Jaki Jaki?
Gdy tylko uzyskamy niezbite dowody, że pan X jest pedofilem, nie omieszkamy ich narodowi przedstawić.
A może tak: „mieszkańcy okręgu pana posła Kropiwnickiego skarżą się, że pan poseł Kropiwnicki w swoim mieszkaniu prowadzi agencję towarzyską”.
Opluj zawsze coś przylgnie.
Umarłbym ze wstydu.
Albo to.
Trzy miesiące po triumfalnym zwycięstwie w wyborach – staję wobec kilkunastu tysięcy ludzi, którzy zaczynają gwizdać.
Też bym umarł.
Jak mi się to udało? Co spieprzyłem? Dlaczego mówią, że wszystko? Gwizd przeciągły kłuje w uszy, a ja nie wiem, gdzie podziać oczy. Nie mogę nikogo zapytać. Stoję w świetle setek kilowatów lamp, więc bezładnie i drżąco ruszam w akompaniamencie tego zgrzytliwego szumu. Tych gwizdów potwornych. Zimny pot spływa po kręgosłupie, a mnie męczy jedno pytanie: dlaczego? A gwizd narasta. „Kołuje jękliwie.” Miażdży.
Potem wytłumaczą, że to Niemcy, bo gwizdali z niemieckim akcentem.
Matko Boska, jest jakiś szczyt obciachu? Co ja tu robię? Wiać.
Gwiżdżą w agencji towarzyskiej, na stadionie, w gazetach, na ulicach….
Coraz dłużej, coraz przenikliwiej, coraz…
Uff, obudziłem się, dzięki. Na szczęście.
To nie ja.
Kawę robię, jadę do pracy, w windzie wydrapane kluczami: Polska.
Wczoraj nie było.
Kuba Karyś