Jak ktoś chce, szuka sposobów. Jak ktoś nie chce, szuka powodów…
Mateusz Kijowski
Być może nie wszyscy pamiętają, ale KOD powstał w weekend 21-22 listopada 2015 roku, kiedy do grupy na Facebooku dołączyły dziesiątki tysięcy ludzi. Ludzi, którzy przeczytali artykuł Krzysztofa Łozińskiego na Studiu Opinii (Trzeba założyć KOD) albo nasz Manifest KOD-u wypracowany wspólnie na grupie Facebookowej, albo po prostu usłyszeli od znajomych i chcieli dołączyć do tworzącego się ruchu. Ale już wtedy wszyscy domagali się – stwórzmy organizację, wyjdźmy na ulice, protestujmy! Bo to, co zaczęła robić nowa władza, przerażało nas wszystkich i chcieliśmy bronić ważnych dla nas wartości. Komitet Obrony Demokracji nie nazywał się Komitet Odsunięcia PiS-u od Władzy ani Komitet Przejęcia Władzy ani nawet Partia Ludowa czy Partia Demokratyczna, bo wszyscy dokładnie wiedzieli, o co im chodzi.
KOD stworzyli ci, którzy przyszli od czwartku 19 listopada do poniedziałku 23 listopada. Po poniedziałku tak naprawdę KOD był już ukonstytuowany. Dalej był doprecyzowywany, dookreślany, uszczegółowiany. Ale zrąb powstał kiedy masowo dołączaliśmy do idei stanięcia w obronie demokracji. Ludzie się zaangażowali, zaczęli pracować, tworzyć struktury. 26 listopada mieliśmy pierwsze spotkanie w Warszawie przy ulicy Olesińskiej. Przyszło ponad 200 osób mimo, że sala była przewidziana na 50 osób.
Powstały wtedy grupy zadaniowe, zespoły robocze, wskazano osoby odpowiedzialne za poszczególne obszary działalności. Potem zaczęła się ciężka praca. Dwie pikiety pod Trybunałem Konstytucyjnym. 3 grudnia całodniowa – od 8:30 do 19:00. I 9 grudnia kilkugodzinna. Bo już szykowaliśmy marsz na 12 grudnia. Od tamtych pierwszych wydarzeń mamy wśród nas ludzi, którzy się angażują bez ograniczeń, tych, którzy chętnie pomogą, ale w ograniczonym zakresie i tych, którzy przyjdą wesprzeć. Niedługo później pojawili się również tacy, którzy niekoniecznie zaangażują się w działanie, we współpracę z innymi, którzy może nie będą konsekwentnie pracować we wspólnej sprawie, ale za to mają wiele wspaniałych pomysłów. Zgodnie z zasadą weźmy się i zróbcie dyktują, co KOD powinien robić, sami nie angażując się specjalnie w działanie.
Dzisiaj co chwila słyszymy pytania: Dlaczego KOD-u nie było tu czy tam? Dlaczego KOD nie wypowiedział się w tej sprawie? Dlaczego KOD nie wspiera tej inicjatywy czy nie zorganizował marszu w tej sprawie w tym terminie?
Zaraz za tymi pytaniami idą tezy. KOD się kończy. KOD stracił sens istnienia. KOD się skompromitował. KOD stracił wiarygodność. KOD skanalizował niezadowolenie i daje legitymację PiS-owi.
Znam wiele osób, które działają w KOD-zie. Które poświęcają swój czas, swoje życie rodzinne, swoje emocje, siły i pieniądze. Ale wśród tych, którzy wieszczą koniec KOD-u, którzy są z działania KOD-u niezadowoleni, którzy mają lepsze pomysły – wśród tych osób nie widzę znanych mi nazwisk. Te osoby nie angażują się w KOD. One wiedzą, że KOD powinien działać inaczej, ale nie wiedzą, jak faktycznie działa. Bo gdyby chciały się zaangażować wiedziałyby dobrze, jak wpływać na wspólne działania, jak pozyskać ludzi do współpracy, jak osiągać cele i zachęcać do działania.
Chciałbym serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy oddali wiele miesięcy własnego życia żeby budować KOD. Mam ogromną wdzięczność i szacunek dla wszystkich, którzy od pierwszego dnia zdecydowali się nie tylko stanąć po stronie wartości, ale też włączyć się w ich obronę. Kochani! Mam dla Was tylko najgorętsze uczucia! I nie dajcie się zbić z kursu tym, którzy niewiele zrobili, którzy są mocni w gębie, ale w działaniu ich nie widać. Nie przejmujcie się ich zarzutami, że KOD nie zrobił tego czy tamtego, że nie było go tu czy tam. Oni nie wiedzą, o czym mówią, nie wiedzą, jak się cokolwiek organizuje, nie są zdolni do grupowego działania ani do budowania organizacji. Ich zarzuty to objaw frustracji i niemocy. Nie dajmy się w to wciągnąć. Bądźmy wyrozumiali, ale nie ulegajmy ich złym emocjom.
Róbmy swoje!