Odpowiedź na list Prezydium KK NSZZ „Solidarność”
Krzysztof Łoziński
Szanowni Państwo,
Pozwólcie, że ośmielę się odpowiedzieć na Wasz list skierowany do Komitetu Obrony Demokracji. Jestem autorem idei powołania KOD i jednym z członków założycieli Stowarzyszenia KOD. Jestem też członkiem honorowym NSZZ „Solidarność”, co potwierdza będący w moim posiadaniu stosowny dokument wystawiony przez KZ „Solidarności” w moim dawnym zakładzie pracy. Fakt ten został też potwierdzony swego czasu przez władze Regionu Mazowsze w piśmie skierowanym do Prezesa Rady Ministrów.
Byłem uczestnikiem strajków sierpnia 1980 roku i przewodniczącym jednego komitetów strajkowych. Brałem udział w zakładaniu NSZZ „Solidarność”, pełniłem kilka funkcji wybieralnych w sekcjach branżowych „Solidarności” na szczeblu regionu i szczeblu krajowym. Kierowałem jedną ze struktur w podziemiu lat 1982-1987 i z tego tytułu zostałem skazany na 1,5 roku więzienia. To tyle w skrócie, byście Państwo wiedzieli, jaki mam tytuł moralny, by się wypowiadać.
List pozwoliłem sobie opatrzyć na wstępie zdjęciem, na którym podczas pikiety KOD demonstruję swoje prawdziwe opaski ze strajków sierpnia 1980 i stanu wojennego. Nie pytałem nikogo o zgodę i pytać nie będę.
Szanowni Państwo,
Otrzymaliśmy od Was, na ręce Mateusza Kijowskiego, list zarzucający nam bezprawne używanie znaku „Solidarności” i jednocześnie grożący sądem, gdyż jest to znak chroniony prawnie. Twierdzicie, iż dwukrotnie bezprawnie użyliśmy tego symbolu. Pominę dość wątpliwą argumentację prawną, którą przytaczacie. Ewentualny proces skończyłby się raczej uznaniem przez sąd waszego prawa do wyłączności tego znaku za uzurpację, ale przede wszystkim byłby spektaklem dogłębnej kompromitacji i skrajnego ośmieszenia NSZZ „Solidarność”, a tego bym nie chciał. Trudno bowiem uznać, że ponowne podpisanie przez Lecha Wałęsę historycznego sztandaru „Solidarności” jest bezprawnym wykorzystaniem logo i wysoce wątpię, by jakikolwiek sąd przyznał Wam rację. Trudno też uznać za bezprawne użycie sztandaru „Solidarności” na wiecu w obronie założyciela i pierwszego przewodniczącego związku. Wątpię, by jakikolwiek rzetelny sąd uznał, iż dawni i obecni członkowie NSZZ „Solidarność” nie mają prawa używać znaku związku do którego należeli lub należą, i że za każdym razem muszą oni, każdy z osobna, jak piszecie, uzyskiwać na to zgodę Komisji Krajowej. Wystarczy zapytać, czy za każdym razem wydawaliście zgodę na użycie logo związku każdemu z bojówkarzy, biorących udział w awanturze, podczas której blokowano Sejm i ubliżano posłom? Czy udzielaliście takiej zgody uczestnikom manifestacji ONR, Młodzieży Wszechpolskiej, PiS-u i innym uczestnikom imprez skrajnej prawicy? Teza, że każdy kto idzie ze sztandarem „Solidarności”, musi uzyskać na to zgodę KK jest po prostu absurdalna. Sami nie mogli byście organizować własnych imprez. A już twierdzenie, że ja, członek honorowy związku, a także jego dawni przywódcy, jak Lech Wałęsa, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bogdan Lis, Jan Rulewski, Henryk Wujec, Janusz Onyszkiewicz, Henryka Krzywonos, Jerzy Borowczak… nie mówię już o zwykłych szeregowych działaczach „Solidarności”, że my wszyscy nie mamy prawa iść na manifestację ze sztandarem lub opaską „Solidarności”, to twierdzenie naraża Szanownych Państwa na śmieszność. A Ja bym nie chciał, by z „Solidarności” się śmiano.
Sprawa jest jednak znacznie poważniejsza i dotyczy stosunku kierownictwa „Solidarności” do tego, co się obecnie w Polsce dzieje.
Jak Państwo sami napisaliście, KOD zajmuje się walką o demokrację i przeciwstawia się łamaniu prawa przez obecną władzę. To prawda, ale powstaje pytanie, czemu NSZZ „Solidarność” tego nie robi? Przecież, między innymi po to został ten związek powołany, po to istnieje. Dlaczego więc musi to robić kto inny?
Jak Państwo sami napisaliście, KOD zajmuje się walką o demokrację i przeciwstawia się łamaniu prawa przez obecną władzę. To prawda, ale powstaje pytanie, czemu NSZZ „Solidarność” tego nie robi? Przecież, między innymi po to został ten związek powołany, po to istnieje. Dlaczego więc musi to robić kto inny?
Pragnę przypomnieć, że to my, pierwsza „Solidarność”, ta, za którą walczyłem, którą tworzyłem i za którą siedziałem w więzieniu, to my domagaliśmy się demokracji, wolności słowa, wolnych mediów, poszanowania prywatnej własności, niezależnych politycznie prokuratur i sądów, obsadzania stanowisk w państwie ludźmi kompetentnymi a nie partyjnymi… I udało się nam to wywalczyć. Może nie do końca, może były pewne niedoskonałości, ale trzeba pamiętać, że żadne niedociągnięcia, żadne błędy wolnych ludzi nie mogą usprawiedliwiać i uzasadniać odbierania im wolności. Jakby niedoskonała była demokracja, to nie może być to uzasadnieniem dla budowanie dyktatury.
Zauważcie Państwo, że dziś niszczony jest cały dorobek „Solidarności”. Niszczone jest wszystko, za co ginęli stoczniowcy w 1970 roku, górnicy w Kopalni „Wujek”, księża: Popiełuszko, Zych, Danielak i wielu innych ludzi. I co? I „Solidarność” milczy, biernie na to patrzy i tylko ma pretensję, że ci co w obronie dorobku „Solidarności” walczą używają jej znaku?
Rządząca partia raz po raz łamie prawo i zalewa kraj kłamstwem, a „Solidarność” milczy.
Zniszczono Służbę Cywilną i obsadza się stanowiska według partyjnej nomenklatury, miernotami bez kwalifikacji, zupełnie jak w czasach PZPR, a „Solidarność” milczy.
Przeprowadzono atak na Trybunał Konstytucyjny, jedną z najważniejszych instytucji demokratyczne go państwa, a „Solidarność” milczy.
Zawłaszczono publiczne media czyniąc je tubą partyjnej propagandy. Z tych mediów od rana do wieczora leje się kłamstwo jak za czasów Gontarza, Kąkola, Urbana, Barańskiego, Tumanowicza i podobnych, a „Solidarność” milczy.
Uchwalono ustawę o prokuraturze łamiącą wszelkie standardy praworządności, sankcjonującą czyny, które niedawno jeszcze były przestępstwem, a obecnie są wręcz prawnie zalecane, a „Solidarność” milczy.
Z trybuny sejmowej bryluje dawny komunistyczny prokurator Stanisław Piotrowicz, zwalczający działaczy „Solidarności”, wcześniej w rządzie tej samej partii był wiceministrem sędzia Andrzej Kryże, który skazywał działaczy „Solidarności”, w tle bryluje sekretarz PZPR w stanie wojennym Marcin Wolski (pominę już dalszą wyliczankę), a „Solidarność” milczy.
„Solidarność” milczała też, gdy Jarosław Kaczyński kłamał w kolejnych kampaniach wyborczych, że był „członkiem władz krajowych podziemnej „Solidarności” (nie był nawet przez jedną sekundę, był pracownikiem w sekretariacie TKK, a sekretariat nie był władzą w związku – poczytajcie statut). Pominę już inne kłamstwa życiorysach obu Kaczyńskich na które nie reagowaliście. To osobny temat.
Nie chce nawet przypuszczać, że to, co się dzieje, może być przez Was popierane. Powstała by sytuacja, jakiej nie wymyślił Mrożek i żaden inny satyryk: związek zawodowy zwalczający sam siebie i popierający niszczenie tego, o co sam walczył.
Szanowni Państwo,
wiem, że popełniliście błąd, uwierzyliście w kłamliwą propagandę PiS-u i poparliście tę partię w wyborach. Ale z każdego błędu można się wycofać. PiS już dawno złamał wszystkie warunki zawartej z Wami umowy. Wszak nie obiecywał, że będzie niszczył demokrację, rozwalał państwo, niszczył wolności obywatelskie i instalował dyktaturę. Ta umowa i tak Was już nie obowiązuje.
Szanowni Państwo,
błąd można naprawić. Zawsze jest dla Was miejsce wśród uczciwych ludzi, szanujących ideały „Solidarności”. Jeśli nie chcecie działać razem z nami, to róbcie to oddzielnie, bądźcie wierni ideałom „Solidarności”, przeciwstawcie się niszczeniu wolności Polski, niszczeniu wszystkiego, o co „Solidarność” walczyła. Nie chcecie tego robić pod naszym sztandarem, to róbcie to pod swoim, ale błagam: nie kompromitujcie „Solidarności” absurdalnymi żądaniami, by ludzie występujący w obronie dorobku „Solidarności” nie używali jej symbolu.
List pozwoliłem sobie opatrzyć na wstępie zdjęciem, na którym podczas pikiety KOD demonstruję swoje prawdziwe opaski ze strajków sierpnia 1980 i stanu wojennego. Nie pytałem nikogo o zgodę i pytać nie będę.