Obchody Czerwca ’56. Poznańska Pyra jest wzruszona
26 czerwca 2016 roku, dzień szary, nieco mglisty, mżawka, jakże inny od tego sprzed 60 lat. Zbieramy się powoli, pełni niepokoju. Czy poznaniacy przyjdą? Czy zaproszeni goście dotrą na czas? Wśród gęstniejącego tłumu biegają mali gazeciarze, rozdający wydanie specjalne naszej, KOD-owskiej gazetki „Droga do wolności. Poznań, czerwiec 1956–2016”.
Tamara Olszewska
Grupa robotników, jakby żywcem wyjętych z 1956 r. każe zatrzymać się myślom, jeszcze bardziej przybliża tragizm tamtych dni. Z ulicy Zwierzynieckiej wychodzi uformowany w pochód 58-osobowa grupa. Wszyscy w białych koszulkach, na każdej z nich imię ofiary Czerwca’56 i jego wiek. Zbliżają się do nas w milczeniu, jedynie słychać łopoczącą flagę biało-czerwoną nad ich głowami. Przyglądam się im wszystkim i czuję, jak cofam się w czasie. Tak, jakby za chwilę to oni, w roboczych ubraniach, w białych koszulkach, mieli poprowadzić nas w tym pierwszym w powojennej Polsce marszu głodu i niedoli. Marszu pragnień o wolnej Polsce, o prawie do godnego życia. Potrząsam głową i ta wielka ulga – nie, to już za nami. To byli oni. Wtedy umierali na ulicach Poznania, aresztowani podlegali torturom, walczyli w szpitalach o życie. Dzisiaj są z nami, w naszym Marszu Pamięci. Dzisiaj nikt nie będzie strzelał, nie będzie próbował odcinać nam ręki, nie będzie straszył i groził. Chyba…
Goście już są. To między innymi Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, nasz szef Mateusz Kijowski, bohaterowie walki o wolną, demokratyczną Polskę Jan Lityński i Jan Rulewski. Są kombatanci Czerwca’56, wśród nich pielęgniarka Aleksandra Banasiak, która pod ostrzałem kul ratowała rannych. Rozbrzmiewa dźwięk syreny i nasz pochód rusza ulicami miasta, w kierunku placu A. Mickiewicza. Idziemy wznosząc hasła, które towarzyszyły demonstrantom 60 lat temu. „Żądamy obniżki cen”, „Żądamy chleba”, „Chcemy żyć”. Dorzucamy do nich i te, które dzisiaj są dla nas ważne, które powinny dotrzeć do każdego, kto chce zawrócić Polskę z drogi demokracji: „Czerwiec pamiętamy, demokracji nie oddamy”, „Wolność, równość, demokracja”, „Wolny Poznań”. A z nami flagi biało-czerwone, UE, tęczowe. A z nami Pamięć, nasz hołd ofiarom poznańskiego czerwca.
Plac A. Mickiewicza. Trwają przemówienia, padają słowa, ważne wtedy i ważne dzisiaj. Słowa mocne, dobitne, ale jak ważne. Kiedy przed mikrofonem staje Aleksandra Banasiak zapada całkowita cisza. Słuchamy naszej Ikony Czerwca, zapatrzeni i zadumani, ale łzy wycisnęła nam 11-letnia Zosia. Drobna, śliczna dziewczynka w mundurze harcerskim opowiedziała nam historię bliskiej sobie osoby, która pamiętała to, co działo się na wtedy ulicach Poznania. I te jej słowa, ta prośba, byśmy o godz. 21.00 zapalili świeczkę , a jej lekko drżące światełko poleci gdzieś, nad naszymi głowami, wysoko, do tych, których dzisiaj wspominamy, przed którymi skłaniamy, w pokorze i podzięce, głowy.
Ostatni akt KODowskich obchodów Czerwca. Jeszcze kwiaty pod Pomnikiem, jeszcze wspólne fotki. Rozglądam się dookoła. Jest nas kilkaset. Ktoś powie, że mało, ale nie zgadzam się z tym. Biorąc pod uwagę trwający od miesięcy, nasilający się z każdym dniem atak na KOD., wmawianie Polakom, że jesteśmy gorszym sortem, tworzenie wokół nas otoczki wrogów, komunistów, prawie zdrajców jestem szczęśliwa, że aż tylu nas było, z Poznania, z całej Polski. Jestem szczęśliwa, bo stanęliśmy sercem w serce, wspólnie chwyciliśmy w dłonie nasz polski los, łączący przeszłość z przyszłością. Znowu pokazaliśmy, że jesteśmy, a wraz z nami najcenniejsze wartości, jakie tylko człowiek mógłby sobie zamarzyć – przyjaźń, prawda, dobro, polskość, solidarność i wiara, że jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko, co najlepsze, bo jesteśmy razem.
To Oni, 60 lat temu, dali nam przykład, co to znaczy być Polakiem. To dzięki Nim dzisiaj jestem tak poruszona, wzruszona i nie wstydzę się łez, które polały mi się po policzkach. To o Nich przypomniał nam poznański KOD, dzięki któremu ten dzień był tak wzruszający, piękny, pełen wspomnień. Wspaniała robota moje KOD-ki. Dziękuję.