Znów ten Owsiak
Niektórzy nienawidzą ludzi, którym się udało, jeszcze bardziej nienawidzą ich, jeśli udaje im się coś stale. Sprawiają wrażenie, że chcą owych niektórych bezceremonialnie wyśmiać za ich postawę, robiąc wciąż to, co niektórych najbardziej denerwuje. Jeśli lekko pomożemy niezdecydowanym i wskażemy im, kogo należy nienawidzić, to mamy wówczas sytuację taką jak z Jurkiem Owsiakiem.
Zbigniew Wolski
Sytuacja wokół Owsiaka jest nie do zniesienia, ponieważ człowiek ten ewidentnie wymyka się koncepcji reformy państwa za wszelką cenę i szeroko rozumianej „dobrej zmianie”. Od ponad dwudziestu lat robi swoje, nie oglądając się na krytykę. Służba zdrowia może nie martwić się wyposażeniem szpitali we wszelki sprzęt, ponieważ jeśli pojawia się jakaś potrzeba w ciągu roku lub kilku lat, sprzęt taki jest już tam, gdzie trzeba. Jest to wygodne dla resortu zdrowia i chyba za bardzo wszyscy przywykliśmy do takiej sytuacji. Może czasami, będąc przypadkiem w szpitalu, zastanawiamy się nad tym, patrząc na czerwone serduszka przyklejone do dużej części wyposażenia szpitalnego. Groźniejsze są jednak dla obecnej władzy postawy, jakie kreuje Owsiak. Altruizm, pomoc potrzebującym i organizowanie się, jeśli tego potrzeba, bez urzędowej pompy. Na domiar złego cały ten cyrk okraszony jest głośną muzyką, daleką od popularnych brzmień.
Nie jest dobrze w państwie, które zmierza do totalitaryzmu, głośno krzyczeć o wolności i miłości wobec bliźniego. Już podczas ostatniego finału WOŚP nie uszło to uwadze władz. Jednakże zachłyśnięty jeszcze swoim zwycięstwem PiS nie był skuteczny w działaniu. Nerwowe i pełne nienawiści komunikaty do służb mundurowych, zakazujące im udziału w finale, na niewiele się zdały. Jeszcze raz zdrowy ludzki rozsądek wziął górę nad jadem i wzgardą. Co więcej, ostatni finał Orkiestry wszedł niespodziewanie na inny poziom, po raz pierwszy udział w nim oznaczał także określenie swoich sympatii politycznych. Jest to zjawisko ciekawe i groźne zarazem dla tej imprezy, która w zamyśle miała być apolityczna. Nastały inne czasy i coraz trudniej znaleźć choćby małą płaszczyznę bez polityki.
Przyszedł kilka miesięcy po finale Orkiestry czas na Przystanek Woodstock i tym razem służby mundurowe zaczęły spisywać się lepiej niż poprzednio. Dodajmy, że w ciągu kilku ostatnich miesięcy w policji i innych podobnych strukturach bardziej zakończyła się, niż trwa, czystka kadrowa, zmierzająca do obsadzenia kluczowych stanowisk przez ludzi oddanych „dobrej zmianie”. W głowach większości parlamentarnej nie może zmieścić się wizja wielkiej imprezy masowej, na której porządku strzegą kilkunastoletnie dziewczęta ubrane w odpowiedniego koloru kamizelki. Fakt, że trudno w to uwierzyć, ale tak właśnie było. W policji także trudno o wyobraźnię i tym sposobem festiwal stał się imprezą o podwyższonym ryzyku.
Swego rodzaju dyscypliną sportową jest obecnie hejtowanie wszystkiego i wszystkich. Krytyka wobec działalności Jurka Owsiaka pojawiła się w zasadzie wraz z pierwszym finałem, ale ostatni finał pokazał, jakie są do zagospodarowania pokłady nienawiści i głupoty. Jurek jest wdzięcznym materiałem dla hejterów, w ich zamyśle musi on być co najmniej złodziejem i oszustem, aby o mniej barwnych jego przywarach nie wspominać. Dość łatwo jest rzucać klątwy i przekleństwa z zacisza domowego podwórka, siedząc wieczorem po pracy przy komputerze. Nie ma to nic wspólnego z bohaterstwem, ale sama satysfakcja, że można komuś przyłożyć zza barwnego awataru, a on nie odda, podnosi na duchu i daje siłę na kolejny dzień.
Jeśli dodamy do naturalnych zapędów krytyki permanentnej szczyptę polityki, wówczas otrzymujemy maszynę do mieszania z błotem wszystkich, którzy odważyli się podnieść głowę. Po mocnym początku, gdzieniegdzie pojawiają się epitety i obelgi, a później czas na działania prokuratury. Jurek jest obecnie na etapie obelg i szykanowania. Pomysł na demokrację sądową jest propagowany od kilku miesięcy. Zakłada on proste założenie, że nikt nie jest niewinny i tak naprawdę to każdy przyzna się do wszystkiego wcześniej czy później. Ciekawa to forma wykorzystywania sądów do kreowania opinii publicznej. Oczywiście, istnieją sądy te dobre, i te złe, wiadomo, że Trybunał Konstytucyjny jest zły do szpiku kości, ale to już inna sprawa.
PiS ma godnego siebie przeciwnika w postaci apolitycznego ruchu społecznego, stworzonego dla działalności charytatywnej. Partia ta będzie miała za punkt honoru udowodnić mu swoją siłę i pokazać mu, gdzie jego miejsce, czyli w historii. Nikt nie pyta, jaki wpływ będzie to miało dla chorych dziś lub za kilka lat, to nie jest pytanie z tej puli. Pycha polityczna potrafi skutecznie zaślepić i sprawić, że polityka kolejny raz obraca się przeciw najsłabszym.