Jastrzębie, sępy czy głuptaki?
Mateusz Kijowski
Wróciliśmy z Ameryki. Wczoraj relacjonowałem nasze wrażenia dotyczące relacji polsko-amerykańskich oraz szans na to, że nasi zagraniczni partnerzy z różnych stron pomogą Polakom utrzymać wolność i demokrację, które osiągnęliśmy w wyniku starań wielu z nas a potem budowaliśmy z dużym poświęceniem i zaangażowaniem. To dzisiaj trochę przemyśleń o KOD-zie i jego otoczeniu. Przez kilka dni byłem w oddaleniu, co sprzyja refleksji.
Komitet Obrony Demokracji powstał 19 listopada 2015 roku z inspiracji artykułem Krzysztofa Łozińskiego opublikowanym dzień wcześniej w Studiu Opinii pod tytułem „Trzeba założyć KOD”. 20 listopada 2015, po wielu godzinach grupowego redagowania opublikowaliśmy Manifest Komitetu Obrony Demokracji. I wtedy dołączyły do KOD-u tysiące. Zjednoczyliśmy się w trosce o szacunek dla prawa, o porządek konstytucyjny, o nasze wolności zagwarantowane nam w Konstytucji RP, na straży której stoi Trybunał Konstytucyjny (bo Prezydent już wtedy na tej straży nie stał). Pojawiliśmy się licznie na marszu 12 grudnia 2015 w Warszawie i pięciu innych miastach, a 13 grudnia 2015 w Gdańsku. Później w ponad 20 miastach polskich i wielu europejskich a nawet poza Europą – 19 grudnia 2015.
Wszyscy wiedzieli, że chcemy pokojowo, w zgodzie z prawem, konsekwentnie stanąć w obronie tego, co dla nas najważniejsze. Wolności i demokracji. A potem niektórym się wydało, że można coś ugrać dla siebie. Założyć partię i startować w wyborach, zdobyć popularność wiodąc innych na barykady, popisać się radykalnymi żądaniami i domaganiem natychmiastowych efektów. Zaczęli krytykować KOD, odchodzić z KOD-u, chcieli robić więcej, szybciej, lepiej, bardziej. Znamy to z historii wszystkich chyba ruchów społecznych w historii świata. Zawsze znajdą się tacy, którzy nie są usatysfakcjonowani powolnym tempem zmian albo razi ich powszechna zgoda co do pokojowych metod działania.
Co zrobili? Więcej? Szybciej? Lepiej? Bardziej? Jestem ciekawy, kto mógłby wskazać efekty działań radykałów. Działań pod własnym szyldem, bez podszywania się pod KOD i budowania swojego „sukcesu” na podkradanym logo, cudzej nazwie, na oszukiwaniu zdezorientowanych ludzi dobrej woli. Ja tych efektów nie znam. Trochę fajerwerków, wiele żółci, mnóstwo frustracji i nienawiści wobec tych, którzy stworzyli KOD. Tysięcy ludzi, którzy poparli założenia Krzysztofa Łozińskiego, którzy pisali i przyjmowali Manifest. Tych, którzy nie dali się uwieść mirażom i fałszywym obietnicom, że można coś zrobić szybciej i osiągnąć lepsze efekty. Mimo manipulacji, oszczerstw, insynuacji i zwyczajnych kłamstw Komitet Obrony Demokracji jest silny swoją konsekwencją, spokojem, umiarem i rozwagą. Nie musimy się ścigać z nikim. Nie musimy zawłaszczać cudzych pomysłów. Nie musimy konkurować na „lepszy marketing czy PR”. KOD budują tysiące KODerek i KODerów w codziennej pracy u podstaw, w lokalnych inicjatywach, w kreatywności i cudownej inwencji. A te samozwańcze jastrzębie, które od dawna KOD traktują jak chłopca do bicia, organizację winną wszelkiemu złu, obciążoną wszystkimi możliwymi winami i błędami, nie umieją się jednak od KOD-u odsunąć. Brakuje im samodzielnego napędu i ciągle próbują się przyklejać do statku, krzycząc „hej, płyniemy!”.
Dzisiaj znowu pojawiają się tacy, którzy chcą lepiej. Bardziej demokratycznie. Nie mogą wytrzymać do terminu wyznaczonych wyborów wewnętrznych. Nie umieją też specjalnie pokazać, co by chcieli osiągnąć. Ale podkopują, drążą, niszczą. Kilkadziesiąt osób w kilkutysięcznym regionie sieje zamęt, próbują obalić zespół koordynujący, dorwać się do… no właśnie, do czego? Czyżby widzieli pracę w KOD-zie jako jakieś konfitury? Władzę? Korzyści osobiste? Jeżeli praca w zespole, dogadywanie się, szukanie kompromisu i dialog są im obce, to na pewno nie są dobrymi reprezentantami idei KOD-u. Jeżeli nie mogą poczekać do wyznaczonych wyborów, to czy reprezentują te wartości, które nas w Komitecie Obrony Demokracji zjednoczyły?
W KOD-zie w Polsce jest 16 regionów oraz wiele grup zagranicznych. W wielu z nich pojawiały się problemy z przywództwem, dyskusje na temat kierunków rozwoju, osoby źle współpracujące z innymi, inaczej niż większość rozumiejące cele i zadania KOD-u. Ale w większości sytuacji problemy były rozwiązywane w drodze dialogu, szukania zrozumienia, współpracy. W nielicznych przypadkach dochodziło do rozwiązań nieakceptowanych przez jednostki, ale satysfakcjonujących większość. Dzisiaj mamy spore doświadczenia w rozwiązywaniu konfliktów w koordynacji regionów. Ale są tacy, którym nie chodzi o rozwiązywanie konfliktów. Nie szukają nawet współpracy z innymi regionami czy grupami. Swoimi działaniami zmierzają prosto w kierunku zniszczenia KOD-u i skompromitowania idei, która nas zjednoczyła. Chciałbym wierzyć, że nieświadomie…
Ruch społeczny liczący tysiące członków, organizacja, która ma pozwolić współpracować i koordynować działania tysięcy członków, aktywistów i sympatyków, to poważne przedsięwzięcie. Kiedy powstaje spontanicznie, bez żadnych przygotowań, potrzebuje ogromnej rozwagi, uważności i troski. Szarpaniem sukna nie wzmocni się idei ani nie nada jej większego znaczenia. Znacznie lepiej byłoby budować organizację, wykazać się umiejętnościami, pokazać skuteczność i zdobyć uznanie. A za 2-3 miesiące wystartować w wyborach.
Niestety, nie wszyscy umieją budować. Ci, którzy określają się jako jastrzębie, często okazują się sępami lub głuptakami. Dobrze byłoby, żeby po ich działaniach KOD nie musiał z przykrością przyznać, że ostał nam się ino sznur…
Brakuje nam sukcesu? Brakuje nam uznania? KOD został zauważony w całym świecie. Nasze postulaty są rozumiane przez przedstawicieli administracji USA, przedstawicieli Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej, polityków i naukowców, liderów opinii światowej i autorytety, dziennikarzy całego świata i wielu obywateli. Żądania czy oczekiwania ich realizacji są kierowane w stronę polskiego rządu ze wszystkich stron. KOD został nominowany do nagrody demokracji w Europie i w USA. Jesteśmy ważnym i nowym zjawiskiem na światowej scenie, komentowanym i obserwowanym przez opiniotwórcze środowiska. A to wszystko po niecałych pięciu miesiącach istnienia Komitetu Obrony Demokracji. Czy to nie powód, żeby utrzymać kurs? Żeby budować konsekwencję zamiast szukania innych dróg? My wszyscy – KODerki i KODerzy zbudowaliśmy ten sukces. Nie zmarnujmy go dla własnych ambicji, aspiracji czy frustracji. Razem możemy zbudować znacznie więcej. Oddzielnie możemy tylko rozmieniać się na drobne…