Patrzymy na was! Czyli zbiorowy instytut pamięci narodowej - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
2812
post-template-default,single,single-post,postid-2812,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Patrzymy na was! Czyli zbiorowy instytut pamięci narodowej

Patrzymy na was! Czyli zbiorowy instytut pamięci narodowej
Piotr Rachtan

Skandaliczne wrzutki poseł Krystyny Pawłowicz w czasie posiedzenia Komisji Ustawodawczej Sejmu do projektu „naprawczego” ustawy o Trybunale Konstytucyjnym i sposób prowadzenia prac nad tym projektem, w którym opozycja, Biuro Analiz Sejmowych, Sąd Najwyższy, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, … są całkowicie pomijane i lekceważone przez większość każą się zastanowić na stanem demokracji w Polsce.
Większość parlamentarna uznała, że wynik wyborów daje jej legitymację do realizacji jej własnego projektu państwa. 19 procent wyborców PiS ma zdecydować o tym, jak będą w przyszłości żyli wszyscy Polacy, także ci nie-PiS, jakie prawa im oktrojować, a jakich pozbawić,
Opozycja – i wyborcy nie-PiS są całkowicie bezradni. To nie jest maszynka, to nie jest walec – tu pracuje niszczarka. Możemy głośno wołać, zbierać się pod Sejmem i Trybunałem, pisać i mówić w mediach, które jeszcze są od władzy niezależne, ale skutek tego – to widać – będzie mizerny.
Choć pozostaje nam jeszcze jedno narzędzie, coś, czego użyć mogą słabi wobec silnych, bezradni wobec przemocy: patrzeć i pamiętać.
Patrzymy na was. Widzimy, słyszymy i zapamiętamy.
Uważacie, że wygrana w wyborach to prawo do wszystkiego, nawet do wykonania egzekucji na Trybunale bez możliwości apelacji. Możecie to zrobić, matematyka sejmowa pozwala.
Przeżyłem już tyle samo lat, co wasz prezes, i moja pamięć ogarnia spory szmat czasu. Tyle, by zrozumieć, że nic nie jest wieczne.
Pamiętam – byłem dzieckiem i atmosferę jednak czułem tak mocno, że pamiętam do dziś – pamiętam więc śmierć krwawego Stalina i cichą radość w całej kamienicy. A potem śmierć Bieruta i podobną ulgę – też pamiętam.
I pamiętam upadek Władysława Gomułki, który stworzył w kraju tak duszną atmosferę, że Polacy omal się nie podusili. A przecież upadł i pamięć po nim jest niesławna.
Pamiętam upadek sromotny Edwarda Gierka i po latach – upadek komunizmu.
Moje, nasze oczy widziały to wszystko, co ci generalni i pierwsi sekreterze wyczyniali. Jak bezwzględnie zaprowadzali swoje porządki, przy aplauzie licznych zwolenników. Tych nigdy przecież nie brakuje, chcą się pożywić tym, co spadnie ze stołu, albo zająć miejsce, które wcześniej należało do przeciwników dyktatora.
Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński będzie dyktatorem. Na razie kryje się w cieniu, udając, że prawdziwa władza jest gdzie indziej. Jak – nie przymierzając – Oktawian, który ledwie był konsulem. Już dziś można stwierdzić, że prezes PiS ma całą – prawie całą – Polskę w garści. Siedząc w swojej willi na Żoliborzu rozstrzyga o wydarzeniach w Sejmie, o losie Trybunału Konstytucyjnego, o łamaniu konstytucji. Bez żadnej odpowiedzialności, udając cichutkiego, zwykłego posła.
Wiele osób zadaje pytanie, co też Jarosław zamierza? Szczerze powiem, że mnie to nie obchodzi. Jego zamiary dzisiejsze mogą zmienić się jutro, a potem powrócić ze zdwojoną siłą. Nie warto więc sobie zaprzątać myśli stanem umysłu Jarosława Kaczyńskiego. Wystarczy to, co zrobił on, jego akolici, kukizowi poputczycy, usłużni półprawnicy i rzesza omamionych. My – nie-PiS – nie mamy narzędzi prawnych, by stawić opór. Prawo jest bowiem omijane i najlepsi konstytucjonaliści rozkładają ręce mówiąc, że skoro konstytucję się łamie, to oni są bezsilni.
Jaką siłą dysponują Polacy nie-PiS? Brzmi to może defetystycznie, ale – żadną, prócz własnej postawy i zasad, których pewnie się nie wyrzekną. Na szczęście udało się szybko, bardzo szybko, tak szybko, że zaskoczyło to prących do jedynowładztwa polityków, zorganizować się i – co jeszcze ważniejsze – policzyć. To duży kłopot dla posła Kaczyńskiego, nie może już powiedzieć, że Naród chce, bo go wybrał. A skoro Naród go wybrał, to on może. Może na przykład, jak to już nie tylko ja, ale znacznie poważniejsze autorytety napisały, sparaliżować Trybunał i zmienić go w wydmuszkę. Nawiasem mówiąc, chyba nie doczytał do końca naszej konstytucji. Zacytuję tu internautę:

„Art. 197 Konstytucji RP stanowi tylko tyle i aż tyle: ustawa sejmowa może określić jedynie organizację Trybunału oraz tryb postępowania przed Trybunałem, czyli procedurę… w żadnym wypadku nie może ingerować w status sędziego, jego niezawisłość i niezależność orzekania, bo to są fundamentalne reguły ustrojowe (art. 195 Konstytucji i inne). Wszystko, co jest istotą Sądu Konstytucyjnego określa bezpośrednio Konstytucja, bo jest to organ konstytucyjny Państwa Polskiego, jakiekolwiek zmiany jest władna dokonać jedynie Konstytuanta…
To, co się dzieje teraz na posiedzeniu Komisji Ustawodawczej obradującej nad zmianą ustawy o TK to rażące łamanie Konstytucji i reguł cywilizacyjnych, poddających w wątpliwość kompetencje Sejmu RP w wykonywaniu konstytucyjnych uprawnień. Jest zadziwiającą kompromitacją polskiego parlamentu (przynajmniej jego większościowej części).
Notorycznie łamana jest zasada określona w art. 7 Konstytucji (Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa)… Co z tego wynika w systemie demokratycznego państwa prawa ? Aż strach głośno o tym mówić i nawet myśleć”

Ma rację internauta, jednak i jej nie ma. Dotychczasowe działania Jarosława Kaczyńskiego wymykają się logice prawa i poszanowania reguł demokratycznych. Nie powiem, gdzie on je ma. On zlekceważy ten i inne artykuły konstytucji, bo ten gość tak ma.
A co my? My będziemy pamiętać. Patrzymy na was, patrzymy na wyczyny posłanki Pawłowicz, prokuratora Piotrowicza, wybryki Brudzińskiego, kretynizmy Kukiza. Patrzymy na nich i pamiętamy. W Komitecie Obrony Demokracji powstał zespół gromadzący informacje o łamaniu prawa przez władzę. To nie błahostka. Dokumenty mają to do siebie, że trwają i przechowują pamięć o uczynkach. Ja odczuwam ulgę, że jest więcej ludzi, niż tylko paru Gęgaczy…
Patrzmy im więc na ręce. I mówmy im o tym, żeby ani na chwilę nie mogli zapomnieć, że w społeczeństwie są jednostki, grupy formalne i nieformalne, zespoły, organizacje, które będą ich hańbę ujawniać dziś i po latach i wiedzę o niej – rozpowszechniać. Niech sobie Pawłowicz, Kaczyński, Kuchciński i inni nie myślą, że działają w próżni, że ich jedyny, prawdziwy świat to klub w parlamencie i władze krajowe partii. Bo poza Wiejską i Nowogrodzką, poza nimi jest jeszcze społeczeństwo, może zbyt bierne, nie całkiem rozgarnięte, dające się zbyt łatwo zmanipulować, ale przecież z coraz liczniejszym jądrem świadomych swoich praw obywateli, wokół których w każdej chwili będzie mogło zgromadzić się więcej ludzi, więcej środowisk.
Ta władza zaczyna dziś zwalczać KOD starą, prymitywną, dość nawet skuteczną – w przeszłości – bronią – przemilczaniem i opluskwianiem. Podrzucaniem mniej czy bardziej wiarygodnych oszczerstw, a to o żydowskie pieniądze, a to o zagraniczne filiacje, o wrogość wobec wszystkiego, co polskie, i tak dalej. To stare, dobrze wypróbowane esbeckie metody. Będą gry operacyjne, będzie inwigilacja, szczucie i tym podobne działania dyskredytujące niezależnych aktywistów i ich organizacje.
Najlepszym lekarstwem na to jest jawność. Jawność działania i jawność opinii. A także finansów.
Piotr Rachtan: Patrzymy na was! Czyli zbiorowy instytut pamięci narodowej
Wróćmy jednak to głównego wątku: obserwacji i pamięci. Namawiam aktywnych, by dawali temu wyraz i zawsze, ale to zawsze przypominali władzy i jej ludziom: patrzymy na was, dokumentujemy i pamiętamy. Noc ani nic was nie osłoni! Wasze tajemnice wyjdą na jaw – nasz zbiorowy instytut pamięci narodowej już działa!
A więc – patrzymy na was!

Tekst pochodzi z portalu Studio Opinii.