Bliższa ciału koszula
Mateusz Kijowski
Coraz częściej wokół KOD-u objawia się coś, co bywa określane typowym polskim piekiełkiem. A jak to poznać? Ano tak, że łatwiej krytykować KOD i ludzi w nim działających, niż tych, którzy niszczą Polskę. Łatwiej, bo przecież KOD się nie odwinie, nie powie, że komuniści i złodzieje, nie pozbawi pracy, nie zacznie inwigilować. A adrenalina ta sama! No i można zostać bohaterem walki o demokrację w KOD-zie. Szybko, skutecznie i bez wysiłku.
Czemu KOD nie zorganizował masowej demonstracji pod Sejmem? Czemu KOD nie stoi pod Pałacem Namiestnikowskim? Czemu KOD nie rozdaje ulotek, nie pisze interpelacji, nie drukuje gazety, nie publikuje tekstów, nie jednoczy opozycji, nie buduje partii, nie promuje swojej konkurencji, nie… Ano nie bo nie. Bo się nie da robić wszystkiego i wie o tym każdy, kto kiedykolwiek cokolwiek organizował a nie tylko tryskał niczym nieskrępowanymi twórczymi pomysłami.
KOD to ludzie. Tysiące ludzi. Dziesiątki tysięcy. KOD to organizacja. KOD to ruch społeczny. Ludzie mają ograniczone siły, organizacja ograniczone zasoby, ruch ograniczoną dynamikę. KOD nie ma zamkniętych w szafach setek tysięcy demonstrantów, których na żądanie kogokolwiek wypuści na ulice. Nie ma nieograniczonych funduszy, które wyda na dowolny, podrzucony przez losowego entuzjastę cel. Nie ma też tabletek na wzrost energii, na teleportację ani na rozciąganie kalendarza. Dlatego każde działanie KOD podejmuje z uwzględnieniem możliwości. Główną troską KOD-u jest zaś osiąganie celów a nie wyrażenie wzburzenia. Muszę, inaczej się uduszę, to nie jest nasza maksyma.
KOD łączy, nie dzieli. To jasne. Ale czy to znaczy, że mamy być naiwni? Nie rozumieć, co się wokoło dzieje? Każdy może przyjść do KOD-u i w nim działać. Nawet ten, kto z KOD-u wyszedł. Nawet ten, kto wiele czasu spędził na jawnym zwalczaniu KOD-u. Nikt nie ma wilczego biletu. Jednak… jest jeden warunek wstępny. Trzeba akceptować zasady działania KOD-u, współpracować z innymi i wspólnie budować. Nikt nie może sobie zabrać KOD-u i zaprząc go do swoich celów. Kto przychodzi do KOD-u, zaczyna działać z nami. Kto od KOD-u odszedł, a chce wrócić, też zaczyna z nami działać. Wypadałoby jedynie, żeby powiedział coś o swojej zmianie stanowiska. Dając każdemu prawo do zmiany postawy, sympatii czy poglądów, chcielibyśmy jednak zrozumieć, czy wraca żeby ponownie KOD budować, czy może w innym celu.
Nikt w KOD-zie nie jest niewolnikiem. Każdy może się realizować w różnych działaniach i różnych organizacjach. Sam znam KOD-erki i KOD-erów, którzy oprócz działania w KOD-zie, podejmują również różne akcje, z którymi KOD nie ma nic wspólnego. Oni rozumieją, czym jest KOD i jaka jest ich rola w KOD-zie. Nie próbują go zawłaszczać ani wykorzystywać. Zresztą w wielu działaniach (chociażby w tzw. małym sabotażu) żaden szyld nie jest potrzebny. Bardzo wiele można zrobić samemu, nie zasłaniając się szyldem. KOD jest potrzebny jako szyld, pod którym zmieści się każdy, dla kogo ważne są Wolność, Równość i Demokracja. Jako szeroka idea, parasol, miejsce porozumienia i współpracy.
Kiedy pytają mnie niektórzy, dlaczego KOD nie współpracuje z różnymi ludźmi, którzy z KOD-u odeszli albo z założonymi przez nich organizacjami, to odpowiedź jest prosta – właśnie dlatego, że od KOD-u odeszli. Jeżeli będą chcieli do KOD-u wrócić, na pewno się do nas odezwą i będziemy mogli rozmawiać. Ale uczestnictwo w KOD-zie jest dobrowolne, więc nie możemy nikogo namawiać ani zachęcać. Jeżeli odszedł, krytykując KOD i jego formy działania, niestosownym byłoby, gdyby KOD próbował go nakłaniać do zmiany swoich decyzji.
Trzeba również zauważyć, że demokracja, to takie porozumienie, w którym każdy może znaleźć dla siebie miejsce, w którym każdy ma równe prawa i każdy darzony jest równym szacunkiem. Ale demokracja nie oznacza, że ktoś musi kogoś promować albo pochwalać. Nie jest obowiązkiem żadnej organizacji promowanie działań innych organizacji. Każdy sam odpowiada za swoje działania oraz ich efekty czy skutki. Dlatego KOD promuje (lub informuje) jedynie takie działania i akcje, które sam organizuje, lub które w całości popiera. A jednocześnie nie zabrania nikomu działań poza KOD-em, jeżeli nie próbują one wykorzystywać KOD-u jako zasłony, przykrywki czy szyldu. Demokracja źle działa bez wolności. A wolność jest wolnością tylko tak długo, jak długo nie zagraża wolności innych. Niech wolni ludzie działają na własny rachunek. Nawiązując współpracę niech pamiętają o wzajemnym szacunku i równych dla wszystkich zasadach.
A przede wszystkim niech nie mylą celu właściwego z walką o własną pozycję. Każda organizacja na świecie tworzy swoją strategię działania, swoje plany i zamierzenia w oparciu o swoje przekonania, swoje założenia i swoje strategie. Oczekiwanie od KOD-u, że tysiące wolontariuszy działających w nim od miesięcy z ogromnym poświęceniem odłożą swoje plany i rzucą się realizować pomysły kogoś, kto dla KOD-u niewiele zrobił i nie angażuje się w jego działania, jest pozbawione racjonalnych podstaw. To naturalne i oczywiste. O ile możemy współpracować z każdym wtedy, kiedy mamy wspólne cele i nie koliduje to z realizacją naszych planów, o tyle z całą pewnością nie będziemy wspierać działań sprzecznych z naszymi zasadami, działań awanturniczych, działań, które nie mają żadnego związku z naszymi celami i nie dają żadnej szansy na zbliżenie do celów, które sobie stawiamy. Oczywiście każdy kto jest w KOD-zie musi czuć się zaszczycony rozmiarem oczekiwań społecznych w stosunku do KOD-u. To pokazuje, że staliśmy się ważnym i stałym elementem polskiego krajobrazu politycznego. Ale jednak nie wszystkie oczekiwania jesteśmy w stanie spełnić dopóki nie będzie nas wielokrotnie więcej. Dlatego…
Alleluja i do KOD-u!