Sojusze dyktatorów - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
10980
post-template-default,single,single-post,postid-10980,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Sojusze dyktatorów

Media doniosły niedawno o dwóch spotkaniach na szczycie – prezes Kaczyński spotkał się z premierem Orbanem, natomiast Putin podjął na Kremlu Erdogana. Chciałoby się powiedzieć – ciągnie swój do swego.

Zbigniew Wolski

Boję się, że nie wszyscy już pamiętają, o co chodzi z publikacją wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 roku. Od tego czasu przedstawiciele dobrej zmiany zarzucili nas tyloma atakami na praworządność, że przeciętny obserwator życia politycznego może stracić w tym głowę. Uważam, że chodzi o to, aby sprawy najważniejsze ukryć w ofensywie absurdów i wrogości. Doceńmy zaangażowanie PiS-u w zmianę naszego kraju w zaawansowaną dyktaturę. W ciągu roku nasz rząd wraz z parlament w pocie czoła wywracał do góry nogami wszelkie zasady społeczeństwa obywatelskiego, wprowadzając w zamian zapomniane dawno rozwiązania, takie jak kult jednostki, szowinizm i agresję w stosunkach społecznych. Gdzieś rodzi się nadzieja, że jakoś te trzy lata kadencji parlamentu wytrzymamy, ale przy tym tempie zmian może się okazać, że wybory nie będą potrzebne lub odbędą się na zasadach nowej ordynacji wyborczej, nad którą przecież prace już rozpoczęto. PiS czuje pewien niedosyt władzy, a przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia. Naprawdę komfortowa sytuacja dla tej partii byłaby wówczas, jeśli posiadałaby dwie trzecie parlamentu w swoich rękach. Ten model obserwujemy na Węgrzech, partii Fidesz udaje się to już kolejny raz, co pozwoliło na zmianę konstytucji. Skoro ustawa zasadnicza nie przewidywała wszystkich dobrych rozwiązań premiera Viktora Orbana, trzeba było napisać nową, bardziej przychylną jego postrzeganiu polityki. PiS jakoś niemrawo bierze się za naszą konstytucję, wstępem jest paraliż TK i zamiana mediów publicznych w maszynkę propagandową. Są tego powody, kontrola nad połową sejmu nie wróży zwycięstwa w głosowaniu nad właściwą konstytucją, tu trzeba jeszcze wiele pracy i mozołu. Może to i dobrze. Kłody pod nogi rzuca słaba, ale głośna opozycja. Z drugiej strony jest KOD, który może naprawdę zirytować kolejną wielotysięczną demonstracją, z której relację będzie trzeba później długo montować przed pokazaniem w Wiadomościach. Przyspieszenie zmian może nastąpić wraz z uruchomieniem trybunału według wzoru PiS-u.
Spotkanie Kaczyńskiego i Orbana oznacza zawiązanie nowego sojuszu politycznego w Europie. Polska dyplomacja miała już w ciągu kilku ostatnich miesięcy chybiony strzał w postaci przyjaźni polsko-angielskiej, lecz trzeba przyznać, że dalej ciągnie ją do outsiderów. Dla Kaczyńskiego korzyści z nowej przyjaźni wynikają z chęci budowania obozu państw niezadowolonych ze wszystkiego, gdzie populizm staje się wyznaniem narodowym. Na dziwnym sojuszu zyskuje także Orban, ponieważ nie będzie już jedyną czarną owcą w Unii Europejskiej i nikt nie będzie wytykał tylko jemu spraw, które dla Unii są zasadnicze. Panowie wspólnymi siłami mogą teraz występować w Parlamencie Europejskim, licząc na wzrost ilości podobnych do nich początkujących dyktatorów. Dodać trzeba, że roszczeniowa i zaściankowa polityka trafia do znacznej części wyborców. Wszyscy gdzieś w głębi chcielibyśmy dostawać coś za nic i jeszcze, by nasze było na wierzchu.
Nad tymi cichymi knowaniami o zmienianiu świata z punktu widzenia własnego podwórka, zbierają się coraz większe czarne chmury. Poczynania Polski, jak i Węgier, osłabiają jedność Europy, w czasie gdy w naszą stronę spoglądają naprawdę wielcy gracze. Trzeba patrzeć dalej niż czubek swego nosa. Putin z wrodzonym sobie wdziękiem właśnie zmienia układ sił na Bliskim Wschodzie, włączając w swój plan państwo jeszcze niedawno aspirujące do Unii Europejskiej i w dodatku posiadające drugą pod względem liczebności armię w NATO. Aspiracje prezydenta Turcji Erdogana rosną z dnia na dzień i widać, że na ich drodze stoi demokracja turecka. Kreml, ostatnimi czasy wielki sojusznik Turcji, od zawsze uważał, że jeśli coś stoi na drodze, to trzeba się tego pozbyć jak najszybciej. Tak się też dzieje i niestety możemy to jedynie oglądać w telewizji, nie mając na poczynania Erdogana żadnego wpływu. To kolejny przykład, że wszystko można szybko zepsuć. Aby było bardziej pikantnie, trzeba przytoczyć dyplomatyczne umizgi Orbana wobec Putina i jego polityki zagranicznej opartej na czołgach i zamaskowanych żołnierzach bez oznak na mundurach.
Panie i Panowie, jest do obrony więcej, niż nam się z początku wydawało. Chyba broniąc demokracji u nas w kraju, bronimy jej także w szerszym kontekście. Od czasu, gdy świat znacznie zmalał i jednocześnie uległ globalizacji żadne państwo nie jest już samotną wyspą otoczoną przez niezmierzone połacie oceanu. Polityka wewnętrzna poszczególnych krajów ma wpływ na losy kontynentów. Stoimy przed ustawionymi kostkami domino i chcemy zapobiec temu, by ktoś popchnął pierwszą z nich. To powinno nas motywować do jeszcze większego zaangażowania w naszą pracę.