Śmiech przez łzy - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
10988
post-template-default,single,single-post,postid-10988,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Śmiech przez łzy

Pan prezydent nam się popłakał podczas płomiennej oracji. To wspaniale, łzy bywają szczere i oczyszczają. Łzy same napływają do oczu i każdy sam sobie je nazywa. Że płacze nad własnym losem, można zaledwie domniemywać.

Szymon Karsz

Pan prezydent zapłakał, bo to nieprawda, że chłopaki nie płaczą. Płacz jest widomym znakiem czułości serca bijącego w tej mężnej piersi. Łzy trysnęły po deklaracji, że jest towarzyszem broni, a przecie wystarczyłoby powiedzieć krócej, że towarzyszem.
Na ekrany wchodzi film „Smoleńsk”, chyba jeszcze lepszy od „Historii Roja”, ale aktorzy się wstydzą występu. Reżyser i autorzy scenariusza zostaną zapewne uhonorowani pozłacaną miniaturką generała Błasika – to polski odpowiednik Oscara.
Tymczasem minister Macierewicz już zapowiedział, że ma nowe nagrania załogi Tupolewa, które przyniósł mu jego rzecznik. Podobno do tej pory ukrywają się w lasach katyńskich, prześladowani przez Putina i Tuska, więc będą mogli zaświadczyć.
Premier Szydło była na pogrzebie Inki i bardzo się wzruszyła, do tego stopnia, że chciałaby pójść jeszcze raz. Razem z ministrem Błaszczakiem nakrzyczeli na Kijowskiego, że się tam pojawił i poirytował rozmodlonych patriotów. Oni nie chodzą bynajmniej na manifestacje KOD-u i ten rozdział Kijowski powinien był uszanować!
Minister Zalewska chce wyprowadzić naukę ze szkół i pozostawić samą katechezę oraz przysposobienie obronne i propedeutykę wiedzy o Lechu Kaczyńskim.
PiS bierze się też za warszawski samorząd, bo nie może być tak, żeby sobie Hanna Gronkiewicz-Waltz rządziła i rządziła, w kółko i na okrągło, a inni żeby tu nie rządzili. Dawno temu rządził tu Bierut, potem Kaczyński i nadeszła pora powrotu do tej chlubnej staropolskiej tradycji.
Minister Szyszko przekazał kolejną transzę ojcu Rydzykowi na ochronę środowiska religijnego, uciułaną z wycinki Puszczy Białowieskiej. Sędziowie znowu się zbierają i trzeba będzie rozpędzić tę sitwę kolesi, bo Prawo i Sprawiedliwość ma w samej swojej nazwie wszystko, czego trzeba i nie chcemy tych tam, którzy przez nikogo nie zostali wybrani, tylko są z powodu kompetencji. Sami się będziemy bronić i sądzić, jak przyjdzie taka potrzeba.
Prezes Duda z Solidarności dziękuje rządowi za zamykanie kopalń i szykuje dla związkowców kolejną wycieczkę do Medjugorje. Minister Radziwiłł dał emerytom 4 złote, żeby sobie w tym roku zrefundowali witaminkę „C” w pastylkach. Będzie jak znalazł zamiast cebuli, bo od cebuli jest nieświeży oddech.
To, co najbardziej nas powinno dziś ciekawić, to suknia pierwszej damy, w odcieniach fioletu, turkusu i granatu, w której wystąpiła w Belwederze podczas przyznawania przez jej małżonka nominacji generalskich funkcjonariuszom BOR. Aż dziw, że prasa zagraniczna nie rozpisuje się o tej kreacji.
Dziwne, że nikt tej sukni nie chwali poza garstką rzeczoznawców. A przecież to niesłychane, mistrzowskie, eleganckie, boskie.
Ludzie tu i tam przebąkują, że coś jest nie halo, że telewizja się trochę popsuła, że rząd ich przedrzeźnia, małpuje, że rząd nie powinien taki być, tylko nieco bardziej poważny. Dawniej taki był, a teraz jakoś mniej. Co innego pod remizą, jak człowiek dla rozrywki pobiega z kłonicą, a co innego jednak na szczytach władzy. No, niby bliżej ludzi, ale ludzie się boją, że za blisko.
Przywoływany tu już w wątku smoleńskim minister Macierewicz, jak entuzjastycznie donosi prasa, rozpoczął nabór do Obrony Terytorialnej Kraju. Naszych chwatów czekają rozmaite przywileje i bonusy (być może karnet na siłownię?), ale nade wszystko czeka ich wielka życiowa przygoda. Przychodzą do siedziby komisji rekrutacyjnej nader licznie (siedziba jest w zabytkowym budynku cytadeli). Tu już przypatruje się im fachowe oko emerytowanego doktora, którego szef MON wyznaczył na naczelnego rekrutera. Ze swoich obowiązków pan doktor wywiązuje się znakomicie. Sprawdza, czy chłopcy nie mają skoliozy, platfusa lub hemoroidów. Odpytuje też z życiorysu prezydenta tysiąclecia i z pacierza. Teraz już tylko podpis i oczekiwanie na sort mundurowy. Będzie rogatywka, finka i zapasowe zimowe kalesony. Nasza wspaniała patriotyczna młodzież szykuje się na prawdziwie męski mozół: spanie na pryczach, proste jadło z menażki i śpiew przy ognisku. Na strzelnicy wykażą się, czy potrafią trafić do celu. Polska armia zyska niebagatelne wsparcie tych młodych, którzy aż rwą się do walki!
Ale najpierw będą musieli przejść miesięczny kurs rekonstrukcyjny. Przebrani w prawdziwe mundury, będą przeganiać wroga poza nasze granice, z pomocą Matki Boskiej i kos ustawionych na sztorc. Zaprawę uzyskają też w miastach, podczas patroli, wart i przegrupowań. I rutynowo – podczas ustawek przed meczami i po meczach. Minister Macierewicz cieszy się jak dziecko wraz ze swoim przyjacielem, słusznej postury młodocianym rzecznikiem. W pocie i znoju przekują miecze na lemiesze, skórkę za wyprawkę, nie na darmo, a wszystko na opak. I tak oto hufce pryszczatych wyrostków zawiodą nas na barykady. Wojenko, wojenko!
Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych nie życzy sobie, żeby Gazeta Wyborcza pisała o niej źle. A co to, ma prawo! Niech lepiej Wyborcza przejrzy na oczy. Tu się drukuje! Trzeba dodrukować, bo zbraknie, a potrzeby są ogromne!
W ten sposób mamy w miarę pełny pejzaż nowej rzeczywistości pod światłym przywództwem jedynie słusznej partii. Partia z narodem, naród z partią!