Putin z Kaczyńskim
Postawa reżimu Kaczyńskiego wobec putinowskiej Rosji jest ambiwalentna. Z jednej strony PiS deklaruje niechęć do dyktatury moskiewskiej, ale z drugiej strony czyny nie idą raczej w ślad za tymi deklaracjami.
Szymon Karsz
Owszem, słychać o walce z pomnikami Armii Czerwonej i dekomunizacją nazw ulic, owszem, słychać oskarżenia kierowane w stronę Rosji w kontekście katastrofy smoleńskiej, owszem, będziemy mieć niebawem w stolicy szczyt NATO, wszelako w opozycji do tych czczych gestów, rząd Kaczyńskiego nieuchronnie maszeruje w moskiewskie ramiona, chociażby w sferze gospodarki, zacieśniając więzi ze wschodnim Wielkim Bratem.
Najnowszym osiągnięciem w tej dziedzinie jest umowa Orlenu z Rosnieftem – dwoma koncernami reżimowymi, podpisana w Sankt Petersburgu.
Sankcje wymierzone w Rosję, podjęte – przypomnijmy – w związku z agresją Putina na Ukrainie i zaanektowaniem Krymu, a następnie Donbasu, będą skuteczne jedynie wtedy, gdy Europa będzie konsekwentnie i solidarnie bojkotować jakiekolwiek gospodarcze alianse ze wschodnim dyktatorem. I oto polski rząd niefrasobliwie czyni wyłom. O czym to świadczy, bo chyba nie o niechęci Kaczyńskiego do Putina, tylko wręcz odwrotnie?
Internet niedawno obiegła fotografia starej gazety z biblioteki sejmowej z wielkim tytułem: „Wspólne przedsiębiorstwa polsko-radzieckie” . W ten sposób jedna z twarzy pisowskiego reżimu, Krystyna Pawłowicz, rozpoczynała swoją błyskotliwą karierę za komuny, od chwalenia przyjaźni polsko-radzieckiej w jej konkretnym gospodarczym wymiarze. PiS obfituje w kadry z tamtej epoki, różnych komuszych aparatczyków i ubeków, którzy swoją „mądrością”, bagażem doświadczeń i peerelowskimi sentymentami inspirują wodza Kaczyńskiego. Należy do nich choćby prokurator stanu wojennego, Stanisław Piotrowicz.
A kim jest prezes Orlenu, Wojciech Jasiński, który tak skwapliwie i bezrefleksyjnie zmierza do zacieśnienia polsko-radzieckich więzi? „Jasiński wstąpił do partii Porozumienie Centrum braci Kaczyńskich i od tego czasu jest jej wierny, tak samo jak prezesowi. Jego przeszłość z czasów PRL najwyraźniej została mu zapomniana. Wysyłany na konkretny odcinek realizuje to, czego chce od niego partia. Kiedyś była PZPR, dziś to PiS. Dla Jasińskiego to tak naprawdę jedno i to samo”.
I nie chodzi tylko o gospodarcze otwarcie na Wschód, chodzi także o całą azjatycką – by tak rzec – mentalność, teraz nam z uporem implantowaną i prezentowaną jako narodowa ku naszej społecznej sromocie i wielkiemu wstydowi. Oto, co szczególnie szokujące w kontekście tragedii w Orlando, Polska występuje na międzynarodowym forum wśród takich partnerów, jak Rosja czy Iran, jako jeden z nielicznych światowych piewców homofobii. Bo tak to już jest tradycyjnie, że władza autorytarna nie tylko schlebia ksenofobom i rasistom, ale wszystkim żądnym społecznego wykluczania i dyskryminacji w imię „szczytnych idei”, choćby parareligijnych. Polska staje się dziś uosobieniem nienawiści i pogardy w stosunku do mniejszości chronionych międzynarodowymi traktatami i rezolucjami. Zawraca z drogi zachodniej cywilizacji ku dzikim syberyjskim stepom.
Od lat redaktor Agnieszka Romaszewska-Guzy, apologetka PiS-u, walczy z reżimem Łukaszenki wspierając białoruską opozycję Telewizją Biełsat. Ciekawe, jak się poczuła, gdy szef polskiej dyplomacji, minister Waszczykowski wybrał się w podróż bratnią i roboczą do Mińska, by zrobić tradycyjnego misia z tamtejszym watażką? Czy pani Agnieszka poczuła jakiś zgrzyt, dysonans i dyskomfort? Czy uzmysłowiła sobie, że jej ideały wolnościowe właśnie zostały zdradzone w imię jakiejś pokracznej i karykaturalnej filozofii przekornej czy też zwykłej koniunktury? Wszak „atmosfera była ciepła i przyjazna”.
O tym, że reżim Kaczyńskiego sprzyja Putinowi prasa sygnalizowała od dawna, od samego początku, od kiedy PiS wygrało wybory: „W kategoriach politycznych podpisany przez Jasińskiego kontrakt jest nadzwyczaj szkodliwy dla Polski, gdyż stanowi kontestację natowskiej strategii politycznej osłabiania gospodarczego Rosji. Wartość i długość kontraktu solidnie zabezpiecza interesy rosyjskie w Europie. Rosnieft przejął bowiem w 2015 roku niemiecką rafinerię w Schwedt (posiada w niej 54% udziałów). Umożliwia mu to rugowanie z rynku PKN Orlen w zachodniej Polsce. Wiele stacji benzynowych wokół Szczecina, Gorzowa i Zielonej Góry zaopatruje się w ropę i benzynę u niemiecko-rosyjskiego sąsiada. Pisowski kontrakt z Rosnieftem blokuje ekspansję PKN Orlen na przygraniczny rynek niemiecki”.(CZY PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ JEST AGENDĄ ROSYJSKICH SŁUŻB SPECJALNYCH W POLSCE?).
Nawet ktoś taki, jak Antoni Macierewicz, o kim wieść gminna niesie, że dąży do konfrontacji wojskowej z Rosją, skłonny jest do umizgów pod adresem Putina w imię powrotu do czasów bratniego sojuszu polsko-sowieckiego: „Po co szef MON Antoni Macierewicz powołał na członka podkomisji do spraw wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej Andrieja Iłłarionowa, doradcę prezydenta Rosji Władimira Putina w latach 2000-05?”.
Aby zatrzeć nieco fatalne wrażenie, jakie na Polakach wywołuje kolaboracja polskich władz z Putinem, doradcy pisowscy swoim zwyczajem nam imputują kolaborację, na zasadzie infantylnej przekomarzanki: „Obserwując marsz KOD w ubiegłą sobotę, niezależnie od intencji uczestników, zastanawiam się, czy to nie jest posunięcie w wojnie hybrydowej”. Choć przecież to nie KOD jeździ do Putina i podpisuje z jego agendami lukratywne kontrakty. Taktyka pisowska jakoś się nie przyjmuje w społecznej świadomości. Odwracanie kota ogonem jest głupawą zabawą, można go wszak odwracać w nieskończoność. Fakty raczej mówią za siebie, a nie czcze insynuacje.
Trzeba zatem patrzeć na PiS trzeźwo, a jego retorykę odczytywać w odbiciu lustrzanym, jest bowiem spisana na opak. Dekomunizacja według PiS-u oznacza powrót do lat komuny i braterstwa polsko-rosyjskiego, tak miło wspominanego przez naszego wodza, Kaczyńskiego, bo kojarzonego z jego beztroskim dzieciństwem pod opieką ojca, Rajmunda, jednego z beneficjentów tamtego systemu. A te ruchy konfrontacyjne w stosunku do Rosji są jedynie ruchami pozorowanymi i zasłoną dymną prawdziwych intencji w przeciwnym kierunku.
KOD wprawdzie zajmuje się praworządnością w Polsce i wśród celów statutowych stawia sobie obronę polskiej Konstytucji, ale musimy patrzeć też na ogólny trend obecnej złej władzy, by dostrzec przyczyny toczącej nas choroby, a nie jedynie jej skutki, choćby pod postacią deptania demokracji i wolności obywatelskich. Istotną przyczyną jest reaktywacja PRL-u siłami ówczesnych (i współczesnych) funkcjonariuszy, łącznie ze skierowaniem polityki ku wschodniemu sąsiadowi. Na przekór naszym marzeniom, na przekór Europie, na przekór polskiej racji stanu.