Ziemię chłopom
Szymon Karsz
To nie będzie chyba dla nikogo żadne odkrycie, że na partię Jarosława Kaczyńskiego głosowała głównie ludność wiejska. PiS odebrał głosy PSL-owi, jak kiedyś odebrała je PSL-owi Samoobrona. Nie chcę, aby to zabrzmiało protekcjonalnie, ale wiejski elektorat, który zdecydował się wesprzeć Jarosława Kaczyńskiego, okazał się bardzo naiwny.
Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się uwieść wieś. Wygrał i momentalnie tę wieś spacyfikował. Ustawowo i koncertowo. Zdarzyło się, że rewolucjoniści uchwalili nam ustawę o obrocie gruntami rolnymi. Ustawa uderza w konstytucyjne prawo własności i gwarancje swobody w jej dysponowaniu. Ogranicza zatem wolności obywatelskie rolników. Ze złych niekonstytucyjnych ustaw wynikają rozmaite absurdy. Czytam właśnie, że: „aż 70 proc. terenu Polski nie jest objęte miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Na podstawie nowej ustawy obszary te stały się gruntami rolnymi, będą je mogli nabywać tylko rolnicy z wyjątkiem małych działek. Nawet tereny w centrach wielu miast stały się gruntami rolnymi„.
Tak to jest, gdy dyletanci biorą się za stanowienie prawa. Nie każdy może być kompetentnym ustawodawcą, trzeba się na tym, jak na każdej innej rzeczy, znać. Władza jednak trwa w przekonaniu, że nie trzeba, że wystarczy chęć szczera i dobra. Tymczasem zasygnalizowana kwestia jest wierzchołkiem góry lodowej problemów, jakie niesie ta pokraczna i niezrozumiała ustawa.
Z perspektywy miejskiej, z perspektywy stolicy to raczej problem słabo dostrzegalny. Trzeba jednak zauważyć, że z kolei z wiejskiego punktu widzenia, problemy miejskie, zwłaszcza te związane z Trybunałem Konstytucyjnym, także nie mają większego znaczenia i nie spotykają się tamże ze społecznym rezonansem na masową skalę. Jakby dwa światy, a przecież to jeden wspólny świat dlatego, że stanowimy nierozłącznie elektorat. Elektorat wiejski tymczasem to jednocześnie elektorat pisowski. Zwycięska partia odebrała go PSL-owi: „PiS ma bardzo lojalny i niezwykle zmobilizowany elektorat, najsilniejszy wśród 50- i 60-latków, z wykształceniem podstawowym, na wsi„.
O tym, jak ważne dla KOD-u jest dotarcie na wieś, przekonywał ostatnio Robert Biedroń, prezydent Słupska: „KOD nie jest bliski zwykłym ludziom, oni cieszą się z 500 zł na dziecko„. I nie jest to głos odosobniony. Sami zresztą zdajemy sobie sprawę, że w naszych szeregach trochę brakuje rolników, ale to może tylko brak rzeczywistej orientacji? Kiedy pod pomnikiem Witosa 16 marca br. protestowali rolnicy w zorganizowanej przez PSL demonstracji pod hasłem „W obronie polskiej ziemi”, nasz KOD wsparł protestujących, którzy – przypomnijmy – zarzucali PiS, że w procedowanym w Sejmie projekcie ustawy dokonuje zamachu na prywatną własność ziemi… No i stało się.
Więc na tę naszą wieś próbujemy dotrzeć. KOD wydrukował nawet specjalną ulotkę, którą zatytułował „8 powodów, dla których 'ustawa o ziemi’ uderza w Polaków”.
Prasa od dawna alarmowała, że ustawa skrzywdzi rolników:
„Nowe przepisy wejdą w życie 30 kwietnia, ponieważ 1 maja kończy się 12-letnie moratorium na zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców. W założeniu ustawa ma zapobiec spekulacjom w obrocie ziemią. Rząd przekonuje, że rozwiązania w niej zastosowane są wzorowane na tych obowiązujących w wielu krajach zachodniej Europy, jednak opozycja wskazuje na sprzeczność nowego prawa z konstytucją, prawem unijnym i zapisami Traktatu Europejskiego„.
Nadal polska prasa alarmuje, ale teraz już na przykładach. Widać bowiem w praktyce szkodliwość nowej ustawy:
„Ustawa o obrocie ziemią rodzi nieoczekiwane skutki. Nie tylko ogranicza dostęp do kredytu na wybudowanie domu na działce rolnej, ale także może przyczynić się do tego, że wielu Polaków straci pieniądze, które wpłacili w ramach przedpłaty”.
„Ustawa o obrocie gruntami rolnymi, która weszła w życie od tego miesiąca, wywołała niebywałe zamieszanie w bankach. Klienci, którzy starali się o kredyt na budowę, odchodzą z kwitkiem. – Skala problemu może być bardzo duża – podaje Związek Banków Polskich„.
„Zabezpieczenie kredytu hipotecznego ziemią rolną? Banki nie chcą o tym słyszeć. Takie są nieoczekiwane skutki wprowadzonej przez PiS ustawy o obrocie ziemią. Boleśnie przekonał się o tym Dariusz Zabielski z gminy Ludwin„.
„Kredytodawcy odmawiają finansowania inwestycji planowanych na gruntach rolnych, bo nie można ustanowić na nich hipoteki w odpowiedniej wysokości. To skutek obowiązującej od kilkunastu dni ustawy o obrocie ziemią„.
Cóż, prędzej czy później drogi polskiej wsi i polskiego miasta zejdą się we wspólnym proteście przeciwko złej władzy. Powody być może będą różne, ale cel jednakowy.