Zostawić w ludziach ślad. Spotkanie z Krzysztofem Łozińskim - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
11342
post-template-default,single,single-post,postid-11342,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Zostawić w ludziach ślad. Spotkanie z Krzysztofem Łozińskim

Krzysztof Łoziński odwiedził Białystok w ramach „Latającego Uniwersytetu KOD”. Spotkanie odbyło się 15 grudnia 2016 . To właśnie słowa Krzysztofa Łozińskiego stały się inspiracją do stworzenia Komitetu Obrony Demokracji a później wiele razy w ciągu minionego roku towarzyszyły uczestnikom marszów i demonstracji zorganizowanych przez nasz ruch. Publiczność zgromadzona w białostockich Spodkach mogła na żywo posłuchać opowieści i przemyśleń dawnego działacza KOR. Dyskusję poprowadził Dariusz Szada – Borzyszkowski.

Co z tą Polską?

Pierwsze pytanie do naszego gościa nasuwało się samo. Co się stało w Polsce? Jak mogło dojść do tego, że objęcie władzy przez jedną partię spowodowało tak duże zmiany? Krzysztof Łoziński wskazuje, że w historii wiele było nieoczekiwanych, pojedynczych wydarzeń, które wywołały ogromne konsekwencje. Zwycięstwo PiS w wyborach w listopadzie 2015 r. było takim właśnie wydarzeniem, którego następstwa wpływają na życie w kraju w stopniu, którego się nie spodziewaliśmy. Trudno prognozować, co będzie się działo z Polską dalej, ale to nie zmienia faktu, że trzeba dalej robić swoje.
Jak zauważył nasz gość, coraz więcej środowisk jest wkurzonych na obecną władzę. Bo zmiana musi dotknąć kogoś osobiście, aby zareagował. Większość Polaków nie ogląda wiadomości w telewizji ani nie czyta gazet, w związku z tym nie wie o bieżących wydarzeniach w kraju. A jeżeli już coś ogląda, to telewizje publiczną, która przekazuje zmanipulowany obraz wydarzeń. Ale „dobra zmiana” obejmuje coraz więcej grup społecznych: rolników, nauczycieli, służbę zdrowia, którzy na własnej skórze zaczynają odczuwać jej skutki.
Krzysztof Łoziński nie obawia się odważnych sformułowań. „Najgorszą rzeczą, którą nam robi Jarosław Kaczyński, jest brak represji” – oznajmił słuchaczom. Gdyby służby biły obywateli, od razu więcej ludzi zaczęłoby protestować. Po marcu ’68 Polacy wyszli na ulicę, chociaż „oficjalna” opozycja liczyła kilkadziesiąt osób. Potem w latach 80-tych w strajkach Solidarności brały udział te same osoby, które wcześniej były świadkami wydarzeń marcowych. Całe pokolenie zostało naznaczone. Każde takie wydarzenie zostawia w ludziach ślad, który wpływa na ich późniejsze postępowanie. Wedle szacunków Łozińskiego ponad połowa ludzi biorących teraz udział w wydarzeniach inicjowanych przez KOD była kiedyś w Solidarności lub NZS. „Niektórzy mówią, że pochodzimy sobie, rozejdziemy się i nic z tego nie wynika”. Ale najważniejsze, że to zostawia w uczestnikach i obserwatorach ziarno, które potem kiełkuje.
„Moja rodzina poniosła potężne koszty walki z okupantem” – opowiadał nasz gość. Dlatego teraz tak boli go nazywanie przeciwników obecnej władzy komunistami czy potomkami esbeków. Krzysztof Łoziński przywiózł ze sobą osobiste pamiątki. Była wśród nich jego legitymacja członkostwa w Solidarności, którą prezentował podczas marszu KOD 13 grudnia w Warszawie. Mogliśmy zobaczyć również biało-czerwoną opaskę powstańczą, którą podczas wojny nosiła jego matka oraz proporczyk, który umieszczał na zdobytych szczytach podczas swoich wypraw alpinistycznych. Wbrew insynuacjom prezesa PiS ma prawo do tych polskich symboli.

Bolesna prawda

Myliłby się jednak ten, który by sądził, że Krzysztof Łoziński zamyka się w micie własnej przeszłości. Przeciwnie, jest niezmiennie świetnie zorientowany w sytuacji politycznej w kraju i na świecie. Dowodem na to może być książka „Raport gęgaczy”, która napisał wraz z Piotrem Rachtanem. Zdemaskowali w nim kłamstwa i manipulacje stosowane przez Jarosława Kaczyńskiego i jego otoczenie. Stały się one elementem narracji wyborczej i pozostały w świadomości wielu Polaków jakby były potwierdzonymi faktami.
Zapytany o to, dlaczego społeczeństwo polskie jest takie bierne, Krzysztof Łoziński nawiązał do pojęcia umysłu zniewolonego. Ludzie pod wpływem głębokiej indoktrynacji nawet poddani represjom nie zmieniają poglądów. Wierzą, że to jacyś źli ludzie podpowiadają ich ukochanemu wodzowi, że to nie jego wina. Społeczeństwo zostało w potworny sposób okłamane. To był długotrwały proces, któremu nie przeciwstawiała się najpierw rządząca w ostatnich latach koalicja a teraz opozycja. Łoziński nie widzi w PO żywej woli walki. Oni to odkładają, zastanawiają się a nie potrafią od razu odpowiedzieć. Tymczasem kłamstwo jest główną metodą prowadzenia polityki PiS. Zaplanowaną, długofalową, podzieloną na wiele etapów. Wiele z nich ma swoje źródła jeszcze w kampanii prezydenckiej. PiS rozprowadzało fałszywe informacje, np. o projekcie ustawy o prywatyzacji lasów państwowej, której w ogóle PO nie miało. Ale tworzono atmosferę zagrożenia, przygotowywano grunt. W kampanii wyborczej Andrzej Duda już mógł „rozgrywać” temat, że niby Niemcy masowo wykupują Polską ziemię, choć dane GUS zupełnie tego nie potwierdzają. Podobnie było z kampanią „Polski w ruinie”, której całkowicie przeczą dane statystyczne. Ale ludzie zawsze bardzo lubią narzekać i łatwo ich można nastraszyć.

Biała siła, czarna pamięć

Nasz gość został również poproszony o skomentowanie sytuacji w Białymstoku i regionie pod kątem przejawów ksenofobii, rasizmu i nacjonalizmu. Krzysztof Łoziński wyjaśnia to tak, że poza wąską grupą ludzi dobrze poinformowanych i świadomych istnieje wielu ludzi okłamywanych, którzy naprawdę wierzą w to, co im się opowiada. Mają zupełnie wypaczone pojęcie dotyczące cudzoziemców, innych religii i światopoglądów i przypisują im same negatywne cechy. Jeżeli nie będzie się tego prostować, to taka wiara w tych ludziach pozostanie. Podstawowym błędem poprzedniej ekipy rządzącej było przekonanie, że bzdur nie należy komentować i odkłamywać. Krzysztof Łoziński w raz z Piotrem Rachtanem przygotowali swój „Raport gęgaczy” jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, ale nikt z PO się tym nie zainteresował. Tymczasem sprytnie podsuwane kłamstwa łatwo trafiają do ludzi, którzy niewiele osiągnęli w życiu. Kiedy skłania się ich do zachowań wrogich wobec innych grup, czują się dowartościowani, czują, że postępują słusznie. Dlatego na każde przejawy agresji, czy to słownej, czy fizycznej, należy reagować. Zgłaszać je na policje, nagłaśniać. Nawet, jeżeli nic z tego nie wyniknie, to postawimy przedstawicieli policji czy prokuratury w sytuacji, w której będą musieli podjąć decyzję, opowiedzieć się po którejś stronie.

Co dalej?

Krzysztof Łoziński nie ma prostej recepty na przyszłość. Historii nie da się przyspieszyć. Tak samo jest z polska demokracją. Społeczeństwo musi dorosnąć, aby nabyć nawyki demokratyczne. W USA polityk, który zostaje przyłapany na kłamstwie, może zakończyć karierę. U nas Jarosław Kaczyński kłamie cały czas i nie można go pociągnąć do żadnej odpowiedzialności.
Spotkanie w płynny sposób przeszło do dyskusji programowej członków KOD Nasz gość zdradził swoje przemyślenia na temat przyszłości KOD. Jego zdaniem najpierw powinna odbyć się dyskusja wewnętrzna, choć otwarta na głosy z zewnątrz, również te krytyczne. Później podstawą musi stać się edukacja społeczeństwa. Nie stanie się tak, że ktoś pstryknie palcami i sytuacja w kraju się naprawi. Nadzieję widzi Łoziński w tym, że coraz więcej niezadowolonych ze zmian grup będzie się łączyć i wspólnie wywierać presję na władzę. Ważna jest praca u podstaw a w KOD jest brak specjalistów, którzy mogliby jeździć po kraju. Należy trafić do takich fachowców i przekonywać ich, że odkłamywanie różnych rzeczy ma sens.