Droga do zwycięstwa
Mija 36 lat od wydarzeń w Stoczni Gdańskiej, które dały początek ruchowi Solidarność i i zapoczątkowały zmiany prowadzące do uczynienia Polski wolnym i demokratycznym państwem. Warto przypomnieć okoliczności, które poprzedziły masowy protest 177 zakładów pracy w sierpniu 1980 roku, w którym udział brało około 80 tys. pracowników w całej Polsce.
Jerzy Gogół
W lipcu początek serii strajków dały zakłady WSK Mielec w Świdniku, które protestowały przeciwko podwyżce cen mięsa i wędlin. Za nimi poszły zakłady Lublina, które oprócz postulatów ekonomicznych żądały przeprowadzenia nowych wyborów do oficjalnych związków zawodowych całkowicie podporządkowanych PZPR. W połowie sierpnia do strajków przystąpiły zakłady z Wybrzeża. Z perspektywy dnia dzisiejszego sam strajk wydaje się niczym wielkim, ponieważ nasze ustawodawstwo dopuszcza możliwość takiego protestu pracowniczego po przeprowadzeniu referendum wśród pracowników zakładu. Ale w tamtych ponurych czasach rozpoczęcie strajku wymagało wielkiej odwagi. Każdy zakład posiadał opiekuna ze strony Służby Bezpieczeństwa, który miał dużą sieć informatorów wśród pracowników – często członków należących do Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej, stanowiących zmilitaryzowane zaplecze istniejącej władzy. W pamięci strajkujących były jeszcze świeże wspomnienia po stłumionych krwawo protestach w 1970 roku, podczas których zastrzelono 45 robotników, a rany odniosło 1165 osób. Warto przypomnieć, że przeciwko strajkującym wyjechały czołgi, kilka dywizji wojska i liczne oddziały milicji.
Po stłumieniu strajków nastąpiły liczne aresztowania przywódców, w czasie których wiele osób zostało ciężko pobitych. Strajkujący w lipcu i sierpniu 1980 roku musieli też pamiętać tzw. strajki radomskie w 1976 roku, zakończone również brutalnymi represjami władzy, głównie pobiciami na tzw. ścieżkach zdrowia, które spowodowały śmierć 2 osób. Oprócz tego skazano 8 osób na kary więzienia od 8 do 10 lat, 11 osób na kary więzienia 5 i 6 lat. W sumie osądzono 272 osoby, a wyroki miały odstraszyć inne zakłady od organizowania strajków.
Jak widać w roku 1980 roku pamięć o represjach, pobiciach, a wreszcie o zastrzelonych niewinnie robotnikach, była znana strajkującym i musieli się liczyć z najsurowszymi konsekwencjami, łącznie z utratą życia, zwłaszcza że w końcowych dniach sierpnia wokół stoczni komunistyczna władza zgromadziła ciężki sprzęt bojowy i liczne oddziały ZOMO, których brutalność cieszyła się wyjątkowo złą sławą. Ewentualne represje mogły też objąć rodziny – zwolnienia z pracy i zakaz zatrudniania niemal we wszystkich zakładach pracy, których właścicielem prawie w 100% było państwo.
Władze komunistyczne w sierpniu 1980 roku były przekonane, że pamięć o brutalnym stłumieniu poprzednich protestów robotniczych będzie decydującym czynnikiem odstraszającym od uczestnictwa w strajkach i zostaną one szybko wygaszone, a przywódcy przykładnie ukarani. Tak się nie stało i to właśnie pamięć o kolegach, którzy zginęli i byli prześladowani spowodowała godną podziwu determinację, bo jednym z pierwszych postulatów strajkowych było wymuszenie zgody na wybudowanie pomnika pamięci osób zastrzelonych w protestach w grudniu 1970 roku. Bezpośrednim powodem, który spowodował masowe strajki była podwyżka cen mięsa i wędlin oraz zła sytuacja ekonomiczna Polski. Początek lat siedemdziesiątych do połowy dekady cechowała wysoka dynamika inwestycji. Między innymi powstała Huta Katowice, Fabryka Samochodów Małolitrażowych, elektrownie, Centralna Magistrala Kolejowa i wiele innych, które finansowane były z kredytów.
W roku osiemdziesiątym zadłużenie Polski osiągnęło 20 mld zł i jak na te czasy było gigantyczne, a obsługa zadłużenia zaczynała przekraczać możliwości finansowe Polski. Wzrost gospodarczy Polski zmalał w różnych wskaźnikach o 2%, a nasz kraj z eksportera żywności stał się importerem. Środki dewizowe na zakup surowców, komponentów i podzespołów do produkcji rozdzielane były centralnie i nie zaspakajały potrzeb do prowadzenia produkcji. W zakładach nagminnie powstawały zastoje i przerwy w produkcji, stąd też dosyć popularne było powiedzenie: „Czy się stoi, czy się leży 2 tys. się należy”. Rodziły się postawy konsumenckie Polaków, a płace rosły szybciej niż możliwości podaży towarów i usług. Kolejki w sklepach stawały się gigantyczne – po żywność, meble, a w kolejce po mieszkania stało 2 mln ludzi z czasem oczekiwania 12 lat.
Polacy zdali sobie sprawę, że praktycznie byli pozbawieni swojej reprezentacji we władzach, bowiem rządziła jedna partia, której rządy oparte były na resortach siłowych, gotowych natychmiast reagować na polecenia kierownictwa partii. Przypomnę, że na terenie Polski stacjonowało 100 tys. żołnierzy radzieckich, gotowych wspierać bratnie władze komunistyczne w Polsce. Szczególne zasługi w umacnianiu władzy Polskiej Zjednoczonej Patrii Robotniczej miała Służba Bezpieczeństwa, która posiadała liczną sieć konfidentów i penetrowała wiele środowisk, a w końcowym rozrachunku wykonywała wyroki śmierci na duchownych i opozycjonistach. Do dnia dzisiejszego nie wyjaśniono wszystkich okoliczności śmierci wielu opozycjonistów z tamtego okresu.
Tak na marginesie, wiele osób z pokolenia 50+, pamiętających te czasy, z niepokojem obserwuje rosnące zadłużenie państwa, rządy jednej partii, która zawsze ma rację, masowe zwolnienia ludzi oraz fatalną rolę TVP, porównując np. zaniżanie liczby uczestników marszów i pikiet KOD do kłamstw Telewizji Polskiej z lat 80., która informowała o czasowych przerwach w pracy nielicznych zakładów, kiedy strajki obejmowały całą Polskę. Represje w tym czasie obejmowały masowe zwolnienia pracowników krytycznie oceniających sytuację w kraju. Podobnie ma się sprawa aktualnie, gdzie dokonuje się czystek w instytucjach państwa, gdzie wyrzuca się tysiące ludzi za brak jednoznacznych poglądów politycznych zgodnych z jedną najważniejszą partią. Analogie nasuwają się same.
Wracając do wydarzeń w Stoczni Gdańskiej warto przypomnieć najważniejsze fakty. Inicjatywa strajkowa wyszła ze strony Wolnych Związków Zawodowych, które były wtedy nielegalną organizacją, a jej twórcą był Bogdan Borusewicz, współzałożycielami Lech Wałęsa, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski. To oni zainspirowali protest wyznaczając termin rozpoczęcia strajku na 13, a następnie 14 sierpnia 1980 roku. Strajk miał domagać się przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz, którą zwolniono za przynależność do Wolnych Związków Zawodowych. Do strajkujących dołączył Lech Wałęsa i został przywódcą Komitetu Strajkowego przy ogromnym aplauzie stoczniowców. Po trzech dniach strajku przywrócono do pracy Annę Walentynowicz i Lecha Wałęsę, a dyrektor stoczni wyraził zgodę na podwyżki pracowników w kwocie 1500 zł miesięcznie oraz budowę pomnika ofiar grudnia 1970 roku. Zapewniono, że strajkujący nie poniosą żadnych konsekwencji. Ogłoszono zakończenie strajku. Tak jednak się nie stało, ponieważ na terenie Gdańska strajkowała jeszcze Stocznia im. Komuny Paryskiej oraz inne zakłady i na wniosek kilku robotników rozchodzący się ludzie powrócili na znak solidarności z innymi załogami zakładów. Powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, na czele którego stanął Lech Wałęsa. Zaczęła się batalia o nową Polskę.
W wielu miastach rozpoczęły się strajki, powstawały Międzyzakładowe Komitety Strajkowe w Jastrzębiu Zdroju, Szczecinie, Elblągu i wielu innych miastach. W dniu podpisania porozumień w Gdańsku 31 sierpnia, w Polsce strajkowało ok. 700 zakładów i brało w nich udział 750 tys. pracowników. Jednym z najważniejszych postulatów było powołanie Wolnych Związków Zawodowych. Oficjalnie NSZZ Solidarność została zarejestrowana jako związek zawodowy dopiero 10 listopada 1980 roku. Bohaterem narodowym został Lech Wałęsa, a jego rola w przeprowadzeniu protestu była tak znacząca, że nawet jego wrogowie z czasów dzisiejszych jej nie kwestionują. Polacy uwierzyli, że mogą obalić komunizm, ale droga do całkowitego zwycięstwa przeciągnęła się do 1989 roku. Polacy musieli przeżyć stan wojenny, przywódcy strajkowi prześladowania, internowania, areszty. Część z nich straciła życie, jak górnicy kopalni Wujek. Wielu straciło życie w niewyjaśnionych okolicznościach. Cześć ich pamięci, bo to ich odwaga i determinacja dała nam wolną Polskę.