Czy Polska będzie w Polsce
Czasami już mamy dość telewizji, Internetu, prasy. Same nieprzyjazne komunikaty i informacje. Zamachy terrorystyczne we Francji, polowanie na policjantów w USA, dziwny przewrót stanu w Turcji, w czasie którego zginęło wielu ludzi.
Jerzy Gogół
Komentarze profesjonalistów informują często jak agresję zwalczać agresją. Mnożą się liczby ofiar. Kamery pokazują zbliżenia zapłakanych twarzy i wiązanki kwiatów przy konsulatach i ambasadach. Każdy z nas zadaje sobie pytanie i szuka odpowiedzi: co jest tego przyczyną. Dlaczego kolor skóry, różnice kulturowe, wyznanie jawią się jako czynnik, dla którego stajemy się wrogami i potrafimy siać zagładę całym narodom albo przeciwnikom politycznym we własnym kraju. Słyszymy różne wypowiedzi ekspertów od socjologii, politologów, dziennikarzy, duchownych i jeśli nawet głoszą jakieś teorie, widać brak przekonania. Często odnoszą się do programów rządowych, zwalają sprawy na poprzednie elity. Obserwujemy mieszkańców Francji po zamachu w Paryżu. Dużo kwiatów, zniczy i kolorowe rysunki, które tak się nie podobały naszemu Ministrowi Spraw Wewnętrznych. Podziwiamy mieszkańców, którzy mówią: nie damy się zastraszyć, nadal wierzymy, że wśród Arabów jest dużo dobrych ludzi, to nasi sąsiedzi, koledzy z pracy. Paryżanie w następnych dniach przeszli w marszu pokojowym i oddali hołd zamordowanym.
Nie bali się i nadal chcieli wierzyć, że człowieczeństwo to coś więcej niż nieustanna rywalizacja o zwycięstwo narodów, ras, religii, czy partii. Mieli to w nosie. Wiedzieli, że to jest szansa, aby dalej wierzyć w pogodne oblicze nas samych. Nie chcieli, by ich dzieci jako najważniejsze uczucie przejęły nienawiść do innych ras i kultur, bo oznacza to także nienawiść do innego człowieka, który może być naszym sąsiadem, znajomym czy kolegą z boiska. Czy życiu każdemu z nas ma towarzyszyć nienawiść i wrogość jako najważniejsze przesłanie dla celów, które realizujemy w codziennym życiu? Francuzi wtedy powiedzieli: chcemy być krajem, który w swojej różnorodności kultur, obyczajów, przekonań widzi szanse rozwoju i wzbogacania wiedzy o życiu. We Francji jest dużo rodzin mieszanych, w których panuje miłość, tolerancja i co – nagle to wszystko będzie bez znaczenia, jak głosi pan Błaszczak ze swoją tezą, że są kultury, które się nie integrują.
Ciągle ostatnio znajdujemy się pod presją poglądów, że tylko walka zapobiegnie dalszym aktom terroru, co w efekcie oznacza kontrolę, represje, zbyt surowe egzekwowanie prawa i dalsze wykluczenia społeczne. Czy naprawdę chcemy żyć w takim otoczeniu społecznym z natury nieprzyjaznym i wrogim? Oczywiście, przestępstwa i wykroczenia należy karać bez względu na to, kto je popełnia i z jakich kultur pochodzi. Kodeksy prawa nie mogą różnicować kultur, narodowości, przekonań politycznych, czy koloru skóry, i mają za zadnie wyłącznie rozróżniać przestępstwa i rodzaj kary. Jak zatem ocenić część polityków o orientacji narodowej, kiedy głoszą prymat własnej narodowości czy nadrzędności religii, którą wyznają nad innymi. Jak się do tego ustosunkować? Czy przestać wierzyć w humanitarne oblicze ludzkości? W żadnym przypadku.
Politycy realizują własne koncepcje albo dążenia do władzy, albo jej utrzymanie, lub umocnienie. Społeczeństwo ich słucha poprzez media publiczne, tak jak to ma miejsce w Polsce, całkowicie podporządkowane PiS, kiedy nieustannie głoszą: nasz naród jest lepszy, nasza partia jest najlepsza, nie przyjmiemy uchodźców, bo zagrażają naszemu narodowi, będziemy bronić naszej wiary, bo bez niej Polska nie istnieje. Orędzia nienawiści, pełne haseł nacjonalistycznych, pozornej troski o obywateli, kierowane do nas po to, abyśmy wypełniali te przesłania, tak jak przywódcy chcą, bo to patriotyczne. Bo tego wymaga dobru kraju.
Ile w tym hipokryzji, buty, braku odpowiedzialności za losy przyszłych pokoleń i upokorzeń dla tych, którzy mają inne zdanie – a tych jest coraz więcej w Polsce. Na szczęście, z matni zaklęć politycznych, bez potwierdzenia ich zasadności i celów, społeczeństwo Polskie się wyzwala. Wielość ruchów społecznych, stowarzyszeń, w których w ostatnim okresie powstały i aktywnie działają, na czele z KOD-em, stają się siłą, w której ludzie są surowymi cenzorami partii PiS, partii, która zaczyna demolować konstrukcję państwa demokratycznego. Jasno mówią swoje „nie” dla państwa egoizmu narodowego, czemu dają wyraz w marszach, pikietach, licznych wydawnictwach i portalach. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że demokracja musi być w nas, aby wszelkie jej mechanizmy funkcjonowały w instytucjach państwa. Jest jeden poważny problem, że jednak spora część nie dostrzega związku pomiędzy ideą narodowego socjalizmu, jednego z najokrutniejszych systemów politycznych a drogą do degeneracji państwa, która powstaje na skutek wykluczeń społecznych i coraz większych podziałów na lepszych i gorszych Polaków.