Kwestia zaufania - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
6759
post-template-default,single,single-post,postid-6759,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Kwestia zaufania

Kwestia zaufania
Przemysław Wiszniewski

Autorytarna władza PiS demoluje porządek państwowy w imię tzw. „dobrej zmiany”. Zaczyna od relacji społecznych. Niedawno przeczytałem, że z badań ankietowych wynika bardzo niski wśród Polaków poziom społecznego zaufania. Zaufanie jako kategoria psychologiczna czy też socjologiczna stanowi fundament społeczny i podstawę wspólnoty. Brak zaufania doprowadza do zerwania więzi międzyludzkich. Skąd tak niski poziom zaufania w Polsce, możemy się tylko domyślać – pokutuje nasze życie w komunie, a potem, po przełomie manipulacje polityków, chcących poderwać zaufanie do państwa, by zyskać poparcie jako opozycja.
Prym w takich działaniach wiódł zawsze Jarosław Kaczyński w kolejnych odsłonach. Teraz, kiedy zyskał pełnię władzy, wciąż manipuluje społecznym zaufaniem jako potężnym instrumentem jej sprawowania.
Weźmy taką policję. Ćwierć wieku kosztowało organa ścigania odbudowywanie społecznego zaufania. Policja wielkim wysiłkiem budowała autorytet, zdejmując z siebie odium komuszej „milicji obywatelskiej”, będącej w przeszłości aparatem reżimu. Dziś jesteśmy świadkami rujnowania tej pracy. Znów, jak przed dziesięcioleciami, mundurowi są zmuszeni podejmować działania opresyjne wobec opozycji. Filarem społeczeństwa obywatelskiego jest zaufanie społeczne, a jednym z jego przejawów – traktowanie policjantów jako stróżów prawa, nie zaś restrykcyjnego ramienia rządzącej partii.
Dziś odżywają fatalne wspomnienia bolszewii, która wraca na nasze ulice. Zaczyna nas otaczać gęsta atmosfera wzajemnej podejrzliwości. Mamy się bać. Taki stan oferuje nam pisowska dyktatura i przeciw niemu walczy KOD.
W demokracji policja nas chroni i w ten sposób jej obecność wokół nas pojmujemy. W razie zagrożenia wiemy, do kogo się zwrócić po pomoc. Policja w państwie demokratycznym działa w ramach prawa, zgodnie ze ściśle określonymi procedurami. Znamy to prawo i owe procedury, stąd poczucie przewidywalności działań organów ścigania.
Zupełnie inaczej funkcjonuje policja reżimowa, ponieważ realizuje ona pozaprawne zachcianki władzy. Zastrasza obywateli rozmaitymi działaniami, gdyż władzy zależy na tym, żeby obywatele się jej bali. Żeby nie protestowali przeciwko bezprawnemu działaniu władzy i żeby zrezygnowali z postawy opozycyjnej wobec władzy. Dla świętego spokoju. Najlepiej, gdy obywatel wspiera władzę, ostatecznie może nie wspierać, ale też nie występować przeciw bezprawiu. Jeśli mu się nie podoba, niech przyjmie postawę braku zainteresowania, która jest bezpieczna. Policja nie cieszy się w reżimie społecznym zaufaniem, najlepiej jej unikać. Nie wiadomo, czego się można spodziewać, najprawdopodobniej najgorszego. Za komuny milicja obywatelska miała dodatkowe ramię zbrojne w postaci ZOMO. Wszystko przed nami.
Inną odmianą budowania zaufania społecznego są urzędy. Dopokąd w urzędach liczą się kompetencje, możemy zaufać urzędnikom, że nie będą się kierować złą wolą, bo ograniczają ich prawa i procedury. Zawsze od niesłusznej naszym zdaniem decyzji urzędowej można się odwołać. Tak się to wszystko dzieje w państwie demokratycznym. W państwie autorytarnym, z którym mamy obecnie w Polsce do czynienia, urzędników rekrutuje się spośród lojalnych wobec władzy działaczy partyjnych. Kompetencje się nie liczą. Urzędnicy stają się ignorantami. Ale nie dość tego. Mogą cechować się nadgorliwością i naginać prawo do realizacji partykularnych interesów własnej partii lub, by pognębić opozycjonistów.
Podobnie rzecz się ma z wymiarem sprawiedliwości, ze służbą zdrowia, z nauczycielami, etc. Zaufanie do dziennikarzy także zostało nadwątlone powstaniem telewizji reżimowej vel. „narodowej” z nachalną proreżimową propagandą. Kamera reżimowa filmuje pustkę i nie potrafi odnaleźć kilkudziesięciotysięcznego tłumu.
Bodaj najbardziej spektakularny przykład zrywania zaufania społecznego pojawił się dzisiaj, w związku z ustawą antyaborcyjną. Kościół triumfuje, wspierając prokościelny reżim w Polsce. Jak widać jednak, to zwycięstwo iluzoryczne. List biskupów popierający działanie reżimu, opresyjne wobec kobiet, spotkał się z protestem wiernych, którzy nie chcieli go wysłuchać i masowo, ostentacyjnie opuszczali kościoły.
Reżim swoim posunięciem doprowadził do zerwania więzi miedzy częścią wiernych a kościołem, polegającej na zaufaniu doń. Widocznie wierni nie życzą sobie, aby kościół sprawował wraz z reżimem władzę autorytarną w Polsce. Kościół jako wspólnota i jako instytucja, obdarzany największym społecznym zaufaniem, poniósł dziś klęskę, którą poniekąd sam sobie zawdzięcza wiążąc się z reżimem.
Odbywa się na naszych oczach dewastowanie i tak wątłego społecznego zaufania. Zaufania do państwa i do siebie nawzajem. Kiedy uchwalano ustawę o powszechnej inwigilacji, niektórzy powtarzali jak mantrę, że uczciwy obywatel nie ma się czego bać. Jeśli nie rozrabia w internecie, nie angażuje się w żaden projekt opozycyjny, nic mu nie zagraża. Jest w tym przekonaniu wskazanie, że najlepiej być biernym, a jeśli czynnym, to tylko we wspieraniu władzy, a nie w jej krytyce. Bierny najlepiej na tym wychodzi, swoje może wie, ale nie ujawnia, bo po co się narażać?

Dla własnej wygody władza autorytarna próbuje zastraszyć obywateli, żeby byli biernymi, nie interesowali się jej posunięciami, żeby nie tworzyli społeczeństwa obywatelskiego. Mają się bać.

A my, Komitet Obrony Demokracji, jesteśmy obywatelami nie zgadzającymi się z bezprawiem, więc mamy się bać. Skoro państwo pomiata konstytucją, to równie dobrze może pomiatać każdą inną ustawą czy kodeksem. Czy też normą społeczną. My, KOD-erzy znajdujemy się w tej komfortowej sytuacji, że wytworzyliśmy wobec siebie wzajemne zaufanie. Oczywiście, zdarzają się rozmaite prowokacje, ale przecież nie chodzi o zaufanie bezgraniczne, raczej takie względnie ograniczone. Nie można przecież być naiwnym i ufać wszystkim bezwzględnie. Można przecież wówczas paść ofiarą oszustwa czy zdrady. Ale podstawowe zaufanie społeczne jest konieczne do życia. Ludzie jego pozbawieni, którzy wszędzie wietrzą spisek, są fatalnie okaleczeni i niezdolni do funkcjonowania społecznego.
Nie dajmy sobie odebrać tego zaufania, bo wtedy władza zatriumfuje, a my staniemy się ofiarami opresyjnego systemu. Stanowimy siłę, z którą władza musi się liczyć tak długo, jak długo jesteśmy razem i mamy do siebie zaufanie. Pamiętajmy o tym!