Popiół czy diament?
Motto:
Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny,
Czy to, co twoje, ma być zatracone?
Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie…
Szymon Karsz
Myśmy chcieli od dawien dawna człowieka kształcić – okazuje się, że teraz nie trzeba kształcić, bo lepiej i łatwiej „kształtować”. „Dobra zmiana” polega na tym, by zawężać horyzonty, ograniczać możliwości, tłumić inwencję. Walczy z kształtem edukacji, który stawiał sobie za cel poszerzanie światopoglądu, brzydząc się przymusem, a w zamian oferując do wyboru wiele rozmaitych wariantów. Nie jest to dylemat resortu oświaty i nauczycieli, lecz szerszy dylemat cywilizacyjny i kulturowy.
Fanatycznym prostakiem łatwiej bowiem zarządzać, aniżeli człowiekiem wolnym i myślącym samodzielnie.
„Nowy Polak ma głosować na PiS i nie zawracać głowy zbędnymi pytaniami. O to mniej więcej chodzi w reformie edukacji” – pisze Rafał Kalukin w Newsweeku. I dalej: „Reforma oświatowa jest inwestycją długoterminową i być może najambitniejszym projektem tej władzy. Służącym realizacji odwiecznego marzenia Jarosława Kaczyńskiego o przebudowanie społecznej hierarchii. Poprzez wychowanie nowego obywatela”.
Jak pamiętamy z najnowszej historii, tak ambitne zadanie, jak wychowanie nowego obywatela, stawiali sobie w przywódcy Niemiec i Rosji, a potem trzeba było podjąć wysiłek, by denazyfikować i dekomunizować (to ostatnie trudniejsze o tyle, że homo sovieticus kształtowany był przez dziesięciolecia).
Nowy obywatel à la Kaczyński już został zidentyfikowany, a poniekąd przez partię ukształtowany – to ten, który głosował na PiS, wzorcowy obywatel statystyczny, na podstawie którego kształtowane będą nowe pokolenia Polaków. Kształtowane będą niezbyt długo (stąd reforma oświaty polegająca na skróceniu obligatoryjnego okresu kształcenia), ale za to bardzo intensywnie pod względem patriotyczno-obronnym, partyjnym i katechetycznym. Taki ma być właśnie nowy obywatel Kaczyńskiego.
„Nowy system edukacyjny będzie raczej betonował strukturę społeczną, niż ją otwierał” – alarmuje Mikołaj Herbst, specjalistą od edukacji w rozmowie z Justyną Suchecką. I nie chodzi bynajmniej o podniesienie jakości studiów oraz liceów, tylko o to, by jak najszerszy elektorat pozostał poza zasięgiem wyższych szczebli edukacji.
„Kaczyński powrócił jednak do dawnych wyobrażeń, sięgnął najniżej, jak mógł. Postawił nie na opiniotwórczość elit, ale na porozumienie klanowe, lokalne, na tę specyficzną, niezmienną od lat Polskę szwagrów. Ale warunek akceptacji tego planu przez odbiorców – jak się najwyraźniej zdawało szefowi PiS – był jeden: nie będzie tej Polski zmieniał, nie będzie kazał powściągać języka, miarkować poglądów, dostosowywać do narzucanych kulturowych wzorców” – piszą w „Chamie uskrzydlonym” Mariusz Janicki i Wiesław Władyka, dodając, jak władza podchodzi do wykształcenia: „Nie zdobyliście wykształcenia, bo widocznie nie mogliście”.
Dlatego trwa wyścig. My, KOD, startujemy z wieloletnim programem edukacyjnym „Przestrzeń wolności. Jakiej Polski chcemy”, podczas gdy Jarosław Kaczyński rękami swojej podwładnej, minister Zalewskiej „reformuje” oświatę i tworzy nowego obywatela. Nasza pozycja jest dużo trudniejsza, nie z tego powodu, że nie dysponujemy funduszami i instytucjami, ale z tego powodu, że oferujemy wysiłek. Nasza oferta polega na pracy. Oferta Kaczyńskiego – przeciwnie. Tak jak jest, jest dobrze – zdaje się mówić demiurg „dobrej zmiany”. Nie trzeba zmieniać mentalności, nie trzeba poszerzać horyzontów, nie trzeba się trudzić. Jego oferta jest atrakcyjna, bo ludzie zawsze chętniej wybiorą błogie lenistwo, niż mozół. Cóż z tego, że jego wizja w dłuższej perspektywie zmierza donikąd, skoro i naszej można zarzucić ryzyko – przecież nie dajemy gwarancji indywidualnego sukcesu…
I tu dochodzimy do sedna populizmu, czyli schlebiania najtańszym gustom. Ludzie uwielbiają tych, którzy ich chwalą za to, że po prostu są, nie stawiając żadnych wymagań. No, ale wylegiwać się na trawie też można tylko do czasu.