teraz nowe czasy i dobre zmiany, więc powinniśmy poważnie zastanowić się, czy zakaz wolności żartowania nie powinien być jedną z nich. Przynajmniej na te czasy właśnie. Chyba nie chcemy, by każdy mógł – żartując – mówić co mu ślina na język przyniesie, byle co i trzy po trzy. Żart powinien być wygłaszany poważnie, odpowiedzialnie, czytelnie, jednoznacznie i podkreślony wężykiem.
Pierwszy raz zauważyłam to, gdy obejrzałam 9 grudnia 2015 roku telewizję i doczytałam na portalu społecznościowym miasta Kalisz:
„Zatrzymujemy zwijanie państwa, które prowadziła Platforma Obywatelska. Zrobimy wszystko, by w Kaliszu i w południowej Wielkopolsce było coraz więcej inwestycji…” –poinformowała posłanka PiS Joanna Lichocka, stojąc na tle zlikwidowanego w Kaliszu więzienia. Jej partyjny kolega, wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki dodał: „Poprzedni zakład karny, który został zlikwidowany przez naszych poprzedników, mógł pomieścić 197 skazanych. Nowy zakład pomieści od 250 do 300 skazanych. Będzie nowoczesny, będzie spełniał normy europejskie i normy bezpieczeństwa. Proces inwestycyjny rozpoczynamy natychmiast, chcemy ukończyć tę inwestycję w ciągu dwóch lat”.
Pomyślałam – żart. I co? Okazało się, że to prawda.
Jakiś czas później posłanka Krystyna Pawłowicz napisała: „Za kilka dni będą uczciwe przekazy informacyjne. Wyborcy dowiedzą się wreszcie, co robią dla nich rząd, Sejm i Prezydent, których wybrali. Pani J. Dobrosz-Oracz, p. Kraśko, p. Lewicka, p. Tadla, oboje Lisowie i reszta kłamczuchów dostaną skierowanie na kursy medialne resocjalizacyjne do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej do Torunia. Wykłady poprowadzi Ojciec Dyrektor. Taryfy ulgowej nie będzie. – Pompki i przebieżki medialne z plecakami. Pod górkę. Osobne cele rozmyślań. Szkolenie do skutku”.
Nauczona doświadczeniem myślę sobie – prawda. I? „Uwaga, uwaga. Poniższy mój post jest ŻARTEM” – pisze po jakimś czasie Pawłowicz – „Zastrzeżenie dopisałam później, bo nie macie poczucia humoru”.
Czyli nie będzie za kilka dni uczciwych przekazów informacyjnych. Trochę żal.
I z przedostatniej chwili. Wywiad Witolda Waszczykowskiego dla „Bilda”, siedemnastej gazety pod względem nakładu na świecie, najlepiej sprzedającej się w Europie (ponad 2 miliony egzemplarzy, nie licząc wydania internetowego i przedruków). Minister Spraw Zagranicznych odrzucił krytykę Komisji Europejskiej: „Chcemy po prostu wyleczyć nasz kraj z kilku chorób, żeby mógł wrócić do zdrowia”. Według Waszczykowskiego, poprzedni rząd „prowadził swego rodzaju lewicową politykę, tak jakby świat miał podążać tylko w jednym kierunku, według marksistowskiego modelu – nowa mieszanka kultur i ras, świat cyklistów i wegetarian, stawiający tylko na energie odnawialne i zwalczający wszelkie formy religii. To nie ma nic wspólnego z tradycyjną polskością”. Natomiast PiS zajmuje się tym, co interesuje „większość Polaków: tradycje, świadomość własnej kultury, miłość Ojczyzny, wiara w Boga, normalne pożycie rodzinne między mężczyzną a kobietą (…) To szok dla naszych oponentów, którzy wierzą w postęp, że 25 lat indoktrynacji lewicowej i liberalnej nie doprowadziło do zaniku tradycyjnych wartości (…) i że wygraliśmy dzięki nim wybory”.
Tym razem jestem ostrożniejsza w ocenie. Minister mówi, że żartował i dostosowywał poziom wypowiedzi do odbiorcy. No, ale kiedy mówił o tradycjach, to co – żartował? Obchodziliśmy właśnie ostatnie Święta Bożego Narodzenia? Mam się rozwieść z mężem, bo jest mężczyzną? Cykliści występujący skojarzeniowo razem z Żydami i masonami są dobrzy i do zaakceptowania, czy też należy się ich przynajmniej wystrzegać? O resztę strach się pytać. Szczególnie o ochronę środowiska, bo przecież podpisaliśmy w Paryżu, a teraz jak ma być?
Jestem więc za zakazem żartowania. Rozumiem, że mój postulat nie może być zrealizowany od razu w całości. Wiem, że teraz nawet bardzo słuszne wnioski są realizowane w kolejności zgłoszeń. Może jednak taka mała ustawa naprawcza na początek, ze cztery paragrafy…