Balon nienawiści
Janusz Kotarski
„Rząd zachowuje się jak zarządca fabryki, który wyrzuca wszystkich kontrolerów do spraw jakości, a następnie ogłasza, że przecież do jakości produkcji nie ma żadnych zastrzeżeń”
Leszek Balcerowicz
Od października ub.r. oddychamy kurzem. Wznieca go napompowany nienawiścią balon. Lata nisko. Kurz przesłania otaczającą nas rzeczywistość. Wypacza jej obraz. Jedni się radują. Pasuje do ich puzzli. Innych bolą oczy. Wrażliwi zaczynają kasłać. Odpornym to nie przeszkadza.
Płyniemy przez życie jak nadmuchany balonik. Nadmuchany emocjami. Im więcej w nim radosnego optymizmu, życzliwości i tolerancji dla bliźnich, dobrych myśli i koncentracji na tym, co naprawdę ważne – tym wyżej latamy. Im więcej złości, nienawiści, podejrzliwości, koncentrowania na wadach bliźnich, zawiści – tym więcej kurzu wznieca nasz balonik.
Od października ub.r. oddychamy kurzem. Wcześniej – w czasie kampanii wyborczej – Jarosław Kaczyński się schował. Po polskim niebie latały baloniki napompowane kobiecym ciepłem, które miało dokonać dobrej zmiany. Męskim, optymistycznym uśmiechem, zrozumieniem utrapień bliźnich (którym wszak można zaradzić), altruizmem i życzliwością. Baloniki doleciały gdzie trzeba i już się wydawało, że żadnego kurzu nie będzie.
Niestety. Jarosław Kaczyński baloniki przekłuł i wypuścił swój. Napompowany żądzą zemsty za wszelkie zło w najgorszym na świecie siedlisku – Polsce. Nadęty nienawiścią balon sprawił, że najszybciej w Europie rozwijający się kraj został „obrócony” w ruinę. Przez spiskowców „Okrągłego Stołu” i oportunistyczną „grubą kreskę” Tadeusza Mazowieckiego. Przez agenta Bolka i nocny zamach stanu w Belwederze. Przez terrorystyczny spisek, który doprowadził do narodowej tragedii w Smoleńsku. Przygotowany skrycie i perfidnie przez Donalda Tuska, w zdradzieckim porozumieniu z Putinem. Przez cynicznych i wulgarnych polityków PO, handlujących stanowiskami i publicznymi pieniędzmi, przy ośmiorniczkach. Przez siedzącego pod żyrandolem prezydenta Rzeczpospolitej, któremu trzeba było podpowiadać, że kobietę na wózku inwalidzkim należy zaprosić do pałacu.
Balon Jarosława Kaczyńskiego wzniecił kurz. Kurz zasłonił wypieszczone domki z pełną infrastrukturą komunalną, wyrosłe na miejscu wiejskich chałup, pokrytych azbestem. Osiada na autostradach. Na ocalałych z wojennej pożogi – współcześnie odrestaurowanych – secesyjnych, warszawskich kamienicach. Na zapyziałych, brudnych do niedawna, a dziś cieszących oczy renesansowym pięknem ryneczkach małych miasteczek. Przykrył grubą warstwą opustoszałe budynki celników i straży granicznej na zachodnich, południowych i północnych rubieżach. Wdarł się nawet do lśniących czystością (po raz pierwszy od czasów Mieszka I) publicznych wychodków. Najgrubsza warstwa opadła jednak na Główny Urząd Statystyczny.
Nie sposób już wyczytać, że po 8 latach rządów „zjadaczy ośmiorniczek” mamy ( po kolei): o 397 % więcej żłobków, o ponad 83% większe wydatki na aktywizację zawodową bezrobotnych, o 76 % większy eksport i o tyleż samo większą płacę minimalną. Przeciętną emeryturę większą o ponad połowę, przeciętną płacę o 40,6% i wreszcie PKB większe o 1/3.
Kurz spod balonu Jarosława Kaczyńskiego zasłania też mniejsze płaszczyzny, zbudowane w 100 dni. Przede wszystkim na – nie mający precedensu – spadek wartości akcji w rękach skarbu państwa. 16 listopada 2016 r przekraczała ona 92 miliardy złotych. Dziś jest o 10,7 miliarda złotych niższa. To dużo więcej niż połowa kosztów programu 500+ w 2016 r. (17,2 mld zł). Same straty PGNiG pokryłyby w tym roku finansowanie programu przez 2 miesiące. Spółki skarbu Państwa zbiedniały do tego stopnia, że władze LOT rozważą obniżkę cen biletów dla członków ich zarządów. Czy tylko na Wyspy Kanaryjskie, na Hawaje i do Dubaju, czy gdzieś jeszcze? Nie wiadomo.
Za moment poziom zadłużenia budżetowego przekroczy unijne normy. Co kilka tygodni spada rating kolejnego banku. Przez ostatnie 100 dni wartość złotego w relacji do euro, franka i dolara spada każdego dnia. W przestrzeni zawłaszczonych mediów publicznych fakty te pokrywa gruba warstwa kurzu z balonu unoszonego nienawiścią..
Nienawiść ma jedną wadę. Zżera sama siebie. Balon się kurczy. Już nie starczają „niecne czyny” byłych kolegów z „Solidarności”, zwłaszcza jej przywódcy. Zaczyna brakować „komuchów” do odsądzenia ich od czci i wiary, Po „paliwo” trzeba udać się do wdów. Wyciągnąć dokumenty z szafy gen. Wojciecha Jaruzelskiego. To bez znaczenia, że jego ewentualna współpraca z informacją wojskową w latach 50–tych ma taki wpływ na obecną rzeczywistość, jak śnieżyca na Kamczatce na porost moich włosów. Ważne, aby się kurzyło.
Cała nadzieja w tym, że nienawiści do napompowania balonu J. Kaczyńskiemu wreszcie zabraknie. Pytanie tylko, czy – kiedy z mozołem zaczniemy odkurzać Polskę – nie zobaczymy ruin.