Potencjał obronny - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
10991
post-template-default,single,single-post,postid-10991,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Potencjał obronny

W sytuacji, gdzie Władimir Putin potrafi nieoczekiwanie jednym rozkazem postawić w stan najwyższej gotowości wszystkie okręgi wojskowe przy naszej wschodniej granicy, a Donald Trump głośno myśli o braku podstaw do ewentualnego wsparcia sojuszników, którzy nie potrafią się sami obronić, warto przyjrzeć się kondycji naszych sił zbrojnych.

Zbigniew Wolski

Optymiści, jak i pesymiści wśród osób znających zasady nowoczesnego pola walki deklarują, że nasza armia wytrzyma uderzenie armii rosyjskie przez może kilka dni. W tym czasie powinniśmy, zgodnie z naszą doktryną obronną, otrzymać wsparcie armii amerykańskiej i innych sojuszników z NATO. Niestety, może to nie wyglądać tak, jak to sobie wyobrażamy. Cztery bataliony sojuszu rozlokowane u nas i w krajach nadbałtyckich jedynie denerwują potencjalnego przeciwnika i napawają wszystkich dumą, nie są przy tym żadnym zabezpieczeniem. Ich rola może sprowadzić się do obiektu prowokacji ze strony Rosjan, śmierć żołnierzy amerykańskich nigdy nie jest dobrze odbierana przez amerykańską opinię publiczną.
Obecnie kolejny minister obrony narodowej zajął się fundamentalnym zadaniem rozbudowy i wzmocnienia naszej armii, a przynajmniej miał się zająć. Antonii Macierewicz widzi jednak sprawy ważniejsze niż obronność, myląc zadania swego resortu z zadaniami resortu kultury i jeszcze kilku innych instytucji. Jednak minister Macierewicz ma już kilka sukcesów na swoim koncie. Z pomocą wojska i ciężkiego sprzętu zaatakował kilkumetrową statuą Chrystusa mieszkańców Poznania, a później wygrał potyczkę o apel smoleński ze schorowanymi powstańcami warszawskimi. W odpowiedzi na ostatnie poczynania Rosjan zwołał pilne obrady dowódców głównych jednostek wojskowych, konkluzją tych obrad było stwierdzenie, że nic się nie stało, będziemy się temu wszystkiemu przyglądać ze stoickim spokojem. Tym opiniom wtórował prezydent Duda, dodając, że każdy kraj może zarządzać alerty w armii, kiedy tylko chce.
Przy liczebności w granicach nieco ponad sto tysięcy żołnierzy, nasza armia jak nigdy dotąd reprezentuje charakter wybitnie obronny. Aktualne zapowiedzi mówią o kolejnych sześciu tysiącach etatów w najbliższym czasie. Mamy także co najmniej kilkaset tysięcy rezerwistów, którzy pamiętają jeszcze zamierzchłe czasy służby zasadniczej. Jednakże w tym przypadku ich dostępność stoi pod dużym znakiem zapytania, pamiętajmy, że z kraju wyjechało w ciągu ostatnich kilku lat co najmniej trzy miliony osób. Nawiązując jeszcze do działalności resortu obrony, należy przypomnieć, że jest pomysł na zmierzenie się po raz kolejny z formacjami Obrony Terytorialnej. Sam pomysł, oparty na szczytnych założeniach amerykańskiej Gwardii Narodowej, w naszym wykonaniu będzie wyglądał bardziej na przygotowywanie się zawczasu do walki pod okupacją.
Stan liczebny nie wystarczy jednak, aby przygotować się na nowoczesną wojnę, podstawą jest sprzęt. Z tym jest źle i nie ma widoków na rychłe zmiany. Wyjątkami są myśliwce F-16, zakupione w liczbie około pięćdziesięciu kilka lat temu. Dzięki nim jesteśmy w stanie bronić swojej przestrzeni powietrznej. Z pozostałym sprzętem bywa naprawdę różnie. Na stanie naszego lotnictwa jest także ponad trzydzieści myśliwców MiG-29 produkcji rosyjskiej. Ich losy pokazują bardzo dobrze skomplikowane dzieje naszej myśli obronnej. Pierwsze kilkanaście maszyn zostało zakupionych jeszcze za czasów Układu Warszawskiego, później Rosjanie nie chcieli słyszeć o eksporcie do nas nowoczesnego sprzętu, a z drugiej strony nie mieliśmy środków na jego zakup. Kolejna okazja nadarzyła się kilkanaście lat później, gdy Niemcy po zjednoczeniu swego kraju pozbywali się sprzętu rosyjskiego, wówczas pojawiło się u nas kolejnych ponad dwadzieścia tych maszyn, ale jedynie kilkanaście udało się wprowadzić do służby, ponieważ stan techniczny pozostałych był bardzo zły. Z pomocą przyszli także Czesi, którzy w ramach barteru przekazali nam swoje MiGi-29 za nowe śmigłowce PZL W-3 Sokół. Kilkadziesiąt maszyn, chociaż w bardzo różnych wersjach produkcyjnych, umożliwiło uruchomienie w naszym kraju ich pełnego serwisowania i programów modernizacyjnych.  Ta zbieranina zapewnia jednak udział w misjach obrony powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii z ramienia NATO. Działamy tam chyba profesjonalnie, ponieważ na pomysł zaproszenia naszego lotnictwa wpadła także Bułgaria. To wszystko, co można powiedzieć dobrego o naszym lotnictwie.
Aby nie było tak różowo trzeba powiedzieć, że nie mamy nowoczesnych śmigłowców bojowych i transportowych, nowoczesnych odrzutowych samolotów szkolnych i pełnowartościowych samolotów transportowych. Śmigłowce szturmowe Mi-24 pamiętają złote czasy Układu Warszawskiego, a ich użytkowanie w misjach w Afganistanie uszczupliło ich stan liczebny. Podobnie jest ze śmigłowcami transportowymi Mi-8 i Mi-17. Idąc w stronę nowoczesności kupiliśmy, albo chcemy kupić, europejskie Caracale i trzeba dodać, że chyba przepłacamy biorąc pod uwagę ceny maszyn, takich jak UH-60 Black Hawk. Pierwszym i jak dotąd jedynym odrzutowym samolotem szkolnym w naszym lotnictwie jest TS-11 Iskra, skonstruowana na początku lat sześćdziesiątych. Projekt jego następcy I-22 Iryda trafił na trudne lata transformacji i obecnie trzeba zwrócić się ku dostawcom z zagranicy. Naszym podstawowym samolotem transportowym jest hiszpańska CASA C-295, lecz jest to lekki samolot, nie mogący spełniać wszystkich zadań. Najlepiej o tym przekonali się nasi żołnierze odbywający długie i męczące loty do Afganistanu. Wprowadzenie do służby kilku używanych amerykańskich C-130 Herkules nie może poprawić sytuacji, tym bardziej że samoloty te są po prostu wyeksploatowane, dwie z sześciu maszyn brały udział w wojnie wietnamskiej.
Nasze wojska obrony przeciwlotniczej od rozstania z Układem Warszawskim nie wprowadziły do uzbrojenia żadnego systemu rakietowego średniego albo dalekiego zasięgu. Pozostaje nam modernizować to, co posiadamy. Czasowa obecność Amerykanów z ich doskonałymi MIM-104 Patriot niczego nie zmienia. Rakiety krótkiego zasięgu, odpalane z ramienia typu Grom, nie obronią nas, możemy być pewni. Trzeba przy tym dodać, że ich konstrukcja opiera się na rosyjskich Striełach i Igłach, które były produkowane w Skarżysku Kamiennej. Od wstąpienia do NATO zyskaliśmy kilka stałych stacji radiolokacyjnych wzdłuż wschodniej granicy.
Nie lepiej jest z uzbrojeniem sił lądowych, chociaż najwyraźniej idzie ku lepszemu. W ciągu ostatnich lat pozyskaliśmy od Niemiec dwieście czterdzieści nowoczesnych czołgów Leopard, które stanowią obecnie wyposażenie dwóch brygad pancernych. Uruchomiliśmy także produkcję kołowego transportera opancerzonego Rosomak, którego zamówiono kilkaset sztuk. Jest to konstrukcja perspektywiczna i będzie stanowić przyszłość naszych jednostek zmechanizowanych.  Dalej jednak nie ma już powodów do dumy. Reszta naszego sprzętu pancernego pochodzi z czasów świetności Układu Warszawskiego. Czołgi T-72, jak i jego polskie modernizacje, czyli PT-91 Twardy, odbiegają od najnowszych konstrukcji światowych, w tym rosyjskich. Podstawowy środek transportu naszej piechoty zmechanizowanej – BWP-1 – to już konstrukcja archaiczna. Nasza artyleria opiera się na samobieżnych haubicach Goździk i Dana, które możemy podziwiać na każdej z wielkich defilad od kilkudziesięciu lat.
Stan polskiej armii nie odzwierciedla obecnych potrzeb w dziedzinie obronności naszego kraju. Zagrożenia są dziś nadal jedynie potencjalne, ale w porównaniu do sytuacji sprzed kilku lat, znacznie bliższe. Uważam, że czasu jest coraz mniej, więc resort obrony powinien zająć się czym prędzej budowaniem potencjału obronnego. Współcześni Europejczycy na przywoływanie idei konfliktu zbrojnego na kontynencie reagują z pobłażaniem. Nie jest to bezpieczne stanowisko, okazuje się, że agresora nie można powstrzymać sankcjami i ostracyzmem w polityce. Bardziej pożądani są żołnierze i sprzęt, a z tym u nas dość krucho.
Jeśli przestraszyłeś się czytelniku powyższych informacji, to chciałbym cię uspokoić. Nie chodzi tu o budzenie trwogi, a jedynie o wskazywanie faktu, że niekompetentni ludzie na czele jednego tylko resortu są w stanie spowodować zagładę swego kraju, nie wychodząc zza biurka.