Zbiorowa terapia
„Są mechanizmy władzy, które nie zmieniają się. Trzeba reagować póki nie jest za późno” – twierdzi psycholog Wojciech Eichelberger.
Anna Dysińska
Od trzech miesięcy grupa Żoliborz-Bielany-Zachód organizuje spotkania, które pomagają zrozumieć współczesną politykę. Tym razem trochę poważnie i ciut na wesoło w kwestii zmian w psychice Polaków, KOD-erzy przepytali Wojciecha Eichelbergera, znanego psychologa, psychoterapeutę, trenera biznesu, zwolennika metody integralności leczenia (jednoczesnego uzdrawiania duszy i ciała). W Forcie Sokolnickiego odbyła się zatem „zbiorowa terapia”, która z pewnością jeśli nie uleczyła, to przynajmniej wprowadziła dobre emocje.
Jeden z organizatorów przypomniał, że poprzedni gość podczas spotkania zwrócił uwagę na ogrom silnych emocji, które w długim czasie mogą wpłynąć na zdrowie psychiczne Polaków. Dlatego grupa z Żoliborza postanowiła zaprosić na kolejne spotkanie specjalistę z tej dziedziny, bo jak powiedział prowadzący dyskusję, Paweł Nawrocki, członek grupy: „Jesteśmy rebeliantami, ale nie najmłodszymi, rebeliantami „trzeciego wieku”, którzy powinni już zadbać o zdrowie”.
Jak poradzić sobie sami ze sobą w sytuacji państwa, które może nie do końca jest opresyjne, ale w którym rzeczywiście sytuacja zmieniła się na niekorzyść dla niektórych grup? Jak zachować równowagę w państwie łamiącym zasady? Czy ostatnio wzrosła liczba klientów u psychologów i psychiatrów? Wojciech Eichelberger z uśmiechem powiedział, że nie zauważył tego, ale podkreślił, że rzeczywiście coraz więcej jest wśród Polaków złych emocji. I to niezależnie od poglądów politycznych. „Zawód lekarza jest ponad podziałami, jestem ponad partyjnymi czy innymi podziałami, a nawet gdyby mnie PiS zaprosiłby na to spotkanie, to też bym poszedł”.
Gość zdradził, że przewidział powtórne dojście do władzy. Dwanaście lat temu opublikował artykuł „REWOLTA UPOKORZONYCH” odnoszący się do dojścia do władzy PiS. Był to jeden z pierwszych tekstów opisujących ówczesną zmianę polityczną, ale pierwszy przewidujący przyszłość. „Wszystkie rewolucje i przemiany społeczne miały psychologiczny i emocjonalny „silnik”, tak jak bunty niewolników, chłopów i robotników. Widać było wtedy, że jeśli nie znajdzie się stronnictwo polityczne, które w jakiś sposób skanalizuje uczucia i frustracje ludzi opisujących siebie jako upokorzonych i wykluczonych, będzie powtórka. No i teraz mamy powtórkę” – powiedział psycholog. Obecne dojście do władzy PiS nie było więc wydarzeniem nieprzewidywalnym, tylko na to się zanosiło. Mało kto próbował zagospodarować emocje wykluczenia i oburzenia, przeżywającego silną nienawiść wobec „krzywdzicieli”. Wojciech Eichelberger przypomniał, że pisał wtedy o skłonności Polaków do systemowych i transgeneracyjnych uwarunkowań związanych z wykluczeniem i upokorzeniem. Przechodzenie złych emocji z pokolenia na pokolenie powoduje spektakularny wybuch, z którym obecnie mamy do czynienia. Podział wynika ze sfery wartości, a to sfera, w której nie ma częstych zmian.
Jakie są sposoby na zmianę tej trudnej sytuacji? Jak powiedział psycholog, techniki relaksacyjne raczej nie pomogą, trzeba zmienić swoją postawę. Empatia jest kluczem do wzajemnego zrozumienia. Kolejnym sposobem jest działanie. Myśl globalnie, działaj lokalnie, reaguj personalnie – to hasło ekologów, które powinno być dla nas wszystkich wskazówką. Jak twierdzi Eichelberger, niestety nie jesteśmy skłonni do wspólnotowych działań.
Demokracja realizuje się wtedy, kiedy organizujemy się na poziomie lokalnym, kiedy mamy pomysły, odwagę i energię, i umieszczamy ją tam, gdzie mamy realny wpływ na rzeczywistość społeczną, polityczną, infrastrukturę. Suma tych działań zamienia się w demokrację. To nam może przynieść „dobre emocje”. Z badań społecznych prof. Czapińskiego wynika niski poziom zaufania i skłonności do współpracy. Z tych samych badań wynika, że 81% Polaków czuło się szczęśliwymi. Badania przeprowadzono dwa lata temu. „Kto wie, czy coś w tej sprawie się zmieniło” – zapytał gość, a sala zareagowała śmiechem.
Wojciech Eichelberger twierdzi, że podstawowa u człowieka potrzeba szczęścia jednoczy wszystkich, tylko inne są sposoby realizacji wewnętrznej potrzeby poszukiwania szczęścia. Ważne, aby pamiętać, że nie tylko my mamy rację. W historii ludzkości nie dowiedziono, że kolejne bunty rewolucje i przemiany prowadziły do czegoś zdecydowanie lepszego. „Rozwijamy się przez kryzysy, w skali indywidualnej i społecznej. Trzeba zastanowić się, jak skorzystać z tego kryzysu. Na pewno nie poprzez podziały i budowanie w sobie, i mówię to do wszystkich stron, przekonania, że tylko my mamy rację i wiemy jak uszczęśliwić innych”.
Jeśli doświadczymy upokorzenia i wykluczenia, to naturalnie dążymy do sytuacji, w której to my będziemy upokarzali i wykluczali. I to wyraźnie teraz widać. Jeżeli znajdzie się przywódca, którzy reprezentuje ten stan świadomości, to on porwie ze sobą tłumy, tragicznym przykładem są hitlerowskie Niemcy. To są mechanizmy władzy, które nie zmieniają się. Trzeba reagować póki nie jest za późno. „Posługujemy się co prawda różnymi językami, obie strony są absolutne przekonane, że ZNAJĄ PRAWDĘ, a to mur nie do przebicia. Najlepszym lekarstwem i sposobem na dyskusję obecnie jest czas i cierpliwość” – powiedział na zakończenie psycholog.