Marsze lęku i odwagi - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
3847
post-template-default,single,single-post,postid-3847,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Marsze lęku i odwagi

Marsze lęku i odwagi

Znów na ulicę wyszły tysiące ludzi, wzburzonych rządami obecnej ekipy i efektami „dobrej zmiany”. Komitet Obrony Demokracji rozesłał zaproszenie, na które odpowiedziały tłumy. W sobotę, 23 stycznia 2016 r. odbyły się manifestacje KOD w 36 miastach Polski oraz 12 poza granicami kraju. Pod hasłem „W obronie Twojej wolności” protestowano przeciwko ustawie o inwigilacji oraz zawłaszczaniu mediów publicznych. Demonstracje rozpoczęły się samo w południe. Symbolicznie.
Tradycją się staje pomniejszanie w oficjalnych komunikatach liczby uczestników, ponadto media publiczne, zawłaszczone przez PiS, przedstawiają manifestacje KOD w taki sposób, by zdewaluować ich znaczenie oraz skrzywić przekaz i ośmieszyć uczestników. Mimo, że w manifestacji brali udział ludzie z różnych środowisk i pokoleń – zarówno młodzi, z dziećmi w wózkach, jak i w średnim wieku oraz starsi (charakterystyczne, że w wuwuzele najgłośniej, najliczniej i z największym zaangażowaniem dęły starsze panie), czyli reprezentowany był pełny przekrój społeczeństwa – prawicowe, jak też publiczne media nie pokazały tego, że opór wobec obozu rządzącego jest powszechny. Nie było szerokich ujęć, pokazujących liczebność i zaangażowanie demonstrantów. Tego już doświadczyliśmy podczas ostatniego wydarzenia KOD. Jest jakaś tendencja do oszukiwania, zakłamywania, wybiórczego pokazywania rzeczywistości oraz nadmiernego rozdmuchiwania pseudosukcesów ekipy rządzącej, i staje się ona coraz powszechniejsza. Efekt prawicowej propagandy odczuliśmy w momencie, kiedy manifestacja zatrzymała się przed pałacem prezydenckim. Przez tłum agresywnie przepychała się pani w średnim wieku i krzyczała do zgromadzonych: „Na Sybir was wszystkich wywieźć!”.
Jako pierwszy o manifestacjach KOD poinformował Polsat News. Co nie umknęło uwadze telewidzów – reporter zapowiadając pikietę, przejęzyczył się uroczo: „Na ulice wyjdzie dzisiaj Komitet Obrony demonstracji”. Kolejne manifestacje KOD-u, które zgromadziły tysiące sympatyków społecznego ruchu, były i są skierowane przeciwko ustawom naruszającym wolność, niosą też wsparcie dla sędziów TK. Relację na żywo można było też śledzić na antenie TVN24.
Na zdjęciach w Internecie, a także na antenie TVN24, widać wyraźnie, że protesty zgromadziły w zależności od miejsca setki, tysiące i dziesiątki tysięcy osób. Mimo, że demonstracje zaczęły się w południe, w TVP Info pojawia się tylko informacja na pasku. Obok dwóch panów, rozmawiających o „bilansie eurodebaty o polskich prawach”, prezentują obrazek z demonstracji w Warszawie. Bez głosu, bez przedstawienia mówców i treści wystąpień… Ot, takie tam łażenie warszawiaków po ulicach… Ktoś bardzo się postarał, aby „media narodowe” pokazały najmniej reprezentatywny fragment wydarzenia. Przyszło mnóstwo ludzi (oficjalne komunikaty podają, że w Warszawie było 10 tys. uczestników, tymczasem biorący udział w zabezpieczaniu demonstracji policjanci przyznają prywatnie, że uczestników jest 3-4 razy więcej). Wniosek – całe ekipy pracują nad tym, aby nie pokazać prawdy o sile wydarzeń organizowanych przez KOD.
Mróz niestraszny, kiedy PiS zabiera wolność
Demonstracja w stolicy rozpoczęła się punktualnie. Ludzi nie powstrzymał 5-stopniowy mróz; przybywali z różnych stron i na różny sposób – komunikacją miejską, własnymi autami, sporo osób dotarło spoza Warszawy. Na ulicy Bagatela ruch zaczął się już po godz. 11. Zbiórkę miał m.in. KOD z Piaseczna, a także obcokrajowcy – Anglicy, Niemcy, Żydzi – z flagami. Dostrzec też można było inne grupy uczestników, które wyznaczyły sobie spotkanie w okolicy Alej Ujazdowskich. Podobnie jak na poprzednie wydarzenia, tak i w sobotę trudno było dojechać, nawet autobusem lub tramwajem, auta trzeba było zostawiać daleko od miejsca zgromadzenia.
Mnóstwo ludzi z plakietkami „Obywatel drugiej kategorii”, „Gorszy sort”, samodzielnie wykonanymi transparentami. Przemawiały one swoim językiem do osób odczytujących napisy: „Demokracja tak, wykonanie – nie”, „Mszczą się ludzie mali, nie powyrastali”, „Nie wierzę, że 25 lat później muszę demonstrować w tej samej sprawie”, „Dno jest dnem nawet jak jest odwrócone”, „Europa przeprasza za nich – i tutaj zdjęcia Kaczyńskiego, Szydło i Dudy”, „TVPiS kłamie”, „Dosyć cyrku marionetek”, „Beata wielka ściema”, „Polska to nie PiS”, „Kto rżnie Puszczę Białowieską”, „Nie damy się piętnować, będziemy protestować”, „Pani Szydło dość zabawy, zabierz łapy od Warszawy”, „Kłamstwo grubym Szydło szyte”, „Konstytucja obowiązuje bez względu na wynik wyborów”, „Nie pozwolimy odmienić naszych serc, nie damy im się kantować, nie damy im wkładać ich myśli w nasze głowy”, cyrylicą – „Kaczyński – spasiba. Putin”, „Wspieraj Pocztę Polską” (podobno zgodnie z ustawa o inwigilacji nie można czytać przesyłek listowych). „Nie chce takiej zmiany, przyzwyczaiłam się do demokracji”, „Demokracja tak, wykaczenia nie”, „Kaczor to dyktator”, „Ludzie pobudka”, „Je suis profesor Rzepliński”, „Polska to nie PiS”, „Wierzę w dobrą Polskę”, „Chcemy kultury bez cenzury”, „Mieliście słuchać, nie podsłuchiwać”, „Partyjny bełkot to nie informacja”.
Manifestację otwiera lider KOD – Mateusz Kijowski. Zapewnia zgromadzonych, że to nie protestujący są rewolucjonistami. „Są nimi ci, którzy demontują państwo. My jesteśmy spokojnymi ludźmi, którzy przyszli bronić wolności oraz swobód, jakie daje nam konstytucja” – mówi i podkreśla zagrożenie dla wolności instytucjonalnej. Zaznacza, że PiS ma prawo rządzić, ale nie ma prawa zmieniać podstaw ustroju demokratycznego państwa. „Demokracja to taki system, w którym różne elementy – instytucje współpracują ze sobą, kontrolują się, obserwują, ustalają kierunki działania. Tymczasem mamy w Polsce jeden ośrodek władzy, kierujący innymi. Nie ma możliwości kontroli, weryfikacji – to jest groźne dla naszej wolności”. Kijowski przypomniał, że wolność to także wolne media. Publiczna telewizja i radio, przejęte przez PiS stały się tubą propagandową jednej partii. „Z powodu przekształcenia publicznych mediów w tubę propagandową rządu, wkrótce nie będziemy wiedzieli co się dzieje” – ostrzegał zgromadzonych.
Lider KOD nadmienił, że przyjęta niedawno ustawa o policji zagraża naszej prywatności, która może być naruszana bez żadnej kontroli. Zagrożona jest nasza prywatność, intymność, tak w domach jak i w Internecie oraz wolność osobista. Dlatego musimy jej bronić. Podobnie jak niezależności prokuratury i służby cywilnej. Jednak – jak zauważył – największym zagrożeniem jest pomysł zmiany ordynacji wyborczej, zapowiadany przez władze. Manipulacje przy ordynacji mogą sprawić, że już nie będziemy mogli tak swobodnie wybierać nowych władz, jak pozwala nam aktualna ordynacja. Na koniec wystąpienia jeszcze raz podkreślił, że KOD to spokojni obywatele, którzy jedynie bronią swoich praw i przywilejów.
Zaczyna się jeszcze bardziej podniosły moment – przekazanie idei od przedstawicieli KOR dla młodych KOD-owiczów. Na scenie pojawia się grupa młodych oraz starszych osób, na czele z Henrykiem Wujcem. Pani Lilka (tak się przestawia) mówi: „Nie sądziłam, że na starość będę musiała władzy mówić znowu „nie”. Wierzę jednak, że zbudujemy społeczeństwo obywatelskie i nikt już nie odbierze nam naszej wolności i demokracji. My, nasza wiara w zwycięstwo – to ta siła bezsilnych, o której pisał Vaclav Havel. Uwierzmy w tę siłę!”. Potwierdził to Henryk Wujec: „Trzeba być pełnym wiary i nie ustawać w pracy. Zapraszam do tej pracy, bo może przynieść nieoczekiwany sukces. W 1976 r. nawet nie pomyśleliśmy, że 4 lata później powstanie 10-milionowa „Solidarność”. W tym momencie Wujec zwrócił się do młodych KOD-owców: „Młody KOR przekazuje młodemu KOD-owi to, co udało się nam osiągnąć!”. Młody przedstawiciel KOD odpowiedział: „Młodzi będą walczyć tak, jak to robili młodzi KOR-u. Jarosławie Kaczyński nie zatrzymasz wolności, są wegetarianie i rowerzyści panie Waszczykowski! Przyłączcie się do nas, młodzi!”.
I tłum znów śpiewa pieśń; tym razem „Mury”, z tekstem i wykonaniu Jacka Kaczmarskiego. Tysiące rąk wzniesionych w geście Victorii, tysiące gardeł, i emocje sięgające nieba…
W tym samym czasie, kiedy w Warszawie idee walki o wolność i demokrację w symbolicznym akcie wędrują od starszego pokolenia do młodych, a tysiące ludzi śpiewa „…mury runą, runą…” trwają manifestacje w innych miastach Polski i za granicą. W telewizyjnych migawkach widać, jak Warszawa radośnie skacze, Szczecin maszeruje, Wrocław, Poznań falują morzem polskich i unijnych flag. Demonstracja KOD odbywa się również w Brzeszczach – mieście rządzonym niegdyś przez premier Beatę Szydło.
Mocne słowa o rządzie
Na sobotnich manifestacjach wypowiedziano wiele mocnych słów. W Krakowie duże wrażenie zrobiło bardzo emocjonalne wystąpienie pani prawnik – Anny Dulęby, członkini Szarych Szeregów, uczestniczki Powstania Warszawskiego. Wspominając uroczystości warszawskie, zorganizowane w czerwcu 2014 r, w 25 rocznicę odzyskania wolności przypomniała, jak pięknie mówiono wtedy o Polsce. Prezydent USA Barack Obama powiedział, że transformacja to był cud nad Wisłą, że Polska to wspaniały, wolny, demokratyczny kraj. „A dzisiaj jeden człowiek steruje Polską i to jest demokracja? Minęło kilkanaście miesięcy, mamy nowy rząd, który kłamie, łamie wszelkie zasady praworządności, niszczy instytucje, media, służbę cywilną, wielki dorobek Polski, łamie ludziom kręgosłupy. To jest parodia demokracji i wolności. Przyszliśmy dzisiaj z potrzeby serca, żeby zaprotestować. Ale jest w nas optymizm, że zmienimy to” – mówiła starsza pani, która jako świadek i uczestnik naszej historii ma nadzwyczajną legitymację do oceny obecnej polityki rządu.
Padło też wiele słów o wolności. W Łodzi profesor uniwersytecki, który ma wykłady dla studentów dziennikarstwa, mówił o wolności słowa: „Kręgosłup to nasze ciało, a kiedy wstrząsa się kręgosłupem człowieka, to on się budzi. Swoim studentom mówiłem, że nie wszystko im wolno. Bluzgi i pomyje to nie są przyzwoite słowa, trzeba uważać, co się pisze i mówi, zawód dziennikarza to misja, służba i tak powinien być traktowany. Nie wolno kłamać, nie wolno zafałszowywać rzeczywistości. Tymczasem „oni” o KOD-zie piszą z wielką nienawiścią. To jest fałsz, to jest hejt, tak nie wolno. KOD nie sieje nienawiści, nie używa agresywnych słów, nie przekłamuje; jego zwolennicy uśmiechają się, są życzliwi. Im chodzi o wolność. A wolność jest jak powietrze, potrzebujemy tego powietrza. W czasach PRL-u mieliśmy smutne twarze, bez wyrazu. Bo inni „oni” nas niszczyli. I teraz ci nowi „oni” też chcą nas niszczyć, ale ten hejt nie przejdzie. Musimy walczyć o wolność, ponieważ bez wolności słowa nie ma wolności myśli, a bez wolności myśli nie ma wolności sumienia”.
I takich wystąpień, i takich słów było na manifestacjach dużo więcej…
W stolicy bardzo mocne było wystąpienie Jarosława Kurskiego, pierwszego zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Mówił: „Władza liczy, że się zniechęcimy. Ale my się nie zniechęcimy, my zwyciężymy! Za czasów „Solidarności” mówiono, że nie da się jej podzielić ani zniszczyć. My też nie damy się zniszczyć! W Stoczni radzono: rozważnie, ale z odwagą. I my tak zrobimy!”.
Kurski powiedział, że nad Wisłą realizuje się program ułożony w Budapeszcie. Punktował posunięcia nowej władzy, wskazując, że dąży ona do autorytaryzmu. Przypomina obelgi ze strony PiS, kierowane do obrońców demokracji i przeciwników demolowania kraju. Podkreśla, że są one rzucane po to, żeby złamać opór: „My naprawdę zwyciężymy i oni mają powód by się nas bać! („ZWYCIĘŻYMY! ZWYCIĘŻYMY!” – krzyczy tłum KOD-owiczów). Każda władza autorytarna odwraca znaki i zmienia fakty, obraża i gardzi nami, ale nie ma słów, którymi nowa władza jest w stanie nas obrazić! Kradną nam państwo i chcą nam ukraść język. Powinni na swoich wiecach krzyczeć DYK-TA-TU-RA. DEMOKRACJA to jest nasze hasło („DEMOKRACJA! DEMOKRACJA!” – odkrzykują manifestujący). Nie damy zawrócić nas do PRL-u. Białe jest białe, a czarne jest czarne! Prawda zwycięży i my zwyciężymy! („OBRONIMY DEMOKRACJĘ! WOLNE MEDIA, WOLNA POLSKA!” skandują za Jarosławem Kurskim zebrani). Mówca na koniec stwierdził: „PiS stworzył nowy gatunek człowieka: HomoPiS”.
Dwa bratanki
Ogromny entuzjazm wywołało wystąpienie węgierskiego opozycjonisty, przedstawiciela organizacji „Dwa Bratanki”. Swoją wypowiedź rozpoczął po polsku, od słów: „Dzień dobry i dziękuję! Nie jestem wegetarianinem, ale jestem rowerzystą!”. Przypomniał powiedzenie, że „Polak, Węgier – dwa bratanki, i do szabli i do szklanki”, aby po chwili przejść na język angielski i z pełną powagą powiedzieć o wspólnym przez oba narody umiłowaniu wolności.
„Warszawa nie będzie drugim Budapesztem! Węgrzy bardzo szanują i kochają Polaków. Podziwiamy Polskę, jej osiągnięcia w ostatnich 25 latach, a także Wasze dziedzictwo. Przyjaźń między naszymi narodami to jest coś więcej niż przyjaźń między Wiktorem Orbanem a Jarosławem Kaczyńskim”. Te słowa wcześniej padły na manifestacji w Budapeszcie zorganizowanej przez „Dwa Bratanki”, na która przyjechał KOD.
Gość z Węgier ze smutkiem stwierdził, że jesteśmy na początku drogi, którą oni już idą od sześciu lat. Kiedy zaczynała się „orbanizacja”, PKB na Węgrzech było wyższe niż obecnie w Polsce. Teraz jest odwrotnie. W 2010 r. ubóstwo dotykało 18 proc. społeczeństwa – tak na Węgrzech jak i w Polsce, dzisiaj na Węgrzech 27 proc. żyje w ubóstwie, podczas gdy w Polsce wskaźnik spadł do 12 proc. Węgrzy ostrzegają – jeśli Polska się cofnie w dotychczasowym rozwoju, to wzrośnie ubóstwo. „Węgrzy cofają się już sześć lat i jest coraz gorzej” – mówi gość z Węgier i wykazuje analogie pomiędzy tym, co robi w jego ojczyźnie Orban, a działaniami Jarosława Kaczyńskiego wraz z ekipą rządzącą: „Orban broni wolności rządu, a nie wolności narodu! Orban podziwia Putina! Wielu Węgrów liczyło na to, że Obama i Unia powstrzymają Orbana. U was jest to samo. Tylko Wy możecie powstrzymać Kaczyńskiego i jego marionetki! Dobra wiadomość – Orban pod naciskiem tłumów musiał wycofać się z części swoich pomysłów, a jego partia straciła poparcie i większość w parlamencie… To zwycięstwo nie jest łatwe, ale nie jest niemożliwe. Pokazaliście, że umiecie bronić swoich praw” – dodaje i na koniec, znów po polsku woła: „WOLNA POLSKA ­ DEMOKRACJA!”, a tłum odpowiada: „WOLNE WĘGRY, WOLNE WĘGRY! OBRONIMY DEMOKRACJĘ! WOLNE MEDIA ­ WOLNA POLSKA!”
Jednym z ostatnich mówców pod KPRM, był obecny po raz kolejny na manifestacji KOD prof. Wiktor Osiatyński, który powiedział m.in.: „PiS wygrał, może i powinien rządzić, ale nie powinien zmieniać ustroju państwa. Istotą demokracji jest mechanizm, który zabezpiecza możliwość przeprowadzenia kolejnych wyborów. Niech ci, którzy je wygrali, nie majstrują przy prawie tak, żeby następnych wyborów już nie było. Demokracja to wolność.”
Tymczasem, w studiu Polsat News prof. Henryk Domański, socjolog, próbuje znaleźć źródła rozłamu w polskim społeczeństwie. Podkreśla, że dotyczą one głównie spraw światopoglądowych, a przyczyny gospodarcze i brak wykształcenia leżą u ich podstawy.
Po godzinie 13 w całym kraju nadal trwają manifestacje i marsze pod szyldem KOD-u. W Poznaniu manifestanci – w tym sporo rowerzystów – ruszają z placu Mickiewicza. W Gdańsku pikietuje około 10 000 osób. Ponad głowami tłumu powiewają flagi – polskie, unijne i tęczowe. Manifestacji towarzyszy atmosfera happeningu.
„Stop inwigilacji 2016”
W imieniu grupy „Stop inwigilacji 2016” na demonstracji przemawiał Tomasz Piątek, któremu towarzyszyła Agata Czarnacka z tej samej organizacji. Mówca wspomniał o znajomych, z prawicowymi poglądami, którzy również przyszli na manifestację, ponieważ uważają, że nowa ustawa uderza w prywatność i wolność wszystkich ludzi, o różnych poglądach. „Nawet najwięksi miłośnicy PiS nie chcą, aby Jarosław Kaczyński zaglądał im do domów, głów i sprawdzał, co robią w Internecie” – mówił. Poinformował, że razem ze stowarzyszeniem Panoptykon, stowarzyszeniem Society Poland oraz Fundacją Nowoczesna grupa opracowała apel, zebrała bardzo dużo podpisów i przekaże to wszystko pani premier oraz ministrowi cyfryzacji i spraw wewnętrznych. Organizatorzy akcji są przeciwni ustawie, która otwiera drogę mafii, pozwala na nieograniczony dostęp do naszych informacji (komendant wojewódzki policji może nawet upoważnić swoją ciotkę, aby nas inwigilowała i będzie to zgodne z nowym prawem – zażartował). „Ta ustawa to pasztet i niezwykły szwindel. Nie pozwólmy, żeby nas zastraszano, ograniczano, podglądano, czy nie mamy zbyt drogich myśli…”.
Inicjatorzy akcji opracowali 11 zasad, które powinny obowiązywać służby specjalne i które powinny znaleźć się w ustawie. Oto nasz skrót tych punktów:
1. Inwigilacja – tylko w przypadkach uzasadnionych, kiedy są bardzo ważne powody.
2. Zasada ostateczności (najpierw należy wyczerpać inne sposoby pozyskiwania informacji).
3. Niezależna kontrola (zgoda sądu, a także monitorowanie poczynań służb).
4. Spójne standardy (dane muszą być odpowiednio chronione).
5. Prawo osoby inwigilowanej do informacji o tym, że jest sprawdzana.
6. Obowiązek niszczenia danych.
7. Jak najkrótszy czas inwigilacji (nie dłużej niż 6 miesięcy).
8. Jasne zasady.
9. Sprawozdawczość.
10. Nie dla trojanów (służby mogą infekować nasze urządzenia programami, które nas „podglądają”.
11. Odpowiedzialność.
„To jest nie do pomyślenia, co oni chcą nam zrobić. Prywatność to wolność” – podsumował Tomasz Piątek.
Apel do prezydenta Dudy
Po zakończeniu przemówień warszawska manifestacja przemaszerowała wyznaczoną wcześniej trasą: Alejami Ujazdowskimi do placu Na Rozdrożu, dalej do placu Trzech Krzyży, Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem – aż do Pałacu Prezydenckiego.
Tymczasem uczestnicy manifestacji z entuzjazmem informowali: „Fantastyczny kontakt z policją, z obsługą medyczną. Świetna organizacja – KOD ma mobilne punkty informacyjne. Atmosfera kapitalna! Ludzi jak okiem sięgnąć – nieprzebrane tłumy, mieszkańcy Warszawy pozdrawiają nas z balkonów, na chodnikach tłumy, pełna solidarność! Człowiek przy człowieku, widać flagi z całego świata, kolorowe parasole, transparenty i pikietówki. Dodatkowy klimat robią wuwuzele, które zagłuszają nawet myśli. Przekrój idących od dzieci w wózeczkach z rodzicami do starców pod opieką młodszych. Ludzie w „wypasionych” płaszczach i moherowe berety, ubrania drogie obok ubogich… W samej stolicy minimum 35 tysięcy ludzi. JEST MOC!.
Na zakończenie, przed siedzibą Andrzeja Dudy Mateusz Kijowski apelował do zebranych i prezydenta (oto nasz skrót): „Bardzo chcemy, żebyśmy byli wspólnotą, żebyśmy wspólnie budowali demokrację. Musimy o nią walczyć, gdyż po 25 latach jest rozmontowywana. Musimy bronić naszej wolności, walczyć o nas wszystkich. Panie prezydencie, zawsze można wrócić na drogę demokratyczną. Wystarczy, aby przyjął pan ślubowanie trzech sędziów TK, wybranych zgodnie z prawem. Obiecywał pan, że będzie prezydentem wszystkich Polaków. A tutaj jest wielu Polaków”.
Pan Kijowski przypomniał, że KOD złożył u marszałka Sejmu projekt ustawy o TK, będący inicjatywą obywatelską. Jak tylko marszałek wpisze ten projekt, KOD zacznie zbieranie podpisów. Przyjęcie tej ustawy pozwoli na rozwiązanie konfliktu wokół TK. „Nie możemy legitymizować władzy, która niszczy demokrację” – zakończył. Podziękował wszystkim za udział i spokojne, kulturalne zachowanie.
Demonstracje i incydenty
Podczas sobotniej manifestacji zdarzyło się kilka incydentów. Jak doniósł Onet, podczas manifestacji na Krakowskim Przedmieściu doszło do takiego zdarzenia: „Na chodniku zgromadziło się kilka osób protestujących przeciwko manifestacji. Od razu zostali oddzieleni kordonem policji. W pewnym momencie jakiś mężczyzna próbował przedostać się przez kordon i wyrwać flagę jednej ze stojących tam osób. Błyskawicznie zareagowali jednak policjanci, obezwładniając i zatrzymując mężczyznę” – poinformował reporter Piotr Halicki.
W Brzeszczach, rodzinnym mieście premier Beaty Szydło zdarzył się poważny, sprowokowany incydent. Na manifestację stawiło się kilkadziesiąt osób. Nagle pojawiła się kontrmanifestacja (podobno nigdzie nie zgłoszona) większa, aniżeli liczba legalnego zgromadzenia. Wg świadka grupa „napastników” zachowywała się skandalicznie. Osoba ta opisuje: „Byli chamscy, wykrzykiwali obraźliwe hasła m.in: „sowieckie pachołki”, „Komitet Obrony Deutschland”, „zdrajcy ojczyzny”, „do Niemiec, k…, do Niemiec”, „cała Polska z Was się śmieje / komuniści i złodzieje”, „czerwone dynastie”, „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”, rzucali w KOD-owców jajkami i bryłkami lodu. Ich agresywnemu zachowaniu przyglądała się policja, która wkroczyła dopiero na wyraźną prośbę prowadzącego manifestację KOD. Czy policja nie powinna sama sprawdzić legalność kontrmanifestacji i rozpędzić ich na cztery wiatry? Nie rozumiem, dlaczego w Brzeszczu pozwolono, by legalnie zgłoszoną manifestację KOD-u traktowano gorzej niż nielegalnie i agresywnie „manifestujących” chuliganów.”
Podobnych zdarzeń odnotowano więcej. Jedna z uczestniczek na stronie KOD na Facebooku opisała zdarzenie, świadczące o prowokacji Telewizji Republika w czasie manifestacji w Warszawie. Pani ta stała w pobliżu taśmy, ogradzającej scenę z mówcami. Nieoczekiwanie poczuła, że ktoś siłą napiera na nią i popycha w stronę taśmy. „Poinformowałam tego pana, że za taśmę nie wolno wchodzić, a ja nie ma gdzie się usunąć. Tłok w tym momencie był okropny, tak, że chwilę wcześniej musiała interweniować straż KOD, aby nie doszło do jakiegoś nieszczęścia. Tymczasem ten młody człowiek popychał mnie i dociskał do taśmy. Interweniował mój kolega stojący nieopodal, krzyknął na niego i zażądał uspokojenia. Jednak agresor siłowo przecisnął się przeze mnie, znalazł się pod drugiej stronie taśmy i dopiero wtedy triumfalnie obwieścił, że jest z telewizji Republika (chcę podkreślić, że w trakcie popychania mnie ani razu nie dał znaku, że jest z mediów). Za jego plecami wyrósł drugi mężczyzna, który natychmiast zaczął mnie nagrywać. Uznałam, że jest jakaś forma prowokacji, spowodowania zamętu i niepokoju. Nagrano mnie, kiedy podniesionym głosem oskarżyłam ich o prowokację”. Pani zamieściła zdjęcia, dokumentujące to wydarzenie. Świadkowie potwierdzili, że kojarzą tych panów z podobnymi incydentami na wcześniejszych demonstracjach (w tym jednej KOD). Prowokują ludzi w tłumie, przepychają się, na jednej z demonstracji popchnęli kogoś, ten ktoś odpowiedział tym samym, a główny bohater widoczny na zdjęciach, zawiadomił policję. „Umieszczam te zdjęcia, żeby Was uprzedzić i uczulić zarówno na tych ludzi, jak i na ich działania. Wydaje się, że celem takiego zachowania może być wywołanie wrażenia, że uczestnicy demonstracji KOD są agresywni wobec prawicowych mediów, co – oczywiście – nigdy nie ma miejsca” – napisała.
Zofia Bohdanowicz z Ochoty z kolei opisała na FB zdarzenie osobiste: „Jestem maksymalnie wściekła. Jechałam na manifestację (w Warszawie) z Ochoty. Przy ul. Bitwy Warszawskiej wsiadłam do tramwaju nr 9. Jakiś sympatyczny chłopak (na oko ok. 20-tki) ustąpił mi miejsca (co w tramwajach nie jest codziennością). No cud, wspaniała młodzież. Przy placu Narutowicza chłopczyk z uśmiechem zerwał mi z głowy czapkę (ze znaczkiem KOD) i ze słowami „babuniu masz swój KOD”, wysiadł z tramwaju i puścił się biegiem w kierunku pomnika Narutowicza. W tramwaju grobowa cisza. Wysiadając z tramwaju na następnym przystanku ogłosiłam pasażerom, że to nie był mój wnuczek, albo ja czegoś nie pamiętam. Ludzie się roześmieli, ja wróciłam do domu. Łzy ciurkiem mi płyną. Czuję się jak zgwałcona. Życzę Wam wszystkim wspaniałej atmosfery na manifestacji i mam nadzieję zjawić się na następnej. A znaczka mi szkoda jak licho. Dobrze, że mam kocicę, która siedzi mi na kolanach i od czasu do czasu zlizuje słoną wodę lecącą mi z oczu. Obronimy i zwyciężymy!”.
Janusz Nagiecki z Łodzi na FB podzielił się innym spostrzeżeniem: „Byłem dzisiaj, z trzema osobami, w centrum Łodzi kolportować ulotki o sobotniej manifestacji i idei KOD-u. Mróz, śnieg, wiatr, a w naszych głowach fantazja i pieśń swobody w sercach. Wybraliśmy takie skrzyżowanie w centrum Łodzi – Radwańska i Al. Politechniki, gdzie jest największa migracja studentów, bo do nich szczególnie chcieliśmy trafić! Staliśmy od 12:00 do 14:30 i rozdaliśmy blisko 600 ulotek. I co…? I wróciłem do domu z „dołem” w duszy i postanowieniem, że o tym napiszę! Zderzyliśmy” się z ok. czterystoma młodymi osobami, z których 6-ciu, 7-miu – na dziesięciu, nie miało pojęcia o KOD-zie, o tym co dzieje się w Polsce, o Trybunale, mediach, służbie cywilnej… W większości przyjmowali nas z pogodną akceptacją i ciekawością, choć zdarzały się i takie komentarze, że jesteśmy opłacani przez Niemców albo, że bronimy komuny! Z tych czterystu młodych ludzi tylko jedna – młoda dziewczyna, kiedy ją zatrzymało uliczne światło, wróciła do nas ze słowami: „Dziękuję”. Czułem się, jakbyśmy byli jakimiś starymi krasnalami, które bronią swojego muchomora przed rozdeptaniem… Po co o tym piszę? Ano po to, by uświadomić tym wszystkim, dla których przestrzeń internetowa jest najważniejsza, że tak nie jest. Że jest ważna, ale nie najważniejsza, że młodzi ludzie – studenci, którzy niby siedzą nocami na necie i FB – mają o nas, o KOD-zie i naszej idei blade pojęcie. Żeby uświadomić nam wszystkim, że jeśli nie będziemy w realnej przestrzeni publicznej, to zostaniemy kanapową formacją inteligentów, z kontrolowanym dostępem do sieci. W kontekście przejęcia przez PiS mediów publicznych, to fundamentalne wyzwanie i lekcja, którą musimy pilnie odrobić!”.
Przed nami kolejne marsze – lęku i odwagi. Lęku o siebie, naród i kraj. Odwagi, by ten lęk przełamywać mówiąc odważnie o jego przyczynach.

Walentyna Rakiel-Czarnecka
Małgorzata Szafrańska
Ewa Szaniawska
Magda Topińska