Dlaczego KOD? - KOD Komitet Obrony Demokracji
Komitet Obrony Demokracji, KOD
Komitet Obrony Demokracji, KOD
6197
post-template-default,single,single-post,postid-6197,single-format-standard,eltd-cpt-2.4,ajax_fade,page_not_loaded,,moose-ver-3.6, vertical_menu_with_scroll,smooth_scroll,fade_push_text_right,transparent_content,grid_1300,blog_installed,wpb-js-composer js-comp-ver-7.1,vc_responsive
 

Dlaczego KOD?

Dlaczego KOD?
Maria Wojciechowska

Zacznę biblijnie: „Na początku było słowo…”
Tak się układa w dziejach ludzkości, że wszystkie idee, które potem „stają się ciałem”, najpierw zostają opisane przez ludzi, w których głowach się zrodziły. Tak zaczęły się wszystkie wielkie religie, ruchy społeczne i organizacje międzynarodowe, od judaizmu zaczynając, a na ONZ kończąc. Nie inaczej było w przypadku ogromnego ruchu obywatelskiego, którym jest dziś KOD. Dlatego warto wrócić na chwilę do korzeni i odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego KOD?
Przesłanie KOD-u jest tak jasne i proste jak przysłowiowa budowa cepa: KOD ma działać w granicach prawa, szanować prawo i posługiwać się prawem, aby osiągać zamierzone cele. Jakie to cele? To obrona demokracji, praworządności, praw człowieka, praw obywatelskich i ideałów europejskich. Krótko mówiąc pokazanie rządzącym, że istnieje ”siła bezsilnych”. Ale należy też pamiętać, że celem KOD-u nigdy nie było obalanie legalnie wybranych władz państwowych.
Korzystamy z prostych recept, które już dziś realizuje cała rzesza KOD-erek i KOD-erów, czyli pracy u podstaw i tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. KOD przyjął na siebie ciężką rolę, której nie podołali rządzący i elity polityczne po 1989 roku, rolę wyedukowania społeczeństwa tak, aby było świadome swojej siły, swojego głosu, żeby umiało poruszać się w państwie prawa i znało rządzące nim reguły. Ludzie zbierają się w swoich regionach, organizują spotkania, prelekcje, pogadanki, piszą ulotki, prowadzą
KOD-owskie blogi i wykonują całą masę pożytecznej i wspaniałej roboty. Ci ludzie są bezimienni, nie jest im potrzebna sława i zaszczyty, nie tego oczekują. Ale też KOD kąsa rządzących pisząc listy otwarte, wzywając do wykonywania obowiązków, które wynikają z zapisów Konstytucji i obowiązującego prawa. Działamy więc być może wolniej, może nie tak spektakularnie, ale coraz bardziej skutecznie. Zorganizowaliśmy się właściwie sami, podzielamy wspólne idee zawarte w słowie, które było na początku, w słowie, które stało się mitem założycielskim, skałą, na której wspólnie budujemy państwo prawa.
Jednak są ludzie, którzy nie godzą się na działanie w granicach wytyczonych przez początkowe, założycielskie dokumenty KOD. Niektórzy z nich współtworzyli KOD, inni usiłują się pod niego podczepić. Dla nich KOD jest za mały (sic!), za ciasny, zbyt zachowawczy i zbyt mało waleczny. Można to zrozumieć, można to zaakceptować i nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby poszli własną drogą. Ale zamiast wybrać własną, wolą się snuć za nami w świętym oburzeniu, że nie akceptujemy ich metod działania i nie
zamierzamy ich popierać. Mają też jedną cechę wspólną i swój własny mit założycielski, a jest nim niechęć, żeby nie powiedzieć nienawiść do PiS i o dziwo do Mateusza Kijowskiego. To jest fundament, na którym chcą zbudować nową jakość.
Kłamstwa, pomówienia, półprawdy i ćwierćprawdy. Skąd my to znamy?
Znamy to z naszej rzeczywistości politycznej. Takimi metodami posługują się ludzie mali, słabi, tchórze, którzy nie są pewni swoich racji i usiłują tworzyć równoległą rzeczywistość, wmawiając innym, że to jest ta jedyna i prawdziwa. A więc tworzą swoisty Matrix, w którym żyją inni ludzie ślepo wierzący w ich słowa i zaklęcia. Tak tworzą się sekty, a nie ruchy obywatelskie. W tej chwili działania niektórych ludzi przypominają działania PiS z okresu, gdy u władzy była koalicja PO-PSL. Wtedy propaganda PiS przedstawiała rządzących, jako zło wcielone, dręczące i męczące współobywateli. Dokładnie takimi samymi sposobami posługują się dziś niektórzy ludzie wobec KOD-u.
Co ciekawe KOD przecież nie odmawia innym prawa do demonstrowania swoich przekonań w sposób, który uznają za stosowny. Każdy postępuje wedle własnej woli oraz w zgodzie z własnym sumieniem. Dlaczego więc nie stworzą własnego ruchu? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta: nie są w stanie grać w wielkiej orkiestrze – to soliści. Podejmują decyzje w sposób kompletnie nieodpowiedzialny i arbitralny.
Czy heroiczny czyn głodowania, bo rząd nie publikuje wyroku Trybunału Konstytucyjnego, jest działaniem racjonalnym, przemyślanym i zaopatrzonym w plan B? Co się stanie, jeśli bohater okaże się bohaterem jednej i ostatniej akcji? Co dalej? Samospalenie? Czy inni pójdą za nim? Czy wszyscy ludzie, którzy dziś stoją murem za tak radykalnym pomysłem podpalą się kolektywnie pod KPRM? Czy w takim układzie ktoś inny przejmie po nich pałeczkę? Szczerze wątpię. Idźmy dalej: czy obrażanie prezydenta RP także jest czynem heroicznym? Czy ktokolwiek poza grupką inicjatorów staje na placach polskich miast i miasteczek pod hasłami obraźliwymi dla głowy państwa? Czy więzienia się zapełnią i przepełnią naśladowcami? I znów: szczerze wątpię. Poza wtykaniem kija w szprychy KOD-u nie widzę żadnych konstruktywnych działań, żadnego planu na przyszłość, żadnej racjonalnej myśli. Za to widzę jasno i wyraźnie żądanie: poprzyjcie nas! KOD w tej chwili działa i współpracuje z różnymi organizacjami pozarządowymi, ale taka współpraca zawsze opiera się na obustronnym porozumieniu, a nie na żądaniu poparcia.
Kierowanie się czystą, organiczną niechęcią nie jest dobrym sposobem na budowanie ruchu. Jednak jest niezłym patentem na sianie zamętu, odbieranie zwolenników tym, którzy porwali za sobą setki tysięcy współobywateli i zaproponowali im nie tylko wspólne maszerowanie, ale i  współdziałanie nie na rzecz odsunięcia od władzy jednej partii politycznej, lecz na rzecz budowania nowego, świadomego swoich praw i obowiązków, dobrze wyedukowanego społeczeństwa obywatelskiego.
I na koniec jedno spostrzeżenie, którego nie mogę się pozbyć: ktoś usilnie stara się zrobić karierę i to głównie w mediach, mieć swoje pięć minut, zaistnieć za wszelką cenę i chce do tego wykorzystać KOD-erki i KOD-erów, ale „buduje na piasku”… Zaczęło się i skończyło trochę biblijnie.