Zaczyna się od buraka… - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
10936
post-template-default,single,single-post,postid-10936,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Zaczyna się od buraka…

„Łodzie z uchodźcami należy zatapiać”, „Zapraszamy do nas… kierunek Oświęcim, obozy czekają” – mowa nienawiści staje się znakiem rozpoznawczym polskiego społeczeństwa, a policja, prokuratura i sądy udają, że problemu właściwie nie ma.

Magdalena Czyż

Niedawno zmarł Rene Angelil, ukochany mąż światowej sławy piosenkarki, Celine Dion. Wybitny i ceniony na całym świecie menadżer i producent muzyczny. Pod filmem z uroczystości pogrzebowych i innymi wspominającymi Rene, można było w wielu językach przeczytać wzruszające kondolencje, wyrazy współczucia, wsparcia i miłości dla wdowy i dzieci. W języku polskim natomiast: „No i dobrze! Stary dziad wziął sobie młodą żonę i teraz tylko dzieci osierocił”. Rene Angelil nie był postacią kontrowersyjną, ani też szeroko w Polsce znaną, a jednak znaleźli się Polacy, którym przeszkadzało, że bez wątpienia był człowiekiem szczęśliwym i spełnionym.
Według Pauli Sawickiej, psycholożki i wieloletniej prezeski Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita, takie nienawistne, agresywne opinie można wyjaśniać np. silną frustracją wypowiadających je osób, a potem szukać przyczyn tej frustracji. Jednak nie ulegajmy tym wygodnym tłumaczeniom, ostrzega Sawicka i dodaje: to nie frustracja powoduje nienawistnikami, ale wzgarda dla obowiązujących norm, wyrażająca się, jak w tym przypadku, nieposzanowaniem śmierci, więcej, nieposzanowaniem dla bólu i cierpienia drugiej osoby. Bo, jak zauważa polski pisarz Jacek Bocheński, „istotą mowy nienawiści nie jest mowa, ale nienawiść. (…) Jeżeli słyszymy, że jesteśmy buraki, wiocha i słoiki, to na razie jest nam tylko nieprzyjemnie. Ale to jest właśnie początek mowy nienawiści”.
https://www.youtube.com/watch?v=FRT7DU6k3f4&feature=youtu.be
 
Przykład z Rene Angelil ma charakter jednostkowy, jednak tego rodzaju komentarze w Internecie to tylko wierzchołek góry lodowej, o czym doskonale wiedzą wszystkie organizacje walczące w Polsce z mową nienawiści oraz socjolodzy i psycholodzy społeczni badający to zjawisko. Dla profesora socjologii z UW, Ireneusza Krzemińskiego, podstawowym czynnikiem, który decyduje o tak wyjątkowo agresywnym hejcie internetowym w Polsce jest nasz język publiczny. Zwłaszcza partii obecnie rządzącej. „Korzeń tego widziałbym jeszcze w komunizmie. Tak agresywny i nienawistny język społeczeństwo pamięta z końca lat sześćdziesiątych i dekady siedemdziesiątych, kiedy słowa nienawiści były skierowane do protestujących robotników. Stąd ta jawność i brak skrępowania w wyrażaniu negatywnych emocji, czego nie ma w krajach Zachodu” – wyjaśnia prof. Krzemiński.
Czy Polska rzeczywiście wyróżnia się na tle innych państw w Europie? Adam Pomorski, tłumacz literatury pięknej i prezes Polskiego PEN Clubu, wątpliwości raczej nie ma: „Tak złego kontentu kulturalnego jak w polskim języku internetowym, w żadnym innym europejskim języku nie znam, a posługuję się ośmioma” – przekonuje. I dodaje: „Gotów jestem zaryzykować tezę, że proporcje internetowego hejtu są skoordynowane z proporcjami braku treści kulturalnych”. „Nienawistnikom brakuje elementarnej kindersztuby, bo nikt jej od nich nie egzekwował. Wygląda na to, że jako społeczeństwo po prostu chamiejemy”, konstatuje Paula Sawicka.
„Ludzie, których łączy mowa nienawiści wcale nie zaczynają się lepiej rozumieć ani lepiej współpracować. Mają jedynie puste wyładowanie” – dodaje filozofka i publicystka Halina Bortnowska.
https://www.youtube.com/watch?v=1k7jHt5ADJM
 
Granica daleko przesunięta
Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie są przyczyny tego zjawiska i motywacje ludzi, którzy tego typu treści rozpowszechniają. Wiadomo natomiast jak polska policja, prokuratura i sądy do problemu podchodzą.
Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii Otwarta Rzeczpospolita stworzyło portal internetowy, www.zglosnienawisc.otwarta.org gdzie internauci mogą zgłaszać mowę nienawiści, na którą natknęli się w Internecie, prasie i miejscach publicznych. Co dla nich istotne, mogą śledzić na stronie, co dalej się z tym zgłoszeniem dzieje.
Jeśli zgłoszenie ma znamiona przestępstwa z nienawiści i podpada pod artykuł 255 kk (publiczne pochwalanie przestępstwa, np. „Hitler dobrze zrobił, że ich chciał zagazować”), 256 kk (nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, np. „to nie ludzie, więc prawa człowieka ich nie obowiązują, ich należy wybić” i 257 kk (publiczne znieważanie z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości), Stowarzyszenie wysyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Nadając tym samym tok sprawie.
Od września 2014 do kwietnia 2016 roku – Stowarzyszenie przesłało do prokuratury 420 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa ściganego z urzędu. Co oznacza, że takie zawiadomienie było wysyłane niemal codziennie.
Z perspektywy półtora roku trwania projektu można stanowczo stwierdzić, że granica tego, co szeroko rozumiana opinia publiczna uznaje za dopuszczalne, uległa znacznemu przesunięciu – przekonuje OR na swojej stronie internetowej. Niektóre treści zgłaszane przez pracowników i wolontariuszy Stowarzyszenia do prokuratury na początku projektu, miały nieporównywalny „ciężar” nienawiści wobec wpisów, które zaczęły pojawiać się masowo później.
Nasilenie tych o najcięższym kalibrze zaczęto odnotowywać we wrześniu 2015 roku, gdy rozpoczęła się dyskusja na temat przyjmowania uchodźców wojennych z Bliskiego Wschodu w Europie. Nawoływanie do mordów, eksterminacji czy nawiązywanie do „rozwiązań” podejmowanych przez ustroje totalitarne – to tylko jedne w wielu przykładów treści, które stały się w ostatnim czasie masowe.
Z tych 420 zawiadomień blisko połowa została umorzona, z czego aż 40 proc. umorzeń uzasadniono niewykryciem sprawcy. Zadziwiające, bo przecież Internet zostawia ślady i bynajmniej nie jest anonimowy. Jednak zarówno policja, prokuratura, jak i sądy problem ciągle albo lekceważą, albo nie rozumieją, albo najzwyczajniej po cichu zgadzają się ze zgłaszanymi treściami. Nie da się bowiem inaczej wytłumaczyć uzasadnień odmowy wszczęcia postępowań przysyłanych do Stowarzyszenia przez te organa.
Na szczególną uwagę zasługuje aspirant z Komendy Stołecznej Policji, który umorzył z powodu niewykrycia sprawców sprawę rozpowszechnianej w Internecie piosenki zespołu hiphopowego, w której nawoływano do zabijania osób homoseksualnych. Tymczasem dane członków są dostępne na internetowej stronie zespołu.
Jednak w zdecydowanej większości przypadków prokuratura wierzyła przesłuchiwanym, tłumaczącym się, że z ich komputera korzystały inne, nieznane im osoby.
„Brak znamion czynu zabronionego”
To jedno z najczęstszych uzasadnień odmowy wszczęcia dochodzenia przez prokuraturę. Dotyczy to nawet treści, które dla każdego logicznie myślącego człowieka jednoznacznie są nawoływaniem do przemocy wobec danej grupy ludności (pisownia oryginalna):
„Mieszkam w tym pie**olonym lublinie i powiem wam, że sytuacje jest koszmarna. wszędzie to ukraińskie ścierwo, na uczelniach, kasach w supermarketach, knajpach jako obsługa lub rozpie**alający kasę ze stypendiów (tak tak stypendia oczywiście funduje nasze Państwo). J***ć ukraińców, to nasi wrogowie, a nie bracia!!! Pamiętajcie, że specjalne oddziały wermahtu złożone z ukraińców słynęły ze szczególnego okrucieństwa, zresztą tak samo jak i oddziały złożone z litwinów.
Daję piwo żeby ludzie mogli zobaczyć mordę tego pajaca i doj***ć go jakby co na ulicy, walcie go i w 10 jak nie macie odwagi sami, nikt się nie obrazi”.
Po zgłoszeniu tych wpisów odpowiedź prokuratury brzmiała: „(…) Uznać należy, że osoba dokonująca wpisu (…) uczyniła to w ramach swojej reakcji na wywołujące negatywne emocje treści i obrazy przedstawiające – jak wynika z treści publikacji – ukraińskiego neonazistę manifestującego swoje poparcie dla faszystowskiego ustroju państwa oraz brak szacunku dla jego ofiar z czasów II Wojny Światowej. Treść wpisu (…) – nie pozostawia wątpliwości, że motywem działania internauty nie była „sama w sobie” narodowość ukraińska, lecz wyraz dezaprobaty dla poglądów i sposobu zachowania się wyżej wskazanego mężczyzny”. Trochę dziwi, że autor wpisu wyraźnie nawołuje do bicia Ukraińców, a nie faszystów, ale prokurator jak widać wie lepiej, co autor miał na myśli.
Inny wpis: „Czasem wydaje mi się, że przydałby się dawne sposoby wprowadzania spokoju i dyscypliny. Rozstrzelać pięciu dla przykładu i by się zrobiło spokojnie” – pod postem o imigrantach na Węgrzech, którzy wyrzucali wręczaną im przez policjantów żywność. I odpowiedź prokuratury: „Istotą tego przepisu [art. 256par. 1 kk – przyp. OR] jest szczególna przyczyna karygodnego zachowania sprawcy i cel, jaki swoim działaniem chce osiągnąć, a więc wywołanie u odbiorcy uczucia wrogości wobec innych osób ze względu na ich nieakceptowane pochodzenie narodowe. W ustalonym stanie faktycznym takiego wniosku nie można sformułować, albowiem [dane autora wpisu] swoim działaniem nie zmierzał do wywołania nienawiści do wszystkich osób pochodzenia syryjskiego, lecz piętnował indywidualne osoby, których zachowanie uwieczniono na badanym filmie oraz inne osoby naruszające prawo (…). Nie ulega wątpliwości, iż [autor] działał pod wpływem wzburzenia wywołanego prezentowanym materiałem filmowym. Nie zapanował nad emocjami i sformułował badany komunikat zawierając w nim bardzo kontrowersyjną treść. Tym niemniej, nie nawoływał do użycia broni wobec wszystkich emigrantów pochodzenia syryjskiego jedynie ze względu na ich narodowość, ale do tych, którzy naruszają prawo. Nie ze względu na ich nieakceptowane pochodzenie, ale nieprawidłowe zachowanie i brak szacunku dla przestrzegania prawa.
(…) W tym stanie rzeczy – postępowanie w niniejszej sprawie umorzono wobec stwierdzenia, iż badany czyn nie zawierał znamion przestępstwa z art. 256 par. 1 kk”.
Podobne uzasadnienia wydano w sprawie wpisów:
• Do zaistniałej tej całej sytuacji przydałby się w Niemczech Adolfik – oj przydałby się.
Szybko zrobiłby z tym burdelem porządek. Ci Imigranci zachowują się jakby byli w koncercie życzeń co najmniej. Brak mi słów na to wszystko!!!! – komentarz pod filmem pokazującym imigrantów na Węgrzech.
• Do komory k… wsadzić i jej całą hołotę – pod postem „Wasze ulice nasze kamienice, a waszymi łbami będziemy trotuary…”
• Wystrzelić te k… co do jednego brudasy – pod filmem „Bierzące burdy z ośrodków dla uchodźców”.
Równie często prokuratura umarzała dochodzenie na podstawie stwierdzenia przez autora, że jego motywy nie były rasistowskie ani ksenofobiczne. Takie odpowiedzi dostawało Stowarzyszenie m.in. na wpisy: „Dobrze! Rozgrzewać piece!” – pod postem z informacją, że Polska może przyjąć ok. 100 tysięcy uchodźców i odnośnikiem do artykułu „Konserwują baraki w Auschwitz. Precedens na skalę światową” ze zdjęciem baraków mieszczących się w Auschwitz II-Birkenau.
„(…) Według świadka, jego wpis dotyczący rozgrzewania pieców nie miał charakteru rasistowskiego, ani nie był nawoływaniem do przemocy bądź wyrazem poparcia dla systemu totalitarnego, ani też nie miał na celu znieważenia grupy ludności syryjskiej. Nie jest to wpis jednoznaczny, mający odnosić się do uchodźców, a jedynie był prowokującym komentarzem do artykułu o planowanej renowacji baraków. Świadek nie wyraża w swoim poście żadnego zdania na temat uchodźców – pisze prokurator.
• Zapraszamy do nas… kierunek Oświęcim, obozy czekają – pod filmem pokazującym imigrantów na Węgrzech.
[Świadek wyjaśnił, że] miał na myśli negatywne zachowanie migrantów, w którym wyrzucali darowane im jedzenie i wodę, i wyrażał obawę, że jak nad takimi ludźmi nie będzie kontroli, to będzie czuł się zdecydowanie zagrożony. Propozycję umieszczenia ich w obozie w Oświęcimiu nie traktował jako wezwania do eksterminacji, lecz zapewnienie kontrolowanego miejsca zamieszkania”.
Przykładów tego typu odpowiedzi Stowarzyszenie może mnożyć. Były prokurator generalny Andrzej Seremet sporo zrobił w walce ze zjawiskiem mowy nienawiści. Zorganizował m.in. szkolenia dla prokuratorów. W każdym okręgu wyznaczono prokuratorów wyspecjalizowanych w tego typu przestępstwach. Co więcej, każde umorzenie było sprawdzane przez prokuraturę wyższej instancji. Efekt jednak okazał się mizerny. Owszem, wzrosła liczba spraw zgłaszanych do prokuratury, jednak procent umorzeń się nie zmienił. Zmieniła się tylko argumentacja tych umorzeń.
W ramach dobrej zmiany Jarosław Kaczyński zapowiedział, że należy odrzucić poprawność polityczną. Tym samym nie będzie walki z mową nienawiści, która to walka według prezesa PiS-u „zlikwidowała na Zachodzie wolność wypowiedzi”.