KOD to społeczne zaufanie
Budujemy społeczne zaufanie, spokojnie, mozolnie. Zaufaniem obdarzamy się wzajemnie w KOD-zie i obdarzamy nim każdego sympatyka. Moglibyśmy udzielić kredytu zaufania nawet władzy, gdyby go nie nadszarpnęła na samym początku i nie wzbudzała podejrzliwości do dzisiaj. Tym bardziej jednak musimy zaufanie obywatelskie hołubić i odzyskać stan społecznej ufności sprzed lat.
Motto: „Do rządu, nierządu i pogody ma zaufanie tylko młody.”
Jan Izydor Sztaudynger
Szymon Karsz
Nie wierzę w te wszystkie stereotypy o „charakterach narodowych”. Uogólnianie zawsze wiąże się z upraszczaniem i wiedzie na manowce, do schematyzmu myślenia.
Występują jednak, wbrew temu, co wyżej zadeklarowałem, pewne tendencje społeczne, które mogą się „rozlewać” na ogół populacji w pewnych okresach, jak sądzę.
Badania społecznego zaufania wypadają w Polsce kiepsko i świadczą o kryzysie zaufania Polaków do siebie nawzajem. Badanie przeprowadzono w ubiegłych latach, co nie oznacza, że teraz może być już tylko lepiej. Wręcz przeciwnie.
Otóż według teorii psychoanalitycznych podstawą rozwoju osobowości jest wytwarzanie tzw. podstawowego zaufania. „Rozwój podstawowego zaufania jest swoistą szczepionką ochronną, „kokonem ochronnym” niezbędnym do radzenia sobie ze sprawami życia codziennego. Podstawowe zaufanie chroni przed lękiem i pozwala filtrować potencjalne zagrożenia, ryzyko wpisane w samo życie. Od wykształcenia podstawowego zaufania zależy nabycie poczucia własnej tożsamości oraz zdolność określania tożsamości innych osób, odróżniania „ja” od „nie ja”. Z kolei w tzw. sytuacjach przełomowych jednostka musi dokonać kalkulacji ryzyka i otworzyć się na nieznane”.
Bez zaufania – ani rusz! Brak zaufania wiedzie do podejrzliwości, a podejrzliwość do ulegania teoriom spiskowym.
Stąd w Polsce – w obliczu kryzysu zaufania – tak ogromna popularność irracjonalnych konstrukcji myślowych, z pomocą których ludzie tłumaczą sobie rozmaite zjawiska. Są podatni na wszelkie przypuszczenia, że ktoś z zewnątrz dybie na polską godność, niepodległość, a zwłaszcza majątek. W ten sposób, a nie na przykład nadmiernymi wydatkami na wódkę, tłumaczą sobie skromną zasobność portfeli. Po prostu, portfele drenują im żydowsko-masońskie banki, na czele których stoją komuniści.
Dlatego ksiądz Międlar, choć jest paranoikiem prawdopodobnie z wyrachowania, a nie z przekonania, porusza najczulsze struny w tyle głów swoich słuchaczy. I to on jest teraz prorokiem. Prorokiem dla biednych ludzi, pozbawionych całkowicie podstawowego zaufania.
A czymże to zaufanie jest? To według prof. Piotra Sztompki fundament społeczeństwa. Wszelkie konstruktywne relacje międzyludzkie opierają się na zaufaniu, zarówno w sferze gospodarczej, jak i kulturalnej, i we wszystkich dziedzinach: w służbie zdrowia, w usługach, w transporcie, w urzędach, w edukacji. Długo można by wymieniać. Do tego stopnia zaufanie społeczne jest pożądane, że istnieje cały katalog zawodów społecznego zaufania, to jest takich profesji, których wykonywanie polega na wkraczaniu w sferę intymną klienta (petenta). Nie da się ich wykonywać bez wymiany tzw. danych wrażliwych, o których wiemy, że osobom postronnym nie zostaną udostępnione.
Chcę powiedzieć, że ten nasz dom stoi bez fundamentu…
Dodatkowo, ten deficyt, owa kruchość sprawiająca, że dom się chwieje, jest podmywana działaniami władz. Zarówno obietnice, z których się wycofują, jak i decyzje np. o inwigilowaniu społeczeństwa, czy nadzwyczajne prerogatywy dla służb specjalnych, nie służą budowaniu zaufania. Szczególnie nadwątlające zaufanie społeczne są obecnie szeroko kolportowane teorie spiskowe, rozbudzanie wzajemnej podejrzliwości wewnątrz społeczeństwa, wobec sąsiadów, wobec autorytetów, wobec sądów, wobec sprzymierzeńców i wobec całego świata. Służy to władzy, która w zamian oferuje opiekę i wskazywanie drogi. Odbieranie nam zaufania ubezwłasnowolnia nas jako obywateli i ma uczynić posłusznymi.
Jak można ufać panu Kaczyńskiemu, który dla sukcesu wyborczego skrył się za figurantami, a i teraz niechętnie zza ich pleców się wychyla? No, nie da się mu zaufać. Choć przecież nie jest to jedyna postać na naszej arenie politycznej zaufania niegodna. Tym bardziej zatem powinniśmy zaufaniem obdarzać siebie nawzajem.
KOD jest ruchem obywatelskim opartym na wzajemnym zaufaniu. Kiedy przystępujemy do tego ruchu nie znamy się wzajemnie i dopiero w trakcie przebywania ze sobą możemy się poznać. Ta chwila, kiedy ściskamy dłoń nieznajomemu jest właśnie chwilą, w której obdarzamy się wzajemnie zaufaniem. Niech to poczucie, że możemy sobie wzajemnie ufać, rozlewa się na cały kraj. Nie mamy nic do ukrycia i mamy czyste intencje. Przynależność do KOD można potraktować jako swego rodzaju permanentną terapię, która ma w nas wykształcić mechanizm ufności. Nie tej, rzecz jasna, infantylnej i naiwnej, być może ograniczonej, ostrożnej, ale mimo wszystko – ufności. Daremnie podobnej atmosfery szukać teraz w publicznej przestrzeni.