Aleksandra nam spisali - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
11050
post-template-default,single,single-post,postid-11050,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Aleksandra nam spisali

Polski opozycjonista, działacz Studenckiego Komitetu Solidarności we Wrocławiu, współpracownik KSS „KOR”, działacz NSZZ „Solidarność”, założyciel radia „Solidarność”, gdzie był redaktorem naczelnym. Internowany w stanie wojennym od 16 grudnia 1981 roku do 4 grudnia 1982 roku. Aleksander Gleichgewicht. Jest teraz szefem Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu.

Szymon Karsz

Aleksander Gleichgewicht włącza się w publiczne nasze życie, bo co jasno wynika z jego biografii, ma to „we krwi” jako polski patriota, któremu nie jest obojętny kształt naszej ojczyzny. Przypomnijmy sobie jego ze styczniowych wystąpień we Wrocławiu podczas KOD-erskiej manifestacji za wolnością mediów i wolnością słowa.
Powiedział wtedy m.in.:
„Ten szalik symbolizuje Wrocław, europejską stolicę kultury, ale Wrocław już kiedyś zasłużył sobie na miano bastionu Solidarności w 80–81 roku, a nie wątpię, że stanie się też europejską stolicą wolności i stolicą demokracji. Witam serdecznie wszystkich wegetarian, wszystkich cyklistów, ukrytą opcję niemiecką, masonów, Żydów, pedałów, komunistów i złodziei (dziękuję za podpowiedź)! To wielki dla mnie zaszczyt, że mogę tu przemawiać w miejscu, z którego przemawiali również moi koledzy z okresu, kiedy inwigilacja, łamanie demokracji były normą usankcjonowaną przez państwo: profesor Labuda, profesor Wiszniewski, niedawno był tutaj Władek Frasyniuk. Wszystkich tych ludzi „gorszego sortu” łączyło to, że kiedyś się sprzeciwili reżimowi komunistycznemu i za to cierpieli. Jeśli mogę, chciałbym jeszcze jedno nazwisko dołączyć osoby, która tutaj nie mogła być z nami. Mój ojciec, Bolesław Gleichgewicht, ma 97 lat, przeprasza, że go dzisiaj tutaj nie ma, ale prosił mnie, żebym te serdeczne pozdrowienia Państwu przekazał. Organizatorzy apelują, i dobrze wiemy dlaczego, żeby nic nie mówić ad personam, więc nie będzie ad personam z mojej strony. Zostawmy taką broń – oszczerstwa, zniewagi, podłości tej drugiej stronie, której przez chwilę wydaje się, że jest silniejsza. Niemniej jednak, gdybym był zupełnie apolityczny w swoich wypowiedziach, to chyba bym musiał przez trzy minuty milczeć. Bo nie z naszego wyboru, ta polityka w swoim najgorszym szambowatym kształcie się wlewa do nas, niestety również z mediów, których wolności, przynajmniej tej części mediów publicznych nie udało się obronić. Ale słowo nasze będzie ostatnie. Te pomyje, które się wylewają w tej chwili, dotyczą także najszlachetniejszych ludzi – wrocławian. Niedawno znieważono w obrzydliwy sposób doktora Petru, wybitnego fizyka, mojego nauczyciela z uniwersytetu, którego wielką winą było to, że był uczonym. I razem ze wspaniałymi uczonymi, takimi „gorszego sortu”, jak profesor Sacharow na przykład, zajmował się fizyką atomową w Dubnej. Ja przyznam się, uprzedzę „Gazetę Polską” i inne tego rodzaju słuszne media, żeby nie musiały za bardzo grzebać, urodziłem się w Związku Radzieckim. Bardzo przepraszam. W miejscowości, która mówi wszystko – Pierwomajsk. Nie przypadkiem właśnie tam Breżniew później ustawiał wyrzutnie rakietowe przeciwko Stanom Zjednoczonym. W wieku trzech lat przyjechałem do Polski, ale zaczynam podejrzewać, macając pewne chipy i pewne antenki na swoim ciele, że już wtedy zostałem wychowany przez GRU i przez NKWD. Mało tego, przypuszczam, że to w ogóle nie jestem ja. Że mnie GRU zamieniło! Przyznam się też, że mówię po rosyjsku.
Ta demonstracja ma swój temat, przykro, że nie sami wybieramy te tematy, tylko rzeczywistość dość ponura nam te tematy narzuca. Broniliśmy tutaj Trybunału Konstytucyjnego i Konstytucji, broniliśmy wolności słowa. Dzisiaj przeciwstawiamy się niekontrolowanej inwigilacji, która to, co jest wielką zdobyczą wolności: internet, służący nam wszystkim, naszemu komunikowaniu się, również skrzykiwaniu na te demonstracje, ma być kontrolowany nowymi uchwałami, ustawami – trudno się w tym wszystkim połapać. Ale ta demonstracja nie jest tylko przeciwko PiS-owi. Ona jest także przeciwko politykom naszym w ogóle, którzy montowali nam tę niespodziankę już przecież przez dłuższy czas. Bo tutaj przecież dopisano zaledwie parę poprawek do ustawy, która była przygotowywana przez sejm poprzedniej kadencji i przez inną wtedy rządzącą partię. Na czym polega niebezpieczeństwo? Otóż, w całym świecie policja ma pewne narzędzia zwalczania pedofilii i terroryzmu, żeby zapobiegać przestępstwom, żeby śledzić przestępców, czy nawet przez prowokacje ich wychwytywać. Natomiast wszystko to się dzieje zawsze w cywilizowanych krajach, w majestacie prawa pod kontrolą organów sądowych, prokuratorskich. Dzieje się to w ten sposób, że jeżeli były powody usankcjonowane przez organa sprawiedliwości, osoba inwigilowana później się o tym dowiaduje. U nas przez osiemnaście miesięcy może sobie tutaj hasać ten czy ów, wielki brat czy mały brat po naszej wolności i podglądać nas. W Internecie. Podsłuchiwać. Wkrótce także pewnie zaglądać pod kołdrę, czy paciorek odmówiony i ręce są na kołdrze. Chciałbym wszystkim tym państwu powiedzieć, którzy takie nam szykują niespodzianki, że pozwalam, żeby mi zaglądali pod kołdrę tylko w jednym celu. Żeby mnie mogli pocałować w d**ę! Mam nadzieję, że zabraknie tematów do naszych tu spotkań, że wreszcie się zmęczy ta wspaniała ekipa. Ekipa nawiedzonych lunatyków, szaleńców, którym tylko w jednej stolicy biją brawo w tej chwili. Jest to stolica na „M” – nie możemy używać tu nazw. I nawet, jeżeli kolejnych tematów nam nie wymyślą, będziemy się tutaj spotykać, bo spotykamy się tutaj [na Placu Solnym we Wrocławiu] nie tylko po to, żeby protestować, żeby bronić konkretnych spraw, ale chyba też po to, żeby przełamać tę atomizację, która jest najbardziej na korzyść każdego reżimu, rozbite społeczeństwo. Udało im się już rozbić nasz naród na dwa plemiona, jak Tutsi i Hutu, które się nawzajem zwalczają. I obawiam się, że ten podział latami będziemy sklejać. Natomiast nie damy się zatomizować na jednostki, na grupy, na małe środowiska. I choćby po to warto tutaj przychodzić, żeby się właśnie spotykać, odnajdywać, dyskutować, cieszyć. Spotykać starych znajomych sprzed lat i przypominać sobie cały czas o tych wartościach, o tych ideałach, które były bliskie, zwłaszcza w tym mieście, i w roku 80., w roku 89., i teraz w roku 2016. Niech żyje nasze wspaniałe miasto, kiedyś bastion Solidarności, a teraz Europejska Stolica Kultury, Wolności i Demokracji!”.
Miałem niedawno okazję nagrać wypowiedź Aleksandra Gleichgewichta na temat nienawiści z inspiracji rządzących:

 
O okolicznościach politycznych oraz przyczynach antysemickich i ksenofobicznych ekscesów nie tylko we Wrocławiu, ale w całej Polsce powiedział: „Najbardziej niepokoi zbieżność tych incydentów ze zmianą klimatu politycznego w Polsce z inspiracji rządzących. Zmiana narracji, ocen, nie tylko historii, ale i współczesności. I ta zbieżność w dużym stopniu zachęca skrajne elementy, które czują się bardziej komfortowo”.
Ostatnio Aleksander Gleichgewicht po swoim publicznym wystąpieniu został wylegitymowany przez policję. W relacji Jacka Harłukowicza możemy przeczytać m.in.:
„Z bardzo mocnym i osobistym wystąpieniem przemawiał Aleksander Gleichgewicht, prezes wrocławskiej Gminy Żydowskiej. – Pamiętam, jak w ’68 mój ojciec słyszał: „Sp***laj Żydzie do Izraela”. Przez chwilę się wahał. A potem pomyślał o wielu swoich przyjaciołach w Polsce i powiedział: „Co mnie tu będzie jakiś s***syn wyganiał”. Dziś miejsce Żydów zajęły inne grupy, np. gorszy sort. Czyli wszyscy Wy Państwo! (…) Drodzy uchodźcy, trzymajcie się od nas z daleka. Bo my, przedstawiciele białej rasy, jesteśmy szczególnie wyczuleni na pasożyty, które ze sobą przynosicie. (…) Symbolem pierwszych wolnych wyborów był Gary Cooper. Symbolem zmian dzisiejszych jest kaczy kuper!”
Legitymowanie i „pouczanie” przez policję osoby publicznej jest działaniem nieprzyjaznym, restrykcyjnym, owszem najmniej spośród restrykcji policyjnych, które możemy sobie wyobrazić, dolegliwym. Zła władza pokazuje jednak, że nie w smak jej krytyka. Zwłaszcza legendarnego opozycjonisty, który pokazując własną odwagę cywilną zachęca nas wszystkich do naśladownictwa. Brawa dla Aleksandra!