Łapka nie zadrżała
Manula Kalicka
Podpisał. Wszystko co mu podsunęli. I nie mamy żadnych złudzeń, podpisze jeszcze i jeszcze, i jeszcze.
I co nam biednym robić. Tupać? Tupać. Bez końca. Budzić obojętnych, przekonywać nieprzekonanych. Protestować. To się musi w końcu skończyć. Dobrze skończyć.
Oscar Wilde, wiem, degenerat (wiec mu ufamy), powiedział, że jeśli coś nie ma dobrego końca, to znaczy, że się jeszcze nie skończyło.
Media padły, służbo cywilna żegnaj, sześciolatki w tył zwrot. Teraz się dobiorą do Sądu Najwyższego. Rzecznika Praw Obywatelskich. Łodzie zostały spalone, a zastępy zaatakowały, nie mając już żadnego odwrotu. Zresztą – po co im odwrót, wszak tu czekają na nich pełne stoły, rady nadzorcze, prezesostwa i inne delicje, można zapomnieć o uczciwości i sumieniu. To zbędny balast. Przyzwoitość- zapomnijmy. Swoim orkom wmówili, że nigdy jej tu nie było.
Apelowanie – śmieszny żart. Historia płata figle. To, co nam się zdarzyło, szybki marsz w kierunku Białorusi, jest tego najlepszym przykładem. Ale im też może się przytrafić wypadek. Nie sadzę by pomogła nam Europa. Pomóc musimy sobie sami. Organizujmy się, jesteśmy komitetem, wspólnotą.
Mateusz Kijowski rzucił hasło. Idziemy za jego przewodem. Czeka nas zapewne długi marsz. Z ziemi polskiej do polskiej.
Budujemy wspólnotę ludzi dobrej woli. To nie będzie, jak myślę, organizacja, korporacja, pierwsza kadrowa, druga handlowa, urzędowa i narodowa. Mam nadzieję, ze będzie kolorowa, szanująca ludzi, wszystkich, nawet – czy raczej zwłaszcza – tych o innych poglądach, że będziemy ze sobą dyskutować, wadzić się, spierać i dogadywać. Że będzie z nami każdy przyzwoity człowiek, że nie pogubimy ich po drodze. Obyśmy do mety doszli w komplecie. Jak wspólnota. Wszyscy, którzy byli w pierwszych dniach – niech będą w dniach ostatnich. Nie gubmy się, pomagajmy tym, co idą z tyłu.
Marszałek Piłsudski, który dla wielu wciąż jest wzorem, był bohaterem swojej epoki, Lech Wałęsa swojej. Dziś świat się zmniejszył, znaleźliśmy się wszyscy w necie, a dołączają do nas ci spoza sieci. Tu bohaterem, siłą sprawczą są ludzie, obywatele, naród, ale nie naród – mgławicowa figura Kornela Morawieckiego – ale naród my. My obywatele. Nowej Polski. Tamta odeszła w przeszłość. Nie ma do niej powrotu – niech politycy zapomną. Dochodzą wieści o tym i o owym, co sobie wyobrażają to i owo – wybaczcie język nieco ezopowy, niczym u księdza na mszy, ale nie chce nikogo tu przywoływać po nazwisku. Sapienti sat. Świat się zmienił. Przeskoczyły wskazówki zegara. Jesteśmy, halo, halo, dalej, dalej.
Stowarzyszenie KOD? Kiedyś powinni nas zarejestrować. Zobaczymy. Ale czy to się zdarzy czy nie, zbudujmy mocne struktury. Powołajmy dobrą grupę ekspercką – taką jaką miała Solidarność – i patrzmy do przodu.
Koniec będzie dobry. A jeśli niedobry, to nie będzie koniec.