Czy profesor Zbigniew Jędrzejewski jest sędzią Trybunału? - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
7103
post-template-default,single,single-post,postid-7103,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Czy profesor Zbigniew Jędrzejewski jest sędzią Trybunału?

Czy profesor Zbigniew Jędrzejewski jest sędzią Trybunału?
Piotr Rachtan

Awantura zwieńczyła wybór prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego, rekomendowanego przez Prawo i Sprawiedliwość, na sędziego Trybunału Konstytucyjnego na miejsce kończącego kadencję Mirosława Granata. Awanturę spowodował poseł Kukiz’ 15 – Kornel Morawiecki, który poprosił koleżankę klubową Małgorzatę Zwiercan, by zagłosowała za niego.
Jak podaje TVN24, posłanka Zwiercan potwierdza, że zagłosowała za posła Morawieckiego. – Tak, głosowałam za Kornela – z tego względu, że źle się poczuł i rozmawialiśmy o tym wcześniej. Pan Kornel prosił mnie – stwierdziła posłanka.
– Prosiłem panią poseł, żeby zagłosowała za mnie – powiedział także sam Morawiecki. – Uważam, że nic specjalnego się nie stało. Większość sejmowa zagłosowała – stwierdził poseł. – Uważam, że jeśli kogoś poprosiłem, to jest wszystko moralnie w porządku – dodał.
– Wyjaśniamy tę sprawę. Jeśli rzeczywiście tak się stało, to pani Zwiercan powinna złożyć mandat – powiedział Paweł Kukiz.
Było to istotne nie tylko ze względów etycznych, a nawet – prawnych (podobne sytuacje w przeszłości powodowały wszczęcie postępowania przez prokuraurę z powodu „poświadczenia nieprawdy”): cała opozycja – PO, Nowoczesna, Kukiz’15 i PSL – umówiły się, że podczas wyboru sędziego TK nie będą głosować w ogóle. Żeby wybór sędziego był ważny, musi zagłosować co najmniej połowa posłów, czyli 230 – jednak na sali było tylko 227 posłów PiS. Czyli niegłosowanie przez opozycję doprowadziłoby do tego, że nie wybrano by sędziego.
Kilku posłów Kukiz ’15 wyłamało się. W tym – Kornel Morawiecki.
Marszałek Kuchciński, mimo żądań reasumpcji głosowania, ogłosił, że jest ono ważne i że prof. Zbigniew Jędrzejewski został prawidłowo wybrany.
Czy na pewno?
Komentatorzy skupiają się na liczbie głosów, posłance Małgorzacie Zwiercan i Kornelu Morawieckim. To jednak jest dyskusja o marginalnej wadze. Są sprawy fundamentalne, które każą postawić tytułowe pytanie.
I nie jest to także odrażająca awantura w przeddzień głosowania, w trakcie groteskowego przesluchania kandydata w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, podczas którego skandalicznie zachowywała się posłanka Krystyna Pawłowicz, nie dopuszczając, wspólnie z posłem – prokuratorem Piotrowiczem, przewodniczącym komisji do zadawania kandydatowi istotnych pytań. Posłanka PiS ostro zaatakowała polityków opozycji za to, że… zadają pytania kandydatowi PiS do Trybunału Konstytucyjnego. Kamilę Gasiuk-Pihowicz nazwała „Myszką-Agresorką”, mówiła też – co prawda po łacinie, ale wciąż – o atakowaniu „do us***ej śmierci (ad mortem defecatum).
Prawdziwie jednak fundamentalne zagadnienie spowodował wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca. Dlaczego?
W uznanej za zgodną z konstytucją ustawie z 25 czerwca 2015 o Trybunale Konstytucyjnym w rozdziale 3 „Sędziowie” znajduje się następujący przepis dotyczący wyboru sędziego Trybunału:

„Art. 19, ust. 2. Wniosek w sprawie zgłoszenia kandydata na sędziego Trybunału składa się do Marszałka Sejmu nie później niż 3 miesiące przed dniem upływu kadencji sędziego Trybunału.”

Przed 27 stycznia nikt o kandydacie Zbigniewie Jędrzejewskim nie słyszał. Jego kandydatura pojawiła się dopiero pod koniec marca. A zatem – z punktu widzenia obowiązującej ustawy, wybór jest nieważny. Profesor Zbigniew Jędrzejewski pozostaje nadal profesorem, ale nie sędzią.
Oczywiście, obóz rządowy będzie twierdzić, że ustawa „naprawcza” z 22 grudnia, według której rzeczywiście Sejm w terminie wybierał sędziego – obowiązuje. Bo choć 9 marca Trybunał uznał ją za niezgodną z konstytucją, to przecież była to jedynie „opinia kilku sędziów” wyrażona przy kawie i ciasteczkach, na dodatek n ie ogłoszona w Dzienniku Ustaw, no i przyjęta wbrew woli ministra sprawiedliwości.
Może sobie Trybunał gadać co chce, jego prezes może wypowiadać się do woli w mediach, że ma rację, prezesi europejskich sądów konstytucyjnych mogą sobie pisać listy, jakaś Komisja Wenecka, grzecznie przecież zaproszona przez ministra spraw zagranicznych może coś sobie też jakieś aroganckie opinie pisać, jakiś Parlament Europejski może głupie i antypolskie uchwały przyjmować, mogą różne autorytety międzynarodowe i krajowe uważać, że wyrok TK z 9 marca wydany został prawidłowo, ale to premier nie musi ogłaszać wyroku, bo ma odmienną opinię, a marszałek Sejmu może łamać prawo – w tym konstytucje, bo właśnie tak uważa, nie mówiąc o prezydencie, który konstytucję złamał już w listopadzie. I co nam zrobicie?
No dobrze, niech tak będzie, że – nazwijmy go sędzią Trybunału Konstytucyjnego – sędzia Jędrzejewski zasiądzie w fotelu sędziego i zacznie orzekać. I zagłosuje za wyrokiem w sprawie skargi konstytucyjnej obywatela Paszczaka, który, niezadowolony z wyroku, odwoła się… do sądu powszechnego, bo wykryje istotne uchybienie w postaci niezgodnego z prawem obsadzenia sędziowskiego stanowiska. I sąd powszechny się wypowie nie po myśli sędziego Jędrzejewskiego, posłanki Pawłowicz, marszałka Kuchcińskiego i prezesa Kaczyńskiego. Czy wyrok przyjęty przez Trybunał Konstytucyjny z udziałem Zbigniew Jędrzejewskiego ma jakąkolwiek moc prawną? Odpowiedź powinien znać profesor Jędrzejewski, karnista, który mógłby np. odpowiedzieć na analogiczne pytanie, czy wyrok wydany przez sędziego sądu karnego, który np. jest zawieszony, albo wydalony ze stanu sędziowskiego jest ważny?
No właśnie, dobre pytanie: czy prof. Zbigniew Jędrzejewski może na nie odpowiedzieć? Chyba wiadomo, jaka powinna być odpowiedź. Do takiego wyroku w ogóle by nie doszło, bo nie rozpoczęłaby się rozprawa, gdyż taki sędzia nie zostałby w ogóle do orzekania dopuszczony. W sądzie karnym, powszechnym. A w sądzie konstytucyjnym – może?
Ponawiam pytanie tytułowe: czy prof. Zbigniew Jędrzejewski jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego? Liczę na profesorską odpowiedź. Godną profesora prawa karnego, który rozumie co to jest chaos prawny. I który wie, gdzie jest tego chaosu przyczyna.
Może zdąży z odpowiedzią przed złożeniem ślubowania przed panem prezydentem, żeby uchronić głowę państwa przed recydywą.
 


Tekst pochodzi z portalu Obserwator Konstytucyjny