Faszyzm nie przejdzie - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
17826
post-template-default,single,single-post,postid-17826,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Faszyzm nie przejdzie

Możemy i powinniśmy być dumni z solidarności, jakiej dowiedli mieszkańcy Łodzi. Kilkanaście organizacji pozarządowych, ugrupowań, partii politycznych włączyło się w organizację wspólnego protestu. Bez zastanawiania się nad różnicami w sympatiach i poglądach, w oparciu o fundament bliski wszystkim.
Błyskawicznie dogadaliśmy szczegóły, zgłosiliśmy wydarzenie, a około 1,5 tysiąca łodzian zadeklarowało gotowość wzięcia w nim udziału, rozpoczęliśmy szeroką promocję w mediach i poprzez prywatne kontakty.

Skąd ta mobilizacja?
Parę dni wcześniej Jacek Międlar – były ksiądz znany z ksenofobicznych, antysemickich wypowiedzi i faszystowskich sympatii – zapowiedział spotkanie w Łodzi. To kolejne po Wrocławiu miasto, które planował odwiedzić promując swoją książkę (o wywołującym wiele skojarzeń tytule „Moja walka o prawdę”. Jak to brzmi w tłumaczeniu na niemiecki…?).
Gdy publicznie ogłosił dokładną datę i miejsce planowanego spotkania, byliśmy już zdecydowani nie dopuścić do promocji ideologii faszystowskiej w naszym mieście.
A tej obawialiśmy się nie bez podstaw i zdecydowanie nie na wyrost. Jacek Międlar, zwany „kapelanem narodowców” znany jest m.in. z nienawistnych kazań, pełnych wypowiedzi skrajnie antysemickich, rasistowskich, homofobicznych. W lutym został prawomocnie skazany za publiczne groźby kierowane pod adresem posłanki J. Scheuring-Wielgus. Przez Wielką Brytanię uznawany jest za niebezpiecznego ekstremistę; dwukrotnie nie został wpuszczony na jej terytorium.
Czy można więc przypuszczać, że Stowarzyszenie Robotników Chrześcijańskich w Łodzi nie wiedziało, komu udostępnia salę?
Na dzień przed planowanym spotkaniem w mediach pojawiła się informacja, że zostało ono odwołane. Przyczyną miało być wypowiedzenie Międlarowi umowy na udostępnienie sali. Wkrótce sam zainteresowany w emocjonalnych, pełnych nienawiści wpisach, potwierdził prasowe doniesienia. Za pokrzyżowanie jego planów obwiniał środowiska prodemokratyczne, Gazetę Wyborczą, „brunatno-czerwoną lewacką hybrydę” i…łódzką kurię. Oraz Żydów.
Częściowo była to zresztą prawda – szeroko zakrojone działania środowisk demokratycznych w Łodzi i oburzenie mieszkańców odbiło się echem także w kurii, skąd – co potwierdził przedstawiciel Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich – także domagano się odwołania spotkania z Międlarem. A to dowód na prawdziwą solidarność ponad podziałami i różnicami. Dowód, że w obronie ludzkiej godności – najważniejszego fundamentu na którym opiera się demokratyczne państwo prawa – możemy działać z tymi, z którymi nie zawsze nam po drodze.

Pikieta i tak się odbyła.
Nie mieliśmy wątpliwości – byliśmy zdecydowani zorganizować wydarzenie, pomimo informacji o odwołanym spotkaniu. Po pierwsze, do końca nie wiedzieliśmy, czy Międlar naprawdę odwołał spotkanie w sali przy Tuwima 34, a jeśli tak to czy nie zorganizuje go w innym miejscu Łodzi. Takie rozwiązanie wykorzystał przecież już wcześniej, we Wrocławiu. W analogicznej sytuacji, po wypowiedzeniu mu zgody na wynajęcie sali (także i tu dzięki protestom mieszkańców), Międlar promował swoją książkę na wrocławskim Rynku, gdzie towarzyszyła mu liczna demokratyczna kontrmanifestacja.
Po drugie, pikieta miała dla nas wymiar symboliczny. Nie była to z naszej strony tylko pusta deklaracja, żyjąca jedynie na Facebooku.
Demonstracja odbyła się dokładnie naprzeciwko siedziby Stow. R.Ch. Zamiast człowieka głoszącego nienawistne, skrajne treści – stanęliśmy tam my. W kolorowym tłumie, nad którym powiewały polskie flagi. I o tym mówiliśmy – o Polsce otwartej, tolerancyjnej, wielokolorowej (Łódź to przecież Miasto Czterech Kultur, co z dumą podkreślamy). Byli z nami także goście z Warszawy – bo opór przeciwko ekstremistom to sprawa całej Polski.
Był także mniej spodziewany gość. O głos poprosił przedstawiciel Ruchu Narodowego. Nie zaskoczył nas – nie tylko w żaden sposób nie wyjaśnił, czego oczekiwał po spotkaniu z Międlarem i dlaczego chciał wziąć w nim udział, ale nie odniósł się też do tego, o czym mówiliśmy. Pytał za to, dlaczego nie szanujemy wolności słowa (przemawiając na antyfaszystowskiej pikiecie, przypomnijmy) oraz…dlaczego nie walczymy z nacjonalizmem na Ukrainie. Na oba pytania zresztą otrzymał odpowiedź – gwarantowana Konstytucją RP wolność słowa ma bardzo szerokie, ale jednak określone granice. Wzywanie do nienawiści, promowanie ideologii faszystowskiej, jak i innej totaliteranej – nie mieści się w tych granicach. Mowa nienawiści nie ma niczego wspólnego z wolnością słowa. Propagowanie ustrojów totalitarnych jest w polskim prawie zakazane. Mówi o tym wyraźnie kodeks karny. Zakazana jest także mowa nienawiści – ze względu na pochodzenie etniczne, narodowość, wyznanie. W nowoczesnym, europejskim, demokratycznym państwie prawa – jaką zgodnie z Konstytucją jest Rzeczpospolita Polska – nie ma miejsca na głoszenie ideologii faszystowskiej. Co do drugiego, absurdalnego pytania, osobiście mogę zapewnić, że gdybym tylko zmieniła obywatelstwo i zamieszkała na Ukrainie, od razu zaczęłabym tam organizować antyfaszystowskie demonstracje. Na razie to polski nacjonalizm boli mnie szczególnie mocno.

Presja ma sens.
Czasem spotykamy się z pytaniem, czy takie reakcje nie pomagają promować ekstremistów, nie nagłaśniają ich nazwisk. Tymczasem bagatelizowanie „skrajności”, „marginesu” jest najlepszą drogą do katastrofy. Oglądaliście „Kabaret”? Pamiętacie słynną scenę, gdy coraz więcej osób przyłącza się do chłopaczka śpiewającego o należącym do niego jutrze? Może wydawał się wtedy śmieszny, głupi, skrajny – i taki pewnie był – ale za kilka lat wraz z innymi śmiesznymi chłopaczkami, był już śmiertelnie niebezpieczny. Takiemu rozwojowi sytuacji mówimy wyraźne, głośne i stanowcze: NIE, jutro nigdy już nie będzie należało do was.
Byliśmy i wciąż jesteśmy gotowi na pokazanie sprzeciwu wobec ideologii faszystowskiej, zwłaszcza w Mieście Czterech Kultur. Bo bronimy wartości nowoczesnego demokratycznego państwa prawa określonego w Konstytucji RP.
Każdy, kto nienawiścią próbuje te wartości zniszczyć, musi być pewny, że staniemy w ich obronie. Tak, jak zrobiliśmy to wczoraj.
Faszyzm w Łodzi nie przejdzie!
__Michalina Engel


W MEDIACH: