Paraliż Trybunału
KOD przygotował obywatelski projekt ustawy o Trybunale, zgodny z Konstytucją. PiS przeforsował jednak własny projekt, niekonstytucyjny, którego jedynym celem jest całkowity paraliż Trybunału Konstytucyjnego, uczynienie z niego atrapy, podporządkowanie władzy wykonawczej. PiS wzoruje się tu na rozwiązaniach węgierskich.
Przemysław Wiszniewski
Premier Szydło nie chce drukować wyroków Trybunału w Dzienniku Ustaw, mimo że jest do tego zobowiązana konstytucyjnie; prezydent Duda zaś nie chce zaprzysiąc sędziów legalnie wybranych przez ciało do tego powołane. Cienia wątpliwości nie pozostawia tajny raport Komisji Europejskiej, do którego dotarli dziennikarze Newsweeka: sytuacja w Polsce zagraża praworządności ze względu na te właśnie uporczywe zaniechania konstytucyjnych obowiązków narzuconych Konstytucją na władzę wykonawczą. Od ponad pół roku wiemy, że PiS wzoruje się tutaj na rozwiązaniach węgierskich Victora Orbána. Przypomnijmy: „Orbán wziął się za tamtejszy Trybunał Konstytucyjny. Jako że sędziowie wydali nieprzychylny wyrok w sprawie jednej z ustaw, szef Fideszu postanowił to ukrócić. Pół roku po objęciu władzy koalicja rządząca przegłosowała poprawkę do Konstytucji, która zmniejszała kompetencje Trybunału. Następnym krokiem było ulokowanie tam „swoich” sędziów. Jak to zrobił Orbán? Obniżył znacznie wiek emerytalny sędziów i tych niewygodnych posłał po prostu na wcześniejszą emeryturę”.
Pacyfikacja zatem strażnika Konstytucji jest reżimom niezbędna w celu pozbycia się konstytucyjnych ograniczeń. Bez ograniczeń można uchwalać wszelkie regulacje prawne, ustawy z Konstytucją niezgodne. Dlatego władza autorytarna pozbywa się strażnika Konstytucji, która staje się martwym zapisem, tzw. martwą literą prawa. Spróbujmy przyjrzeć się biegowi wypadków, gdyż ważna jest tutaj sekwencja następujących po sobie wydarzeń. To studium niszczenia praworządności przez zwycięską władzę w Polsce i jednocześnie studium desperackiej obrony tej praworządności przez opozycyjny KOD.
W kwietniu, przypomnijmy, środowiko sędziowskie wyraziło solidarność z Trybunałem. W odwecie Andrzej Duda odmawia zaprzysiężenia sędziów sądów powszechnych, co wyraźnie wskazuje, że poza Trybunałem PiS ma ochotę spacyfikować w perspektywie cały ustrój sądowniczy w Polsce. Dopóki Trybunał funkcjonuje w obecnym składzie, jest gwarantem konstytucyjności, ale przecież wiemy, że kadencja prof. Andrzeja Replińskiego upłynie 19 grudnia br., a więc już za pół roku. I wówczas PiS zrobi z Trybunałem, co zechce, dysponując sejmową większością. Dlatego tak ważny jest obecny gest KOD-u, czyli nasz obywatelski projekt ustawy o Trybunale i wywołanie publicznej debaty na temat tego gremium, gwaranta państwa prawa w Polsce. Musimy stale przypominać o tym wszystkim Polakom, którym leży na sercu dobro Ojczyzny, ochrona praworządności i demokracji, tak w tej chwili zagrożonej przez zakusy władzy.
„Wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez Sejm większością 2/3 głosów, 6-letnia kadencja prezesa Trybunału oraz składanie przez sędziego ślubowania przed marszałkiem Sejmu, a nie prezydentem – przewiduje obywatelski projekt ustawy o TK złożony w Sejmie przez KOD”. Mateusz Kijowski wielokrotnie deklarował, że nasz projekt zmian był konsultowany przez szacowne grono konstytucjonalistów i w żadnej mierze nie stoi w sprzeczności z interesem teraz działającego Trybunału. Chodzi jednak w tym projekcie o to, by w przyszłości ustrzec się zakusów władzy, takich, jakie obserwujemy dziś, które mają na celu ograniczenie niezawisłości sędziowskiej i ograniczenie kompetencji. Chodzi zarówno o pisowski atak na Trybunał (a więc na Konstytucję), jak i październikowy wybór dwóch sędziów TK w miejsce tych, których kadencja mijała w grudniu. Lider KOD zapewniał, że projekt zapobiegnie w przyszłości takim niekonstytucyjnym praktykom. Już w styczniu tłumaczył, że KOD w swoim projekcie chce wprowadzić „mechanizmy zabezpieczające przed upolitycznieniem Trybunału. Wierzymy głęboko, że większość parlamentarna, która w kampanii wyborczej deklarowała, że będzie słuchać obywateli, posłucha obywateli, którzy złożą projekt ustawy” – podkreślał.
Przedstawiciele KOD-u pojawili się w Sejmie, by zreferować projekt ustawy obywatelskiej. Jarosław Marciniak powiedział: „Cała Europa, cały wolny świat patrzą teraz na Polskę. Mam nadzieję, że posłowie i posłanki pokażą, że Polska może być znowu wzorem dla innych. Przychodzę tu w imieniu obywateli. Czas nas nagli, sam jestem jako obywatel przekonany, że w obecnej sytuacji politycznej i kryzys konstytucyjny musi być rozwiązany. Ten obowiązek spoczywa na was. My obywatele przychodzimy do was z wyciągniętą dłonią”.
„Po prezentacji ustawy na pierwszym czytaniu ustawę skierowano do pracy w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, w której pracach również braliśmy udział. Prace niestety nie były nastawione na to, by efekt był merytoryczny, by ustawa pomogła w jakimkolwiek stopniu na przyszłość zażegnać sytuację, której jesteśmy świadkami od jesieni 2015 roku” – oświadczył.
I oto mamy pomysł PiS, już teraz jedyny obowiązujący i jedyny, który zostanie przepchnięty przez większość parlamentarną, o którym Waldemar Mystkowski pisze: „Projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym ma wszelkie znamiona stalinowskie. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar uważa, że nie jest zły, lecz bardzo zły. Jest to oględne nazwanie. Eufemizm, bo Bodnar ma kindersztubę. Projekt pisowski o TK nie tyle paraliżuje, ile likwiduje sens trwania Trybunału Konstytucyjnego. Powietrze demokracji, jakim jest trójpodział władzy, nie ma swego najważniejszego elementu kontroli: płuc”. Ewa Siedlecka w Wyborczej dodaje: „PiS wmontował w ustawę o Trybunale Konstytucyjnym mechanizm autodestrukcji. Zapewnił sobie większość w Trybunale i całkowitą kontrolę nad jego orzecznictwem”.
Jak najprościej wyjaśnić, po co władzy PiS-u paraliż Trybunału? Dobrze odpowiada na to Artur Sierawski, pełnomocnik Zarządu KOD ds. Młodych: „Dzisiaj, jak się pyta młodych ludzi, co to jest demokracja, to odpowiadają: „rządy większości”. To ja się pytam młodego człowieka: „Czy uważasz, że skoro są rządy większości, to większość może wszystko?” „Tak.” To ja zadaję kolejne pytanie: „No, dobrze, ale jeżeli dzisiaj ta większość uchwali ustawę, że wszyscy tracą telefony komórkowe i władza zabiera ci telefon komórkowy, to ma do tego prawo?” „No, nie!” „Ale przecież powiedziałeś, że to są rządy większości, a większość może wszystko!” Dzisiaj taka jest świadomość”. Otóż Trybunał stwierdziłby niezgodność takiej ustawy z Konstytucją, ponieważ wykazałby łamanie w niej konstytucyjnie zagwarantowanych swobód obywatelskich.
PiS-owi zależy na paraliżu Trybunału, ponieważ chce m.in. ograniczać nasze, gwarantowane Konstytucją, wolności obywatelskie. PiS chce stanowić prawo, które będzie stać z nimi w sprzeczności, lecz zabraknie ciała, które będzie mogło to kompetentnie wykazać. PiS chce ugruntować swoją władzę i uczynić z obywateli biernych obserwatorów życia publicznego oraz wykonawców woli rządzących. Z „suwerena” staniemy się niewolnikami i podwładnymi władzy, która z naszym wspólnym majątkiem i indywidualnym potencjałem każdego z nas będzie mogła uczynić, co zechce. Po to właśnie PiS dąży do unieruchomienia Trybunału Konstytucyjnego.