Motyl Wolności
Mateusz Kijowski
Wolność jest jak wirus. Kto ją wpuścił do swojego serca, nie wyleczy się nigdy. Ale są też ludzie, którzy nie mogą się zarazić. Miejsce wolności zajął w ich sercach inny wirus. A może to ukłucie kryształem lodu?
Kiedy w Amazonii motyl machnie skrzydłem, za jakiś czas w Japonii może być trzęsienie ziemi. Kiedy w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Olsztynie, Lubinie, Bydgoszczy, Tucholi, Szczecinie, Łomży, Zamościu, Bielsku-Białej, Elblągu, Ełku, Kędzierzynie-Koźlu, Płocku, Brzeszczach, Suwałkach, Białymstoku, Opolu, Kielcach, Radomiu, Toruniu, Augustowie czy dowolnym innym miejscu w Polsce pojawi się papierowy motyl wolności, może za jakiś czas w Polsce, albo i w całej Europie coś się wydarzy?
Czego nam brakuje? Możemy chodzić po ulicach. Możemy pisać w Internecie, co nam się podoba. Możemy wybrać, który kanał włączymy w telewizorze i dokąd pojedziemy na wakacje. Możemy urządzać marsze na ulicach miast – mamy wolność i demokrację! Czy potrzebny nam ten motyl wolności?
Pewnie trzeba by tutaj odwołać się do definicji wolności i demokracji. To ważne pojęcia, ale każdy i tak wie swoje… A naukowe spory daleko nas nie zaprowadzą. Zastanówmy się jednak, czego nam tak naprawdę brakuje. Bo skoro niewiele się zmieniło w naszym zewnętrznym życiu, to może i nie ma co narzekać?
A jednak brakuje. Robi się jakby coraz duszniej. Atmosfera gęstnieje. Każda kolejna decyzja realizująca „dobrą zmianę” jest odbierana jak zaciskająca się na szyi pętla. Tu przekaz medialny przestaje informować, a zaczyna siać nienawiść między obywatelami. Tam zaczyna się grzebanie w życiorysach i próby jawnego szantażowania osób zaufania publicznego, których niezawisłość powinna być oczywistością. Gdzie indziej do rangi bohaterów narodowych podnosi się ludzi, którzy więcej mieli na sumieniu pospolitych przestępstw, niż powodów do chwały.
Człowiek potrzebuje mieć w życiu jakiś punkt odniesienia, jakieś umocowanie, jednoznaczne kryteria i wyraziste zasady. Kiedy okazuje się, że dobro, prawda, uczciwość, sprawiedliwość, szacunek dla innych przestają być w cenie, państwo staje się folwarkiem. Kiedy jedynie lojalność wobec ekonoma daje korzyści, a główną osią sporu staje się to, kto załatwi sobie miejsce bliżej ucha przełożonego, przestają mieć znaczenie jakiekolwiek wartości, a liczy się jedynie skuteczność w wyścigu po konfitury.
27 lat temu Polacy przeżywali festiwal wolności. Odzyskaliśmy wolność i zaczęliśmy z radością budować własne państwo. Nasze marzenia zaczęły się spełniać. Spontanicznie tworzyliśmy Komitety Obywatelskie przy Lechu Wałęsie, rozklejaliśmy plakaty, roznosiliśmy ulotki, namawialiśmy, zachęcaliśmy… Chociaż właściwie mało kogo trzeba było przekonywać, bo po latach zniewolenia każdy doceniał wolność.
Po latach życia w wolnym kraju przestajemy zauważać wolność. Staje się jak powietrze. Dopóki jest, jest oczywistością. Dzisiaj tysiące ludzi gromadzi się, żeby świętować wolność. W Dzień Wolności i Praw Obywatelskich, nasze święto ustanowione uchwałą Sejmu RP 24 maja 2013 roku, jesteśmy coraz bardziej zatroskani o tę wolność. Coraz silniej czujemy realne zagrożenie dla każdego z nas. A jednak budzi się też w nas nadzieja.
Kolejne pokolenie może mieć swoje unikalne doświadczenie festiwalu wolności. Po latach 1968, 1980-81, 1989 teraz znowu podejmujemy walkę. I tylko od nas zależy, czy wolność zwycięży w nas. Czy pozostaniemy ludźmi wolnymi i niezależnymi, czy też poddamy się oficjalnej atmosferze wszechobecnych spisków i knowań. Czy zachowamy godność, czy raczej skoncentrujemy się na chwilowych korzyściach.
Niech motyl wolności, ten, który macha dzisiaj skrzydłem w wielu miastach Polski i świata, wywoła efekt motyla. Niech wolność zatacza coraz szersze kręgi. Niech żyje w nas. Bo kiedy państwo odbiera swoim obywatelom godność, tylko oni sami w sobie mogą zachować najważniejsze wartości. Bo nawet, kiedy nie opłaca się być przyzwoitym, to jednak warto.
Świętujmy dzisiaj wolność pamiętając o patronie Komitetu Obrony Demokracji, Władysławie Bartoszewskim, który nigdy nie miał wątpliwości, że trzeba się opowiedzieć po stronie tego, co najbardziej wartościowe. I pamiętajmy, że to nie rządy, reżimy czy armie zmieniają świat na lepsze, ale ludzie. Bo tylko ludzie mogą w sobie nosić to, co najważniejsze.
Niech wolność żyje w nas!