O nowych czasach i ich dobrych stronach
Dorota Reczek
Tak sobie siedzę i myślę. Wiosna, słoneczko, ptaki w ogrodzie. Człowiek wystawiony na działanie przyrody tak przyjaznej z założenia musi się łaskawiej odnosić do otoczenia. Poszerza mu się pole tolerancji, patrzy na otoczenie przychylniej. Z przyjemnością dostosuje się do uspakajających zaleceń prezesa wszystkich prezesów. Bo tak w zasadzie to prezesowi wiele zawdzięcza. Nie, nie posadę, bo na czas się na PiS nie załapał i rodzina też jakaś nie taka. Całkiem możliwe, że drugiego sortu, bo to zakręcić się nie umie, nawet na te liczne posady w energetyce, faktem, że nie ma pielęgniarskich kwalifikacji, ale przecież nie prezesa to wina.
Natomiast w ten wiosenny dzień świat stoi otworem. Można przejść się na lokalną manifestację, albo dla zmiany klimatu wyjechać na przechadzkę po ulicach innego miasta. Jak ktoś z tych bardziej aktywnych to w barwach KOD półmaraton po ulicach metropolii lub przełaj w mniejszej miejscowości.
Dla intelektualnie rozbudzonych i bardziej wieczorową porą, bo szkoda tej wiosennej aury marnować, odczyty jeden za drugim, a wszędzie wstęp wolny. Można się dokształcić w prawie dowolnej dziedzinie, a już z pewnością w naukach społecznych. O 17.00 o Trybunale, żeby Gliński nie marudził o marginesie społecznym, że niby tylko on wie co to takiego. O 18.00 o Komisji Weneckiej, żeby Jakiego słuchać ze zrozumieniem. O 19.00 o stosunkach międzynarodowych, żeby nas Waszczykowski w telewizji nie zagiął. O 20.00 wolne media czy narodowe, w końcu wybór ważna rzecz, a żeby wybrać trzeba wiedzieć. O 21.00 organizacja w zasadzie nie zaprzyjaźniona, ale z tej samej miejscowości, daje pokaz filmu o Salazarze. Nie prowadzę, ale wiedza to potęga więc może warto wstąpić. Takiego wyboru od lat nie pamiętam.
Na dodatek ile nowych fascynujących znajomości. Wcześniej pieszo, rowerem – choć o tym aż wstyd pisać, samochodem czy innym dowolnym środkiem lokomocji przemierzało się ulice, skwery i drogi anonimowo, prawie cichaczem z domu do pracy lub w stronę przeciwną. Po powrocie mąż nudził o niewyprane koszule, dzieci o obiad, kuzynka dzwoniła ze skargą na sąsiada, przyjaciółka z podstawówki wyjechała za posadą do innej miejscowości więc kontakt ewentualnie telefoniczny, na facebooku te same zdjęcia tylko z lekka znów odrobinę podrośniętych pociech znajomych i rodziny a w telewizji Taniec z gwiazdami tylko w soboty. Nudy po prostu.
A teraz, dzięki prezesowi oczywiście, dobra zmian pod każdym względem. Teraz to się wręcz tylko na piechotę wracać opłaca, bo i tak co chwila przystanek. Zaledwie 5 minut od biura mieszka Marta, ta która jest w straży. Warto przystanąć i chwilę posłuchać, bo barwnie opowiada o różnych takich, których spotkała na ostatniej manifie, co mówili, jakie transparenty nieśli, jak przewidują. Ociera się o tych z byłych elit i sama teraz zrobiła się tak elokwentna, że bez słownika wyrazów trudno zrozumieć o czym mówi. Zaraz za zakrętem Piotrek, który przewozi flagi, żeby nie trzeba ich było samemu od domu nosić. Bardzo uczynny. Ma duży dostawczy samochód i teraz, po znajomości wszystkim nam wszystko dowozi. Pani Agnieszka , dwie przecznice dalej, zaprasza na kawę. Już się przyzwyczaiła, że herbata i kawa to jej działka i nawet kupiła duży termos z pompką, żeby łatwiej napoje nalewać. Ledwo siadamy, jak od razu zajeżdża Damian, właściciel piekarni, i już z przyzwyczajenia dowozi słodkie bułeczki. Niby nie dzień marszu ale zjeść takie pyszności zawsze warto. A jak ktoś ma jakiś problem prawny to Kasia jest adwokatem i zawsze pomoże, a jak nie ona to Radek, też prawnik. Manula doradzi co czytać, Nika robi śmieszne rysunki , Beata podpowie o czym napisać. Drugi Piotr poradzi jak zrobić własna stronę w internecie. Łatwiej się żyje panie prezesie.
Wieczorem przy komputerze mała wymiana myśli i pomysłów z Kubą, poznanym na facebooku z okazji Kod-u. A niekiedy i planów.
-”Dzięki za wpis. Jadę pojutrze do Kielc”- wystukuję.
-„Jezu koniecznie wal do Radomia. 🙂 Musimy się spotkać. Koderów naszych ściągnę” – brzmi odpowiedź.
-„Jeśli pojadę, to tak czy tak przez Radom, bo samochodem. Dam znać. Będzie mi miło się z Wami zobaczyć, zapraszam na kawę z czymś” – odpisuję.
-„To raczej ja zapraszam 🙂”- brzmi odpowiedź
-„No to pół na pół. Do zobaczenia.”
-„ Jest opcja manifestacji w ra 🙂”
-„No to pójdziemy manifestować”
-„Super” – odpowiada Kuba
Społeczeństwo, trzeba to sobie uczciwie powiedzieć, dzięki prezesowi właśnie, zintegrowało się jak nigdy. Ludzie nie siedzą w domach tylko spotykają się ze sobą. Poznają innych i ze zdumieniem odkrywają ile ich łączy, jak dobrze się rozumieją, jak podobnie myślą, jakie mają zbliżone poglądy, jak im razem dobrze. Wspólnie działają, wspierają się nawzajem, urządzają burze mózgów i znajdują coraz to nowe, fascynujące pola do zagospodarowania. Odkrywają w sobie nowe zdolności i odczucia, stają się solidarni i otwarci, poznają obcych, którzy stają się bliscy, bo podzielają podobne wartości. Dobrze jest wiedzieć, kim się jest i jak, i z kim chciałoby się żyć. I te czasy dają nam możliwość odkrycia tego wszystkiego.
Szymborska pisała: „Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Mówię to wam ze swego nieznanego serca”.