Nieustępliwa upierdliwość
Mateusz Kijowski
Czytałem kiedyś książkę o wychowaniu dzieci. Wiadomo, że przemoc jest zła i przeciwskuteczna. Wiadomo, że dzieci bywają krnąbrne i nas nie słuchają. Wiadomo, że każdy z nas ma emocje i czasem go ponosi…
Autor książki podawał dobry sposób, żeby doprowadzić na przykład do sprzątnięcia pokoju przez dziecko. Albo doprowadzenia go do innego, oczekiwanego przez nas, a niechcianego przez dziecko zachowania. Nazywał to nur. Nieustępliwa upierdliwość rodzica. Kiedy dziecko nie chce posprzątać, stajemy w drzwiach pokoju, informujemy, że czekamy, aż posprząta, i czekamy rzeczywiście. Ile czasu będziemy musieli czekać – zależy od siły oporu dziecka i wcześniejszych naszych wspólnych doświadczeń.
KODerka z Łodzi, Ania, opowiadała mi o pewnym zdarzeniu, opisanym podobno przez którąś gazetę. Ojciec chciał zachęcić syna, żeby poszedł z nim na manifestację KODu. Przekonywał, że inwigilacja będzie dokuczliwa. Syn nie wyrażał gotowości, siedział przy komputerze i grał, komunikował się ze znajomymi, oglądał filmiki… Ojciec stanął za jego plecami i stał. Po piętnastu minutach syn zaczął się nerwowo kręcić na krześle. Po pół godzinie zapytał ojca, czy zamierza tak stać bez końca. Ojciec skonstatował — Widzisz, ja tylko teraz przez chwilę patrzę, co robisz. A oni będą ciągle Cię obserwować. — Syn powiedział — Dobrze Tato, idę.
Chodzimy na demonstracje i marsze. Powtarzamy nasze żądania – przyjęcia ślubowania od trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego oraz opublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 roku. Postawiliśmy pod KPRM licznik. Stoimy i stać będziemy. I będziemy powtarzać czego się domagamy. Konsekwentnie. Stale. Spokojnie. Nieustępliwie.