Demokracja, anarchia, populizm…
„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie.” Czy ktoś zna bardziej polską definicję sprawiedliwości? Sylwester Chęciński w 1967 roku ujął to doskonale w Samych Swoich. Ale… dzisiaj, prawie 50 lat później, bronimy demokracji. Nie ludowej sprawiedliwości, nie własnych interesów, nie ideologii czy jedynie słusznej władzy, ale demokracji.
Mateusz Kijowski
Słowa użyte w tytule są ważnym elementem naszej rzeczywistości. Często używane są w jednym rzędzie, czasem nawet zestawiane ze sobą. Ale przecież każde z nich odnosi się do zupełnie innych obszarów. Demokracja to ustrój polityczny, system rządów, sposób sprawowania władzy. Anarchia to forma struktury społecznej pozbawionej wszelkich reguł, jakiejkolwiek władzy, bezrząd, samowola, chaos. Populizm to termin z dziedziny politologii, nieostry i niejednoznaczny, określający działania oparte na socjotechnice i psychomanipulacji.
Po co zatem te terminy zestawiać? Po co je umieszczać obok siebie i wspólnie analizować? Bo zjawiska, które określają, są naszą codziennością. Bo codziennie się zmagamy z ich efektami i próbujemy na nie w jakiś sposób wpływać.
Warto by zapytać filologa klasycznego o różnicę między „demos” a „populus”. Ja nie umiem rzetelnie przeanalizować przyczyny, dla której te dwa słowa istnieją obok siebie, chociaż odnoszą się mniej więcej do tego samego – wszystkich obywateli, ludu, społeczeństwa czy narodu. A jednak w terminach od nich pochodzących różnica jest oczywista i widoczna gołym okiem.
Demokracja to forma sprawowania władzy, w której uwzględnione jest zdanie każdego z uprawnionych do udziału w tej władzy. Na początku byli to wybrani. Przez wieki demokracja obejmowała coraz szersze kręgi społeczne. Ostatecznie w XX wieku w większości państw ustalono, że każdy obywatel ma prawo udziału w sprawowaniu władzy. Ostatnim krajem, który przyznał prawa wyborcze kobietom (najdłużej chyba dyskryminowanej grupie społecznej, w niektórych obszarach do dzisiaj pozostającej na słabszej pozycji) była Szwajcaria. W 1971 roku kobiety szwajcarskie uzyskały udział w demokracji. Od tamtej pory trudno sobie wyobrazić chyba demokrację wyłączającą. Na pewno nikt nie określa takich systemów demokratycznymi. O państwach, gdzie niektórzy obywatele mają ograniczone prawa, mówi się publicznie jako o niedemokratycznych.
W wielu krajach kultura demokratyczna nie jest głęboko ugruntowana. Idee równości i wolności, chociaż powszechnie deklarowane, nie wszędzie są elementem powszechnej świadomości i kulturowej akceptacji. W Polsce terminy demokracja, anarchia i populizm są codziennie mylone, a ich znaczenie bywa stosowane zamiennie. Tacy jesteście obrońcy demokracji, a usunęliście mój komentarz na Facebooku. Jest demokracja, więc mogę robić, co chcę. Wszyscy Polacy boją się uchodźców, więc musimy zaprotestować przeciwko unijnym programom pomocy ludziom, którzy szukają ratunku dla siebie i swoich dzieci. Oni na pewno nas zabiją, zgwałcą, zislamizują.
Wszystko pod przykrywką słowa demokracja. Czasami jeszcze dołączana jest szczytna idea wolności słowa. Co prawda obrzucam Cię wyzwiskami, ale Tobie nie wolno się bronić, bo jest wolność słowa i ja mogę powiedzieć cokolwiek. A Ty? Ty nie masz prawa mnie obrażać!
Demokracja to umowa społeczna. Umowa, oparta na wzajemnym szacunku, która mówi w jaki sposób będziemy razem planować naszą przyszłość i rozwiązywać nasze problemy. Umowa szeroka, zawarta między wszystkimi, więc oparta na szacunku dla mniejszości – bo każdy z nas jest mniejszością.
Anarchia, to postawa. Postawa, która mówi, że nie obchodzą mnie inni. Nikt mnie nie obchodzi. Robię co mi się chce i nie robię, czego mi się nie chce. Jestem tylko ja. I ewentualnie ci, którzy mnie lubią i ja ich lubię.
Populizm to technika oszukiwania ludzi. Jak ich nakłonić, żeby poparli moje pomysły. Jak oszukać, że zależy mi na realizacji ich potrzeb. Tak, potrzeb każdego. I każdemu obiecam, że dostanie to, czego potrzebuje. Potrzeby+. Taki program dla każdego.
Populizm jest trudny. Wymaga ogromnego wysiłku, przygotowania technik manipulacji i oszukańczych programów.
Anarchia jest prosta. Wystarczy mieć wszystko w… głębokim poważaniu.
Demokracja jest praktycznie niemożliwa. Zawsze są niedociągnięcia. Zawsze ktoś czuje się pominięty. Zawsze komuś czegoś brakuje. Zawsze jakaś większość uzna, że jej wolno więcej.
Ludzie ambitni nie idą na łatwiznę. Ludzie zdolni do rzeczy wielkich nie poprzestają na rzeczach mniejszych. Demokracja – chociaż jest najgorszym systemem, jak mówił Churchill – jednocześnie jest największym wyzwaniem. Bo nikt dotąd nie wymyślił lepszej formy sprawowania rządów. Lepszej dla wszystkich, nie tylko dla rządzących.
W demokracji nikt nie może wygrać sam. Znaczy może wygrać wybory. Ale na dłuższą metę przegra, jeżeli nie będzie współpracował z innymi. Prawdziwa wygrana to wygrana wszystkich.