Trybunał Konstytucyjny – co każdy wiedzieć powinien
Zaskakuje mnie w tej chwili, że przy takim nie wysokim poziomie wiedzy prawniczej w naszym społeczeństwie nagle konstytucjonalizm, legislacja stały się słowami powszechnymi.
Tak właśnie rozpoczyna ze mną rozmowę prokurator w stanie spoczynku pan Wojciech Sadrakula, a rozmowa ma dotyczyć i samego Trybunału Konstytucyjnego i projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa KOD.
Okazuje się, że wiele osób nauczyło się teraz Konstytucji, a Konstytucja została napisana prostym, a nie prawniczym językiem. Właśnie dla wszystkich.
Państwo nowoczesne, to państwo, w którym prawo ma chronić obywateli przed przemocą tegoż państwa.
Można to tak określić. W sposób bardzo prosty. Państwo nowoczesne, to jest państwo prawne. To znaczy, że nad władzą, jakąkolwiek władzą jest prawo przyjęte w odpowiedni sposób i hierarchicznie zgodne z prawem wyższym, czyli Konstytucją. I to decyduje o tym, czy kwalifikujemy państwo jako demokratyczne państwo prawne, co w Konstytucji RP napisane jest w artykule 2, a nie jest to na przykład tak jak było w PRL-u. A warunkiem sine qua non demokratycznego państwa prawnego, co wiemy już od Rewolucji Francuskiej…
Jest monteskiuszowski trójpodział władzy…
W związku z tym – nikt nie rządzi, bo najpierw jest prawo, a to prawo stosuje i tworzy pewna grupa podmiotów. Jest władza ustawodawcza. To w Polsce i podobnych krajach jest parlament, przeważnie dwuizbowy. Sejm i senat. Jest władza wykonawcza, która rządzi w rozumieniu potocznym tego słowa. To jest prezydent i rząd. Fakt, że w polskich warunkach prawnych prezydent mniej może niż rząd, w niczym tego nie zmienia i jest on pierwszą osobą w kontekście władzy wykonawczej. I jest jeszcze władza sądownicza. Władza sądownicza, a w naszych warunkach to są sądy i trybunały, tym się różni od władzy ustawodawczej i wykonawczej, że nie znosi ingerencji tamtych dwóch władz w swoją sferę właściwości. O ile władza wykonawcza i ustawodawcza przenikają się, kontrolują, to w stosunku do sądowniczej takiego przenikania nie ma. I być nie może. Nie ma więc takiego przyzwolenia, żeby władzę sądowniczą wybierał naród. Po pierwsze – władza sądownicza ma być fachowa. Nikt, kto nie jest fachowcem nie ma kompetencji do tego by dobierać sobie sędziów. Po drugie – władza sądownicza, sędziowie, czy to trybunalscy, czy sądów powszechnych, czy administracyjnych mają być niezawiśli.
Co to znaczy, że mają być niezawiśli?
Znaczy to, że wola polityczna, czyjakolwiek, interesować ich powinna tyle, co „zeszłoroczny śnieg”. Oni są ponad to. Oni, niezależnie, czy mają sympatie polityczne, a jeśli mają to tym bardziej, powinni być uczuleni na to, czy ktoś, kogo na przykład lubią, przypadkiem nie „wysadzi ich z siodła”.
Czyli z każdej strony muszą się zabezpieczać, nawet bardziej przed przyjaciółmi niż wrogami.
W państwie totalitarnym, państwie komunistycznym, takim jakim było PRL, nie ma trójpodziału władzy. Tam jest zasada jednolitej władzy państwowej. Jak zajrzymy do konstytucji z 1952 roku to przeczytamy, że najwyższą władzą jest jednolita władza państwowa. Niestety teraz dość często ten termin jest przywoływany. Jednolita władza państwowa. Nie ma jednolitej najwyższej władzy państwowej. Są trzy rodzaje władzy zapisane w konstytucji, do tego dochodzi jeszcze, potocznie nazywana, władza czwarta, czyli media. To nie jest kwestia takiego, albo innego poglądu prawnego, ale jest to kwestia wiedzy, albo jej braku. Dobrze, by było, żeby ludzie którzy się wypowiadają wiedzieli o tym.
Zanim przejdziemy do naszego Trybunału Konstytucyjnego, chciałabym jeszcze o czymś innym… Dość często ostatnio słyszymy, że są kraje, w których trybunału nie ma i, że te kraje mają się całkiem dobrze…
Na przykład, w Stanach Zjednoczonych nie ma Trybunału Konstytucyjnego. Tam funkcję Trybunału pełni Sąd Najwyższy i dopiero by się niektórzy zdziwili, gdyby wprowadzić zasady prawne tego Najwyższego Sądu amerykańskiego. Po pierwsze – byłoby dziewięciu sędziów. Po drugie – orzekają oni o czym chcą. To nie jest tak jak w Polsce, że na przykład Trybunał Konstytucyjny jest związany zakresem skargi konstytucyjnej, pytania prawnego, czy wniosku.
Czyli nasz Trybunał Konstytucyjny działa na żądanie, a tam?
Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych może dojść do wniosku, że o czymś orzeknie, bo jest jakaś sprawa. Zaczynają zwykle też od jakiejś konkretnej sprawy i sobie orzekną, a w 50 innych sprawach – nie orzekną, bo nie. I nikomu się nie tłumaczą dlaczego. I nikt nie śmie im z tego powodu robić żadnego zarzutu. Tam też jest polityczny dobór sędziów, bo nominowani są oni przez demokratów i republikanów, a zwykle jeden z nich stanowi taki „języczek u wagi”, ale … Jest to funkcja dożywotnia i tam oni sobie orzekają nie tylko wtedy, kiedy chcą i o czym chcą, ale i jak chcą. Do tego dodajmy, że gdyby ktoś ubliżył któremuś z sędziów, to by za to został bardzo poważnie ukarany. Tam nie można bezkarnie lżyć sędziów. To jest obraza majestatu władzy sądowniczej, na każdym poziomie tej władzy.
Przechodzimy więc na nasze podwórko. Są demokratyczne wybory. Wybrane władze: ustawodawcza i wykonawcza nawzajem mają się kontrolować i zazębiać. Wiadomo, że każda z nich chce rozszerzać swoje uprawnienia.
I dobrze, bo to oznacza, że do władzy doszli ludzie ambitni. Jak ktoś sprawuje władzę, to przynajmniej powinien chcieć osiągać jakieś cele. I póki on to robi zgodnie z literą prawa, prawa hierarchicznie podporządkowanego – proszę bardzo. Natomiast jak robi to w sposób niezgodny z tym prawem, a to wtedy do głosu dochodzi władza sądownicza. Jeżeli ktoś chce osiągnąć zbożny cel i polepszyć sobie status materialny idzie i włamuje się do kogoś zabierając mu co tam chce, to potem w odpowiednim trybie staje przed sądem karnym i ten sąd mówi tak: „Panie Kowalski, pan jesteś złodziejem to ja panu na dzień dobry – dwa lata jak za brata”. Jeżeli jest sytuacja inna, mianowicie taka, że coś przeskrobie polityk to teoretycznie powinien być sądzony przez Trybunał Stanu. Powinien być, a nie jest. Jeszcze jakiś czas temu – udawano, że chce się coś z tym zrobić, a teraz – nawet się nie udaje. Trybunał Stanu w praktyce nie istnieje. W takiej sytuacji zostaje jedynie Trybunał Konstytucyjny. Trybunał Konstytucyjny nie karze konkretnych osób, bo Trybunał nie jest sądem faktu, ale sądem prawa. I właśnie Trybunał Konstytucyjny bada, czy prawo niższego rzędu na przykład ustawa, albo rozporządzenie jest zgodna z prawem wyższego rzędu, to znaczy rozporządzenie z ustawą, a ustawa z Konstytucją, po drodze są jeszcze akty prawa międzynarodowego, które też się bada.
Bo one obowiązują, a te ważniejsze ratyfikowane są przez Sejm… Jak mamy Sąd Konstytucyjny, to i mamy sędziów… Przejdźmy teraz do projektu ustawy zaproponowanej przez KOD.
Sędziowie Trybunału są teraz powoływani w sposób polityczny. I tu, w projekcie ustawy zaproponowanej przez KOD znajdujemy pewne odpolitycznienie. To jest duża wartość tego projektu. Ale tu dygresja. Powiem o sędziach Trybunału, którzy już tymi sędziami nie są, bo są w stanie spoczynku. Sędzią Trybunału, którego uważam za jednego z najwybitniejszych, był powołany przez Sejm za czasów, kiedy większość parlamentarną miało PiS, sędzia Wojciech Hermeliński, obecnie przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Myślę, że to środowisko, które go wybrało – zapłakało. Sędzia Hermeliński bardzo poważnie traktował wymóg niezawisłości i niezależności. Zarówno wtedy, kiedy inni sędziowie podzielili jego poglądy prawne jak i wtedy, kiedy nie podzielili. Wtedy zgłaszał zdanie odrębne, a wszystko było prawnie uzasadnione. Podobnie było z panią sędzią Teresą Liszcz. Ona w hierarchii dóbr konstytucyjnych, to znaczy dóbr chronionych nie potrafiła zrozumieć, że czyjaś wola polityczna o czymś ma zadecydować. Nie, bo nie. Jak coś jest niezgodne z Konstytucją, to jest niezgodne z Konstytucją. Jeżeli ktoś, kto zostaje sędzią konstytucyjnym jest kimś zanim zostanie tym sędzią, to kto by go nie wybrał – on będzie zawsze niezawisły, zawsze bezstronny, zawsze się będzie kierował swoją najlepszą wiedzą, swoimi kompetencjami i swoimi poglądami. Swoim doświadczeniem życiowym.
Jednak wybrać ktoś musi tych sędziów.
Z mojego punku widzenia najważniejszym elementem tego projektu KOD-u są elementy związane z wyborem sędziów. Jest to nawiązanie do pewnych postulatów, które się pojawiały wcześniej. Jeszcze przed uchwaleniem ustawy z czerwca. Projekt tej ustawy zawierał te elementy. I to mi się bardzo podobało, ale niestety to co uchwalił Sejm – podobało mi się troszkę mniej. W Konstytucji napisano, że Sejm ma wybierać sędziów. I kropka. Wiadomo. Iluś posłów może zgłosić kandydatów na kandydatów, prezydium Sejmu też może ich zgłosić . Ale to nie o to chodzi. Każdy Sejm jest super polityczny, bo ma jakąś większość. I to nie jest tak. Kandydatów, na kandydatów bycia sędzią Trybunału – powinien zgłaszać ktoś, kto się na tym zna, bo niestety nie wszyscy posłowie posiadają taką wiedzę, by wybierać kompetentne osoby. Od razu widać, że powinien to zrobić Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny i Krajowa Rada Sądownictwa. Można by jeszcze do grona wybierających dołączyć uczelnie, ale one mają różny poziom nauczania i jest ich zbyt wiele.
W projekcie znalazł się też Pan Prezydent.
Z tego powodu, że w tym projekcie coś się Panu Prezydentowi odbiera. Coś za coś. W różnych krajach jest różnie. W jednych Prezydenci mają coś do powiedzenia w tym przedmiocie, w innych nie. W projekcie, to nie Prezydent zaprzysięga wybranego sędziego Trybunału tak jak to było dotąd, ale Marszałek Sejmu i to na tym samym posiedzeniu, na którym sędzia został wybrany. Jest to bardzo transparentny wybór sędziów. Poza Prezydentem, wyboru dokonują podmioty fachowe, które przedstawiają kompetentnych kandydatów na sędziów. I te kandydatury same się bronią. Bezpośrednio z tym związana jest większość sejmowa wybierająca sędziów. W projekcie jest to 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. To z konstytucją jest zgodne. Trybunałowi nie można narzucać żadnej większości, ale Sejmowi można. W związku z tym, Sejm powinien wybierać taką większością, żeby się musieli dogadywać. Jest jednak w projekcie zabezpieczenie, gdyby posłowie nie mogli się porozumieć. Bo gdyby nie to zabezpieczenie, mogłoby dojść do sytuacji, w której sędziów w Trybunale w ogóle by nie było. Zabezpieczenie to wyraźnie nawiązuje do Konstytucji i do kadencyjności, analogicznie do kadencyjności Sejmu i Senatu. Kadencja rozpoczyna się w dniu pierwszego posiedzenia, a kończy się w przeddzień tego pierwszego posiedzenia. Sędzia Trybunału, według Konstytucji, rozpoczyna kadencję wtedy, kiedy wybierze go Sejm i do momentu, kiedy ten nowy sędzia nie zostanie wybrany, to ten poprzedni wykonuje swoje obowiązki. Jeszcze raz powtórzę, że jest to analogia do kadencyjności Sejmu i Senatu. Te normy, moim zdaniem, w tym projekcie są najważniejsze. To jest bardzo sensowne rozwiązanie. To ma znaczenie ustrojowe i to ma znaczenie w zakresie Konstytucji.
A pozostałe regulacje?
To są sprawy techniczne, z których ważna jest ta utrzymująca pełny skład w liczbie 15 sędziów (przy kworum 9 sędziów) i wymieniające skład pięcioosobowy przy większości spraw, oraz skład trzyosobowy. Do tej pory Trybunał działał sprawnie, wbrew niektórym opiniom i takie właśnie działanie Trybunału gwarantuje projekt ustawy KOD. Postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym nie jest tożsame z postępowaniem przed sądami powszechnymi. Zanim dojdzie do rozprawy to wszyscy mają obowiązek przedstawić swoje stanowiska na piśmie. Postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym jest przede wszystkim postępowaniem pisemnym, a ukoronowaniem postępowania jest posiedzenie sędziów Trybunału, jednak większość wyroków może zapadać bez konieczności zwoływania posiedzenia. To jeszcze bardziej przyśpiesza wydawanie orzeczeń i o tym też w projekcie KOD-u jest mowa.
Wyobraźmy sobie teraz, że zebraliśmy 100 tysięcy podpisów…
Ja jestem zdania, że należy zebrać dużo więcej podpisów, bo to świadczy o tym, jakie jest zaangażowanie społeczeństwa w tym zakresie. Świadczy o tym, jaka jest wola społeczna.
Projekt ustawy jest procedowany i okazuje się, że posłowie zaczynają go przerabiać w sposób, który odbiega od pierwotnej wersji. Czy projektodawca nie zgadzając się na zmiany może projekt wycofać?
Tak. Ale tylko do drugiego czytania. Później już wpływu nie ma i wycofać nie może.
Rozmawiała:
Grażyna Olewniczak