Dwie manifestacje – jedna ku wolności, druga ku dyktaturze - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
2760
post-template-default,single,single-post,postid-2760,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Dwie manifestacje – jedna ku wolności, druga ku dyktaturze

Dwie manifestacje – jedna ku wolności, druga ku dyktaturze
Walentyna Rakiel-Czarnecka

Kiedy niemal dwa lata temu z drżeniem serca śledziliśmy wydarzenia w Kijowie, kibicowaliśmy wystąpieniom liderów rewolucji, modliliśmy się za walczących na Majdanie, płakaliśmy nad śmiercią zabitych na barykadach – nawet w najbardziej odległych zakątkach podświadomości nie rodziła się myśl, że wkrótce i u nas trzeba będzie bronić wolności i demokracji. I że usłyszymy z ust najbardziej zdeterminowanych i samodzielnie myślących, aktywnych obywateli, że u nas też trzeba będzie zacząć myśleć o bardziej radykalnych działaniach. Świadomość, że rozważana jest możliwość warszawskiego Majdanu (jeśli wszystkie inne sposoby zawiodą) wyzwoliła we mnie ogromny lęk i obawy. Jeszcze bardziej zaczynam się bać o Polskę.
W tych lękach, jak szybko się zorientowałam – nie jestem osamotniona. Podziela je ponad 50 tys. osób, skupionych w Komitecie Obrony Demokracji. KOD, widząc bezradność sejmowej opozycji w boju o Trybunał Konstytucyjny, a jednocześnie zdając sobie sprawę ze znaczenia TK dla demokracji, już w 10 dni od powstania w cyberprzestrzeni zorganizował „w realu” pierwsze wydarzenie – pikietę. Odbyła się ona 3 grudnia pod Trybunałem Konstytucyjnym w Warszawie, w alei Szucha. Tego dnia Trybunał orzekał w sprawie nowelizacji ustawy o TK, uchwalonej przez Sejm poprzedniej kadencji w czerwcu 2015 roku. Rotacyjna pikieta trwała od godz. 12 do 20. Wzięło w niej udział od 300 do 500 osób jednocześnie. Było to niezwykłe wydarzenie, gdyż po raz pierwszy osoby, które kilka dni wcześniej dołączyły „klikając” tylko do grupy na Facebooku – przyszły na pikietę, aby dać świadectwo swojego niepokoju, troski, poczucia odpowiedzialności za swój kraj. Ludzie stawili się wyposażeni w polską i unijną flagę, własnoręcznie wykonane transparenty, egzemplarze Konstytucji, gotowi słowem i postawą bronić swych wartości. Organizatorzy do końca nie mieli pewności, kto się zjawi i jak wielu będzie uczestników. Czym innym jest klikanie, a czym innym wyjście z domu na konkretne wydarzenie. Ludzie jednak przyszli i sami z siebie zamanifestowali. Na niewielkim skrawku chodnika (teren pikiety był ściśle określony) zaistniała oto Polska obywatelska. Najczęściej powtarzanymi hasłami były: „Konstytucja”, „Demokracja”, „Trybunał Konstytucyjny”.
Druga pikieta odbyła się 9 grudnia, podczas rozprawy nad uchwałami Sejmu, dotyczącymi „uzupełnienia składu TK”. Wzięło w niej udział kilkaset osób. Zarówno jednemu jak i drugiemu wydarzeniu towarzyszyły pikiety organizowane przez „Solidarni 2010”. Wiele wskazywało na to, że były one przygotowane „na zamówienie”. Ludzi dowożono autokarem. Grupka ludzi została ustawiona po drugiej strony bramy Trybunału. Smutne twarze, nieprzyjazne spojrzenia, napastliwy ton wypowiedzi. Grupka śpiewała pieśni religijne, trzymała flagi polskie w dłonie, domagała się zmiany „zaprzedanych” sędziów TK. Uczestnicy nie kryli pogardy dla KODerów, przekonywali, że racja jest po ich stronie. Podczas pierwszej pikiety moderatorką była pani z Radia Maryja. Formułowała hasła mówiące o tym, jak poprzedni rząd „doprowadził kraj do ruiny”.
Obie pikiety KOD zostały szeroko opisane przez dziennikarzy, pokazywały je polskie i zagraniczne stacje telewizyjne oraz radiowe, a także portale internetowe.
Największym wydarzeniem Polski obywatelskiej była manifestacja „Marsz ku demokracji”, zorganizowany w Warszawie przez KOD, przy wsparciu partii opozycyjnych 12 grudnia 2015 roku w Warszawie oraz w innych miastach w Polsce: Poznaniu, Szczecinie, Bielsku-Białej, Lublinie, Opolu, Gdańsku (13 grudnia, przy pomniku stoczniowców).
Następnego dnia – 13 grudnia odbyła się manifestacja, organizowana przez PiS pod hasłem „Marsz Wolności i Solidarności 2015”, dla uczczenia rocznicy stanu wojennego i poparcia dla rządu i prezydenta.
Obie manifestacje różniły się znacznie: symbolicznie rzecz ujmując – jedna maszerowała ku wolności, druga – ku dyktaturze.
Pierwsza stała się platformą dla całej opozycji. Dominował życzliwy, pogodny nastrój, uczestnicy docierali na punkt zbiórki samodzielnie, nawet z najbardziej odległych miast. Przyszli z poczucia obywatelskiego obowiązku, i z obawy o to, co dalej z Polską. Ich motywacje widać było po tym, jak szli – „ławą” – swobodnie, jezdnią i chodnikami, jak się zachowywali (spontanicznie, ale z dużą samodyscypliną), wznosząc hasła, uśmiechając się życzliwie do przechodniów. Nie zapłonął żaden śmietnik, ludzie byli radośni, a jak sytuacja tego wymagała – poważni.
W niedzielę, podczas manifestacji PiS, w centrum starannie wyreżyserowanego wydarzenia był prezes Jarosław Kaczyński – on nadawał ton, mobilizował uczestników, nie zapomniał wskazać wroga oraz pomniejszyć rangę sobotniego marszu i obrazić jego uczestników, nazywając ich (ustami przybocznego) „komunistami i złodziejami”. Wokół placu Trzech Krzyży stały rzędami autobusy, które przywiozły uczestników na manifestację z wielu miejsc w kraju. Jeden z dziennikarzy zajrzał do tych autobusów i napisał, że uczestnicy byli częstowani flakami, bigosem, kawą i herbatą i otrzymali „zwrot kosztów podróży”.
Uwagę obserwatorów marszu zwracał pewien szczegół – uczestnicy szli jak żołnierze – zdyscyplinowani, równym krokiem. I było ich znacznie mniej, niż w marszu KOD-u.
Wręcz symboliczna była trasa obu marszów – pierwszy zaczynał się pod Trybunałem Konstytucyjnym i kończył pod pałacem prezydenckim, drugi – zaczynał się na placu Trzech Krzyży, natomiast kończył pod Trybunałem Konstytucyjnym.
Marsz ku demokracji
Przyszły ogromne tłumy ludzi. Frekwencja na manifestacji KOD zaskoczyła nawet samych organizatorów. Urząd miasta obliczył, że było nas 50 tys., policja w dniu wydarzenia podawała, że ok. 70. Jednak już następnego dnia zbijała liczbę uczestników do kilkunastu tysięcy. Wszystko wskazuje na to, że do liczenia włączono specjalnych rachmistrzów, a mógł ich przyprowadzić nowy komendant policji.
Wojna na liczbę uczestników rozgorzała w niedzielę. Rządowe źródła odwróciły proporcje – podawały, że w niedzielę było ponad 50 tys. uczestników, natomiast w sobotę – 3 razy mniej. Podobne opinie pojawiły się w Internecie. KOD upowszechniał nagrania wykonane kamerą z latającego nad maszerującym tłumem drona. Obrazy jednoznacznie pokazywały, że manifestacja organizowana przez KOD była kilka razy większa, aniżeli niedzielna.
Jednak cokolwiek by nie było powiedziane lub pokazane, „oni” i tak podawali swoją wersję.
Jak czas pokazał, te zdjęcia „z wysokości drona” musiały kogoś bardzo zdenerwować, ponieważ przed manifestacją 19 grudnia pojawił się zakaz latania dronów w centrum Warszawy. Ale jeszcze 12 grudnia to urządzenie zdążyło wykonać swoje zadanie. Zdjęcia wykonane z pomocą drona obrazują wielkość manifestacji. Atmosfera, jaka zapanowała podczas manifestacji była niezwykła – uczestnicy stanowili jedność, wspólnotę, uśmiechali się do siebie nawzajem, odnosili z życzliwością i serdecznością. Obok siebie stali i młodzi, i starsi, dzieci w wózeczku i panie oraz panowie w średnim wieku.
Tuż przed rozpoczęciem marszu tramwaje na placu Zbawiciela i Konstytucji opustoszały – pasażerowie kierowali się w stronę alei Szucha. Pani o kulach, pan z parasolką, młody mężczyzna w okularach, nastolatka z grupą koleżanek, starszy pan z laseczką w dłoni, młoda para z dzieckiem w wózku. Co chwilę nad głowami i parasolami wyrastał jakiś transparent. Znak drogowy podporządkowania z wpisanym na dole słowem PiS, zielona tablica z hasłem: „Nasz rząd – nie rząd”, a także inne napisy: „Mamy prawo do prawa. My, naród”, „Jak skończą z Konstytucją, sędziami, administracją, nie pytaj za kogo się wezmą – wezmą się za ciebie!”, „Ręce precz od Trybunału”, „Kraków przeprasza za Dudę, Ziobro i Gowina!”, „Nie podzielicie nas”, „Nie ma wolności bez praworządności”, „Ostatni dzwonek, obudź się prezydencie”, „Prezydencie Duda kadencja minie, a hańba zostanie”, „Nie wstydzę się Polski, wstydzę się Dudy i polskiego ciemnego ludu” – te szyldy były zdecydowanie domowej roboty, wykonane z serca, a nie pod dyktando.
Po drugiej stronie ulicy ustawili się narodowcy z Marianem Kowalskim, byłym członkiem Ruchu Narodowego, na czele. Było ok. 30 osób. Jeden transparent, z głośników puszczają
„patriotyczny” i antyislamski rap. Wołają: – To my jesteśmy przedstawicielami narodu. Na ziemi leżały świńskie łby.
Około godz. 11. zaczynają przez tuby wykrzykiwać swoje hasła: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Narodowcy skandują: „KOD dla ciot”, „Znajdzie się kij na petruski ryj” i „Narodowa duma”. Kiedy krzyczą: „Bóg – Honor – Ojczyzna”, manifestujący krzyczą razem z nimi. I nagle hasła: „Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO, teraz jesteś za platformą”, „Miejsce lewicy jest na szubienicy”. „Oni nawet siebie samych nienawidzą” – mówi pan po 70-tce.
I nagle staje się coś niezwykłego. Starsze panie, z czerwonymi trąbkami w dłoniach zaczynają w nie dąć, z całych sił i dzielnie zagłuszają narodowców. Dołączają starsi panowie. Po chwili inni uczestnicy, którzy zdążyli zaopatrzyć się w trąbki też dołączają do „chóru”. Każdy zagłusza jak może – ktoś gwiżdże w gwizdek, ktoś innych buczy, jeszcze inni krzyczą. Bez słów. W rezultacie narodowcy zostają całkowicie zagłuszeni. Ludzie podchodzą do nich i próbują coś im objaśniać, ale oni i tak nie słuchają, dalej skandują hasła i włączają hałaśliwą muzykę.
Manifestację otworzył Mateusz Kijowski, twórca KOD. Powiedział, że nie wszyscy dali radę przyjechać, gdyż mieli za daleko. Ale w kilku miastach KODerzy zorganizowali pikiety solidarnościowe. Lider KOD przekazał pozdrowienia wszystkim demokratom w całej Polsce oraz zagranicą. Podziękował tym, którzy spotykają się za granicami Polski, żeby zamanifestować poparcie.
Przed i podczas wystąpień zebrani cały czas byli aktywni – zagłuszali narodowców, a w przerwach wykrzykiwali hasła: „Racja, racja demokracja”, „Obronimy Konstytucję”, „Państwo prawa”, „Hańba”. Dzwonią telefony, zebrani w alei Szucha dowiadują się, że dużo ludzi nie może dotrzeć na demonstracje, bo cała Warszawa stanęła w korkach.
Po liderze KOD przemawiają politycy (cytaty pochodzą z „Gazety Wyborczej”): Ryszard Petru (Nowoczesna) podkreśla, że Kaczyński podzielił Polskę w jeden miesiąc. Ostrzega – dzisiaj zamach na Trybunał, jutro – na naszą wolność. Wyraża obawę, że być może jest to ostatnia legalna demonstracja. Mówi: „Nie zabiorą nam biało-czerwonej flagi. Nie dajemy się oszukać. Czekają nas zimowe miesiące, ale przyjdzie wiosna”.
Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, z wielkimi emocjami w głosie podkreśla, że Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, nie jednej partii! I dodaje, że o to dobro należy dbać. „I to jest nasza wspólna odpowiedzialność. W naszej polskiej różnorodności, w różnej wrażliwości politycznej, w różnych poglądach gospodarczych. Ale to jest podstawa naszego funkcjonowania we wspólnocie” – mówi prezes PSL. Wskazuje, że wcale nie chodzi tutaj o walkę o Trybunał, tylko trzeba się odwołać do praw podstawowych, do tego, co jest w preambule konstytucji. „Do pomyślności i dobra obywateli. Ale nie do dobra rozumianego jako dobro jednej partii” – podkreśla.
Sławomir Neuman (PO) powiedział: „To początek naszego długiego marszu w obronie demokracji, który skończy się za kilka lat. Chcemy bronić Polski europejskiej i obywatelskiej. Dla Jarosława Kaczyńskiego trójpodział władzy to dawanie dyrektyw prezydentowi Andrzejowi Dudzie, premier Beacie Szydło i marszałkowi Sejmu”.
Barbara Nowacka (Zjednoczona Lewica): „Jesteśmy tutaj wszyscy razem bez względu na sympatie polityczne. Nie przyszliśmy jako ludzie swoich partii, choć są z nami przedstawiciele różnych formacji politycznych, od centrum po lewą stronę. Jestem szczęśliwa, że dzisiaj możemy być razem jako społeczeństwo obywatelskie!” – mówi. Kontynuuje: „Jarosławie Kaczyński! Tu jest Polska! Tu są Polki i Polacy! I nie będzie nam pan mówił panie prezesie, czego możemy, a czego nie! Walczyliśmy wszyscy o dobro Polski, o wspólnotę, o solidarność i niezależność, ale i o wolne i niezawisłe sądy! Tu są ci, dla których ważne są wolność, równość i demokracja. Tej demokracji nie oddamy żadnej partii ani prezesowi!”.
Po tych słowach tłum zaczyna skandować: „Tu jest Polska!”.
Z alei Szucha manifestanci ruszyli pod Sejm, stamtąd, ulicami Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście pod pałac prezydencki. Co chwilę skandowane jest inne hasło. Ostro akcentowana jest niechęć do prezydenta Andrzeja Dudy. To jest bardzo zła wiadomość dla prezydenta, który szedł do wyborów z hasłem pojednania .To hasło stało się bardzo szybko puste, a ten marsz to udowodnił.
Pod Sejmem skandowano: „Saska Kępa, nie Beata”, „Andrzej Duda pod trybunał!”, „Przepraszajcie i spadajcie”, „Nie Budapeszt a Warszawa”, „Wyrwać kępę z korzeniami”, „Drukuj ten wyrok, Beata”, „Państwo prawa, nie Jarosława”, „Andrzej Duda oddaj dyplom”.
Furorę zrobiło pogo, tańczone w rytm słów „Kto nie skacze, ten za PiS-em – hop-hop-hop”. Podskakiwali wszyscy – i starsi, i młodzi.
Skandowano też w drodze do pałacu: „Marionetka”, „Precz z Kaczorem dyktatorem”, „Póki można, chodźcie z nami”, „Przepraszajcie, spadajcie”, „Szydło do wora, najwyższa pora pogonić Kaczora”, „Przyjdzie pora na Kaczora”. Im bliżej pałacu, tym więcej haseł o prezydencie: „Andrzej Duda, to się nie uda”, „Demokracje obronimy”, „Jest nas dużo, będzie więcej”, „Prezydencie, powstań z kolan, taka jest Polaków wola”, „Andrzej Duda pod Trybunał”, „Doktor Duda czyni cuda”. Czoło manifestacji KOD już pod pałacem, a tłum ciągnie się jeszcze wzdłuż budynku Sejmu.
O marszu mówią uczestnicy
Każdy przyszedł na marsz ze swoją historią, i ze swoimi motywacjami. Pani w ciemniej kurtce: „Wyszliśmy, aby protestować przeciwko łamaniu Konstytucji i bronić praw demokratycznych, Trybunału Konstytucyjnego, trójpodziału władzy”. Robert, młody mężczyzna: „Prezydent łamie Konstytucję, dlatego tutaj jestem”.
Starsza pani, bardzo emocjonalnie: „Niektórzy kradną na wnuczka, na policjanta, z „oni” chcą nas okraść z demokracji i wolności”. Para młodych ludzi, mężczyzna trzyma transparent z profesorem Bartoszewskim i cytatem: „Warto być przyzwoitym”. Mówią: „Nasz udział dzisiaj w marszu to nasz sprzeciw przeciwko temu, co się dzieje. Chcemy, aby media były nadal wolne, i abyśmy nadal mieli demokrację”.
Łukasz: „Ja widzę pełzający zamach stanu i nie zgadzam się, aby jedna partia uzurpowała sobie prawo dominacji nad całym społeczeństwem”. Janina: „To jest mój sprzeciw przeciwko zawłaszczaniu Polski przez PiS”. Starsza pani: „Długo już żyję na tym świecie, ale takiej bezczelności i arogancji władzy jeszcze nie widziałam”.
Wśród manifestujących były też znane osoby, jak np. Hanna Bakuła, która powiedziała: „W środku Europy odbywa się gwałt na demokracji”. Młody mężczyzna: „PiS otworzył zbyt wiele frontów i uwikłał się w tyle sporów, że zdołał zjednoczyć opozycję i wyprowadzić ludzi na ulicę”.
Znany dziennikarz: „Kaczyński wyszedł ze sporu lewicy z prawicą, a wszedł w spór z demokracją i trzeba to powstrzymać”. Starsza pani: „Polska obywatelska nie pozwoli sobie zabrać wolności i tego, co wywalczyła po 1989 r. I tylko Polska obywatelska obroni prawo przed agresją liberalnego populizmu”. Para młodych ludzi: „Nie chcemy żeby była rozmontowywana Konstytucja, żeby ludzie pałający nienawiścią, chęcią zemsty rządzili naszym krajem”. Młoda dziewczyna: „Przyszłam, aby wyrazić protest przeciwko poczynaniom prezydenta i rządu, popieram trójpodział władzy”.
Mężczyzna ok. 40-tki: „Jestem przeciwko łamaniu Konstytucji. Jestem prawnikiem i uważam, że każdy prawnik powinien tutaj być, bo to co się dzieje, obraża naszą inteligencję. Czuję tę ogromną wspólnotę, jaka się zrodziła na manifestacji i przypomina to czasy minione. Nie sądziłem, ze one kiedykolwiek powrócą”. Tata z dzieckiem w wózku: „Manifestacja pokazuje jak szybko można zmobilizować ludzi. I nawet ci, co nie poszli na głosowanie – dzisiaj wychodzą na ulicę”.
Leszek Balcerowicz: „To, co udało nam się osiągnąć po 1989 roku, to nie tylko prężna gospodarka, ale przede wszystkim rządy prawa, co oznacza, że władza polityczna jest ograniczona i nie może wszystkiego robić. Po raz pierwszy po 1989 roku ta podstawa modelu zachodniego typu władzy ograniczonej jest pod agresywnym atakiem i tylko społeczeństwo obywatelskie może zwyciężyć. To największy po 1989 roku atak na rządy prawa”.
Jedna z KOD-erek napisała: „Stałam przed telewizorem, ryczałam i śpiewałam z nimi hymn Polski”. Druga pisze: „Jeszcze nigdy nie śpiewałam hymnu przed telewizorem”. „Wspaniała atmosfera! Wokół uśmiechnięte, inteligentne twarze, młodzi, starsi, rodziny. Można poczuć przez chwilę, że Polska nie zginęła pod zwałami oślinionego moheru. Brawo! Polska ma wspaniale społeczeństwo obywatelskie! Obywatele kochają praworządność, swobody demokratyczne i chcą przestrzegania praw zagwarantowanych w Konstytucji! Uczestnicy demonstracji pokazali wyraźnie czerwoną kartkę. Demokracja, praworządność, Konstytucja są najważniejszymi elementami społeczeństwa obywatelskiego! Dziękuje KOD za zorganizowanie tego protestu” – napisała trzecia KODerka na FB.
„To było znaczące wydarzenie polityczne, choć jego skutków, szczególnie długofalowych, nie jesteśmy w stanie przewidzieć” – powiedział Andrzej Jonas w radiowej Jedynce. Zauważył, że dzięki tej manifestacji zwolennicy tezy, że PiS atakuje demokrację, mieli okazję się policzyć, a podczas marszu wytworzyło się poczucie wspólnoty, mimo wielu odmienności politycznych.
„Tej siły, którą społeczeństwo dziś zobaczyło nikt nam nie odbierze. Z pewnością rządzący Polską ludzie czy raczej jeden człowiek z niczego się nie wycofa, za nic nie przeprosi, niczego nie odwoła będzie szedł do zwarcia, będzie nadal zniesławiał inaczej myślących, znajdzie dość klakierów, „ekspertów i dziennikarzy”, aby powtarzać, że ma rację i tak samo jak komuniści będzie zwoływał własne wiece poparcia, uruchamiał swoją propagandę, kłamał i kręcił i kusił fałszywymi obietnicami. Ale to już nic nie da. Uruchomiony został scenariusz ulicznej konfrontacji, w obliczu ubezwłasnowolnienia Parlamentu, jedyny możliwy, który najpewniej doprowadzi do erozji i upadku tej odrażającej władzy. A jeśli ta władza niczego nie będzie w stanie zrozumieć to stanie się to równie nagle jak nagle tysiące ludzi wyszło na ulice wydawało się sennych i odległych od walki o wolność polskich miast. Jeśli ta władza niczego nie zrozumie, okaże się niereformowalna i niezdolna do stosowania reguł demokratycznych to czeka ją polski Majdan” – napisał po marszu Stefan Niesiołowski.
Leszek Jażdżewski napisał: „Kaczyński i Duda dokonując jawnej niesprawiedliwości, gwałtu na państwie prawa, upokarzają tych wszystkich, którzy z Polską, polską demokracją i jej sukcesem się utożsamiają. Wywołują strach – że to wszystko tak łatwo można utracić. (…). Dlatego wyszli na ulice…(…) Kaczyński uczynił klasę średnią świadomymi obywatelami”.
Jarosław Kurski napisał w „GW”: Byłem i widziałem najlepszą twarz Polski.
To zaskakujące, że ludzie tak licznie wyszli w obronie wartości w gruncie rzeczy abstrakcyjnych: Trybunału Konstytucyjnego, konstytucji, demokracji. Poczuli, że to jest ten moment, kiedy trzeba się zaangażować. (…).
Andrzej Celiński poinformował na FB, że jego ponad 96-letnia mama zadzwoniła do niego w przeddzień marszu i poprosiła, aby ją zabrał. No i syn zabrał mamę, była na całej manifestacji. Po wydarzeniu Celiński napisał: „Oświadczam ci więc prezesie, że Ona, to Zofia z Lipskich Celińska (może coś ci to mówi?), nic wspólnego z „resortowymi dziećmi” nie ma. Tak jak i ja nic z resortem nie miałem (…). A teraz Wam powiem skąd ta Mama na marszu demokracji. W 1969 przeżyła jak Wojtka z domu wyprowadzano do więzienia, a mnie czterokrotnie na 48 godzin po rewizjach domowych nie wyłączając jej bieliźniarki. I te wieczory, w 1964, kiedy dowiadywała się o aresztowaniu swojego brata JJL. Przeżyła wojnę m.in wytwarzając granaty dla AK. Szarżowała na zomowca 31. sierpnia 1982 na Rynku Starego Miasta, kiedy chcieli Wojtka zaciągnąć do budy. Ona dość ma małych ludzi, którzy swe osobowościowe kompleksy zamieniają w nieszczęście dla Kraju. Ona wreszcie w 1989 poczuła się wolna. Powiedziała mi wtedy: „Andrzejku, ja nawet nie marzyłam we snach, że dożyję wolności”. Kiedy jakiś łotr mówi o złogach komunizmu, inny określa gdzie kto stoi (sugerując, że my tam, gdzie ZOMO), potem opowiada, kto skupia się wokół twierdzy Trybunału – Ona, Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata, komandor Orderu Odrodzenia Polski czuje obowiązek być tam, gdzie każdy ceni sobie wolność być powinien. Dziękuję Wam, że z Nią dzisiaj byliście. Wróciła do domu szczęśliwa, że się na Was nie zawiodła. Że było Was tam tyle. Jeszcze raz dziękuję”.
Stefan Niesiołowski po tym wydarzeniu na swoim blogu napisał: „PiS dostało pierwsze poważne ostrzeżenie. Zaledwie po miesiącu autorytarnych rządów, po ponurym spektaklu bezprawia, kłamstwa, podłości, pychy i nienawiści z Kaczyńskim w roli głównej w kilku miastach odbyły się wielkie manifestacje, w których łącznie wzięło udział około 100 tysięcy ludzi. W samej Warszawie demonstrowało 60 tysięcy (ciekawe, że podległa p. Błaszczakowi policja nie podaje żadnych danych na temat frekwencji). Muszę przyznać, że te manifestacje przekroczyły najśmielszy próg moich oczekiwań i nadziei, muszę przyznać, że bardzo się bałem tego, że podobnie jak przed Sejmem i Trybunałem Konstytucyjnym i tym razem przyjdzie kilkuset dzielnych ludzi broniących Polski i demokracji w Polsce narażając się na szyderstwo i drwinę pisowskich lizusów nazywających się dziennikarzami i jeszcze obrzydliwszych (trudno to sobie wyobrazić) klakierów nazywających się politykami. Kaczyński i jego klika byli przekonani, że żadne demonstracje im nie grożą, że społeczeństwo zmęczone i znudzone prowokowanymi przez PiS awanturami nie wystąpi w swojej masie, że nikogo nie obchodzi jakiś egzotyczny Trybunał, że wystarczy ciemny lud, który wszystko kupi przekupić ochłapami w postaci 500 złotych na dziecko (teraz okazuje się, że nie na każde i nie dla każdego), aby spokojnie wprowadzać coraz brutalniejsze autorytarne rządy”.
12 grudnia współtwórca KOD – Mateusz Kijowski obchodził 47 urodziny. Z tej okazji napisałam na FB:
„Ależ masz piękne urodziny! I w jakim towarzystwie! Pięknie było, ale Ty to zacząłeś, rzuciłeś iskrę – zrobił się płomień. Rozpaliły się nasze polskie serca. Tyle energii, wprost nie sposób przestać się cieszyć. Jeszcze teraz śmieję się w głos, jak wspomnę te starsze panie, dmące dzielnie w czerwone trąbki, w celu zagłuszenia „zagłuszaczy”. Było tyle nadzwyczajnych momentów, i to pogo… Podskakujący staruszek, pani w kapelusiku, młoda dziewczyna w szpilkach – cudny widok. I te hasła. I ta rzeka ludzi – nieprzebrana. Wszyscy pogodni, uśmiechnięci, życzliwi. I żadnego redaktora nie pogoniliśmy, a nawet machaliśmy do kamer. I rodzice z dziećmi, chłopiec stojący na koszu na Nowym Świecie – w jednej ręce flaga UE, druga wzniesiona w geście Victorii. Po prostu to było święto – troski, miłości, odpowiedzialności – obywatelstwa”.
Inni KODerzy: Sławomir – „Jako „najgorszy sort Polaka” jestem dumny z tych, z którymi szliśmy razem. Ktoś z moich znajomych, spotkanych na dzisiejszej demonstracji, podzielił się piękną refleksją: słuchaj – powiedział – popatrz na twarze tych ludzi. Są bez nienawiści w oczach i bez zaciśniętych ust. To są ludzie, z których każdego chętnie zaprosiłbyś do domu… Zgadzam się z nim w 100 proc”.
Piotr: „Dzisiejsza demonstracja w Warszawie przywróciła mi wiarę w rozsądek i determinację bardzo wielu rodaków, od lat nie miałem takiej zwykłej satysfakcji i nie czułem takiej bezinteresownej „bliskości” z przypadkowo spotkanymi ludźmi, poczucia dumy… To ważne doświadczenie i jeszcze ważniejsze przekonanie, że nie jesteśmy sami, że bardzo wielu myśli podobnie o Polsce, o demokracji i jest gotowych bronić tych wartości. Tylko nogi bolą, pesel daje znać! Mam taką wielką ochotę powiedzieć wszystkim uczestnikom dzisiejszej manifestacji – dziękuję. To przywraca wiarę i sens”.
Manifestacja odbiła się szerokim echem w prasie – w kraju i za granica. Ewa Szaniawska z KOD przygotowała zestawienie tytułów oraz nazw gazet, czasopism, telewizji i radia – zajęło ono siedem kartek A-4.
Równym krokiem
Manifestacja niedzielna, organizowana przez PiS, zgromadziła ok. 25 tys. uczestników (tak podaje policja, która jednocześnie zaniża statystyki marszu KOD-u). Była to piąta manifestacja, organizowana 13 grudnia, czyli w dniu wprowadzenia stanu wojennego. To wydarzenie zostało zaplanowane w szczegółach, było realizowane zgodnie ze starannie przygotowanym scenariuszem. Zwolennicy PiS, zwiezieni zewsząd autokarami (stały rzędem w pobliżu) zebrali się na placu Trzech Krzyży. Powiewały na wietrze biało-czerwone flagi i chorągwie z logiem PiS. Pojawiał się także wizerunek papieża Jana Pawła II oraz wizerunek Jezusa Chrystusa. Na transparentach widniały napisy: „Warto być Polakiem”, „Lud wybiera, lud popiera”, „Demontaż Polski zgodnie z polityką PO-PSL”, czy „Zmienić oblicze TVP”.
Widzami, obserwującymi wydarzenie wstrząsnął transparent z martwym lisem na płótnie. „Dzieło” wieńczył napis: „Tomasz Lis na żywo”. Martwy lis i zawarty w transparencie przekaz wiele mówi o osobach, które go przygotowały i niosły. Kto i co spowodowało, że w ludziach zrodziła się tak ogromna nienawiść? Wydaje mi się, że rozważania tego problemu zasługują na oddzielny opis. Wracamy do manifestacji PiS.
Nie wiedzieć czemu „podium” ustawiono na schodach pomnika Wincentego Witosa, możliwe że Jarosław Kaczyński chciał przypomnieć, że i ten wielki mąż stanu był aresztowany (w 1930 r. przez Piłsudskiego), ale dlaczego konferencja prasowa prezesa PiS, po manifestacji miała miejsce na placu Piłsudskiego? To jest temat do analizy, bo możliwe, że kryją się tutaj jakieś znaki i koniecznie trzeba je odczytać…
Aktorka Katarzyna Łaniewska deklamowała, w wielkim uniesieniu i emocjach, „Psalm o gwieździe” Ernesta Brylla. Sposób, w jaki interpretowała wiersz sprawił, że utwór zabrzmiał jak pean na cześć wodza PiS, dzierżącego w dłoniach tę gwiazdę – nadziei, a odwoływał się do wszystkich, którzy biedni są, jedzą chleb powszedni, co gorzko płaczą, co są od bólu obłąkani. Takie emocje przecież każdemu można przypisać, i o to organizatorom chodziło – trafić do takich właśnie ludzi i wskazać im gwiazdę-cel, za którą mają podążać.
I może człowiek uległby iluzji, stworzonej przez artystkę, gdyby nie fakt, że jak wynika z książki Krzysztofa Kowalewskiego – Łaniewska, młodą osobą będąc – należała do ZMP i pisała donosy na profesorów warszawskiej PWST oraz słynnego reżysera Konrada Swinarskiego. I to wszystko przypomniało mi się w chwili, gdy pani ta deklamowała piękny przecież wiersz, ale wykorzystany do budowania mitu – i PiS, i jej prezesa. I tak oto patos pomieszano ze śmiesznością i drwiną – bo PiS zapowiada przecież walkę z komunizmem, a zagrzewa do niej przodowniczka tego ustroju… Prawdziwy chichot historii.
Odczytano listę ofiar stanu wojennego oraz Deklarację ideową V marszu w obronie wolności. Scenariusz uroczystości został tak napisany, że powstało złudzenie, że to tylko członkowie PiS byli aresztowani w stanie wojennym, tylko ludzie prawicy ginęli, i tylko oni są strażnikami ideałów „Solidarności”. Taka manipulacja była dużym nadużyciem, również wobec uczestników wydarzenia. Wiele bowiem osób przybyło na manifestację kierując się pragnieniem uhonorowania rocznicy stanu wojennego oraz jego ofiar. Uczestniczyli, ponieważ biorą udział w wydarzeniu, organizowanym już po raz piąty i w ten sposób demonstrują swój patriotyczny obowiązek. Szanując uczucia i postawę tych uczestników nie sposób jednak pozbyć się wrażenia, że ci ludzie zostali wykorzystani do realizacji celów propagandowych PiS. Kaczyński chciał bowiem pokazać, że ma ogromne poparcie narodu dla przeprowadzanej pod jego dyktando „dobrej zmiany”. To organizatorzy niedzielnej manifestacji, w odpowiedzi na informację o manifestacji KOD-u w dniu 12 grudnia – dodali do cyklicznej manifestacji hasło poparcia dla rządu.
Pomniejszanie KOD-u
Redaktor naczelny „Gazety Polskiej”, Tomasz Sakiewicz powiedział do zebranych: „To wy jesteście suwerenami prawodajnymi”. Podkreślił, że trudno będzie zbudować wielką Polskę, bo przeszkadzają różne twory, takie np. jak Komitet Obrony Draństwa.
KOD-owi przyłożył też Andrzej Gwiazda. Człowiek będący legendą „Solidarności” przypomniał czasy stanu wojennego, podkreślił, że Trybunał Konstytucyjny powstał w marcu 1982 r. i to był kaganiec nałożony na byłych działaczy „Solidarności”, aby w czasach, gdy przejmie władzę – mieli spętane ręce. Zapewnił: „Ale teraz zwieść się nie damy. Bruksela to nie Moskwa. Od 70 lat trwa walka o te same cele. Walka trwa, a naszą rzeczą jest zwyciężać.”
I jako jedną z przeszkadzających w tej walce PiS organizacją jest KOD – tutaj Gwiazda przekręcił nazwę – na Komitet Obrotów (niezrozumiałe) czy Donosicieli. I zacytował jakiś sfałszowany wpis z Internetu. Gwiazda mówił, a tłum krzyczał: „Zwyciężymy”.
Jarosław Kaczyński przemawiał dwukrotnie – pod pomnikiem Witosa oraz pod Trybunałem Konstytucyjnym. Sens pierwszego wystąpienia był taki: To jest marsz pamięci, ale też i dla przyszłości. Odwołał się do ideałów „Solidarności”, które zostały wg niego odrzucone, a po które sięga PiS, będący ich strażnikiem. PiS wg wodza znów ma szanse, ale trzeba się zmobilizować (czytaj: organizować manifestacje poparcia na każdy sygnał). Przypomniał, że PiS wygrał wybory, ale „nie ma prawa tworzyć prawa i przebudowywać Polski”. Podkreślił, że jemu chodzi o to, aby demokracja mogła decydować.
Jest to kolejny przykład propagandy PiS, tłumaczącej wszystko – i historię, i teraźniejszość na korzyść tej partii. Pan prezes mówiąc o tych, co przeszkadzają pomija fakt, że to on jest sprawcą awantury, gdyż łamie prawi i Konstytucję, a ci „Oni” nie chcą pozwolić na zamach stanu i zmianę ustroju państwa. PiS kłamie – wszędzie i przy każdej okazji, manipuluje i świadomością ludzi, i emocjami. Wykorzystuje, że każdy z nas nosi w sobie zakorzenioną wizję folwarcznego dworu, zgodnie z którą jest pan (ten, któremu się udało), chłop (ten, któremu się nie udało) i wybawiciel (ten, który spowoduje, że zapanuje sprawiedliwość). Prezes wyraźnie wskazuje – już od słów niczemu niewinnego Brylla – do swoich ostatnich wystąpień – gdzie jest wróg, który spowodował, że uczestnicy manifestacji mają tak nieciekawe i pełne biedy życie. Ano – ci sprawcy nieszczęścia demonstrowali dzień wcześniej pod Trybunałem, który jest ich redutą. Dlatego tak go bronią. Wobec takiej demagogii zebrani na manifestacji ludzie doznają okrutnego wstrząśnienia świadomości. Nawet jeśli mają jakąś samodzielną myśl, jakąś niepewność – pan prezes swoim zdecydowaniem, powagą, nieomylnością i jednoznacznymi stwierdzeniami przegoni każdą „niesforną myśl”.
Podczas przemówienia pod gmachem Trybunału Jarosław Kaczyński podkreślił, że członkowie TK, razem z jego prezesem, wzięli udział w „przygotowywaniu ustawy, o której sami potem musieli stwierdzić, że była niekonstytucyjna”. Następnie przypomniał, że rząd PO nie wykonał „prawie 50 orzeczeń Trybunału”, ogłaszał je często po tygodniach, a dzisiaj płacze nad niewielkim opóźnieniem. Kaczyński nazwał te działania „zalewem hipokryzji”. Cała konstrukcja wystąpienia zgodna ze schematem – „oni są źli, źle zrobili, ale my to naprawimy”. Ani słowa o tym, że PiS nie zrealizował jeszcze więcej orzeczeń Trybunału i jego następcy musieli nadrabiać zaległości i jednocześnie realizować bieżące orzeczenia….
„My chcemy dobrego Trybunału Konstytucyjnego, który będzie rzeczywiście strzegł konstytucji. Ale to nie jest ten trybunał w obecnym składzie” – podkreślił i stwierdził, że opozycja ma możliwość działania „bez żadnych ograniczeń”, w tym atakuje rząd oraz obraża prezydenta. „Odbywają się demonstracje, tak jak choćby te wczorajsze. Czy to jest demokracja, czy to jest dyktatura. Oni próbują wmówić ludziom, że w środku gorącego lata jest mroźna zima, bo tak powiedzieli w telewizji” – powiedział. Następnie podkreślił, że demokracja była zagrożona za czasów rządów PO. „To wtedy wysyłano ABW, żeby likwidować strony internetowe krytykujące prezydenta” – przypomniał Kaczyński i dodał, że w tym czasie miały miejsce ataki na dziennikarzy oraz likwidacje napisów obrażających premiera, w których brały udział „zwarte oddziały policji”. „Musimy Polskę zmienić, uczynić sprawiedliwą i solidarną”– podkreślił.
I w ten sposób dalej manipulował ludźmi i faktami. Za rządów PO zdarzył się jeden przypadek ukarania internauty, szkalującego obraźliwymi wpisami prezydenta RP, który w ustach Kaczyńskiego urósł do codziennej praktyki „okrutnego reżimu”. Nie zająknął się nawet o propagandzie uprawianej przez różne prawicowe portale, gazety kościelne, Radio Maryja, Telewizję Trwam czy Republika. Nie podkreślił, że PO ani nie karało, ani nie zamykało tych środków przekazu pomimo wyraźnego łamania kodeksu dziennikarskiego i zasad etyki (patrz – m.in. raport KRRiT).
Prezes Kaczyński wyjaśnił też, czym grozi zachowanie Trybunału: Stwierdził, że „oni” chcą uniemożliwić powrót do poprzedniego – niższego wieku emerytalnego, oraz zablokować otrzymywanie za darmo leków przez osoby po 75 roku życia. Oczywiście jest to nieprawda, gdyż Trybunał nawet nie miał zamiaru zabronić PiS-owi uchwalania tych przepisów, ale któż to by się przejmował takim drobiazgiem! Najważniejsze, że do prostego ludu mówi się prostym językiem. A że się kłamie – no cóż, widać wg pana prezesa cel uświęca środki.
Kaczyński przygotowywał tez grunt do ustawy o likwidacji służby cywilnej i wolnych mediów. Mówił: „Oni nie chcą dopuścić do tego, żebyśmy musieli rozpędzić tę bandę kolesiów, która się rozsiadła w administracji. Chcą nie dopuścić do naprawy wymiaru sprawiedliwości” – podkreślił.
„Jest cały przemysł oszukiwania, wyciągania naszych wspólnych pieniędzy. Gdzie się nie rozejrzeć, co się nie działo w każdym resorcie, mieliśmy do czynienia z tym samym – powiedział Kaczyński i wymienił sposoby, w jaki marnotrawiono budżet za rządów PO. Dodał, że w całej tej sytuacji chodzi o „dalsze rabowanie Polaków”, a Trybunał Konstytucyjny miał bronić „tego układu”. „Dlatego musimy zmienić ten trybunał i uczynić go instytucją, która będzie chroniła prawa obywateli” – powiedział. „Możecie na nas liczyć. Damy radę, zwyciężymy” – zakończył przemówienie. Wystąpienia prezesa PiS przerywane były wielokrotnie brawami i okrzykami „Hańba!”, „Tu jest Polska!”, „Precz z komuną!”, „Nadchodzi sprawiedliwość!” i „Damy radę!”.
Wnikliwy obserwator życia społeczno-politycznego zdaje sobie sprawę ze skutków uprawianej przez PiS propagandy. Te dwie, opisane w niniejszym artykule manifestacje obnażają prawdziwe intencje i sposób manipulowania ludźmi. Pytanie tylko – kto jeszcze wierzy PiS?