Masz dość przemocy i nienawiści? Chodź z nami
Boisz się rozmawiać w autobusie w obcym języku? Boisz się nosić znaczek KOD? Zastanawiasz się, czego wkrótce nie będziesz mógł mówić lub nosić?
Przemysław Wiszniewski
Muzyka łagodzi obyczaje, podobnie jak odpowiednia dieta i tryb życia. Demokracja też je łagodzi, więc kiedy ktoś wmawia nam jej kryzys i zapowiada rządy silnej ręki, to zapewne chce doprowadzić do postępującego zdziczenia.
Żył onegdaj duchowny, Martin Niemöller, który wsławił się następującym przesłaniem: „Najpierw przyszli po komunistów, ale się nie odezwałem, bo nie byłem komunistą. Potem przyszli po socjaldemokratów i nie odezwałem się, bo nie byłem socjaldemokratą. Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych. Potem przyszła kolej na Żydów, i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem. Wreszcie przyszli po mnie, i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną.”
Wiele spraw można załatwić rękami obywateli. Wystarczy ich zachęcić, tak jak zachęca obecna władza. Sekwencja manipulowania społecznymi nastrojami, począwszy od ubiegłorocznej kampanii wyborczej, była następująca: najpierw wzbudzano lęk, potem dzielono nas na swoich i obcych, by ów lęk skanalizować przeciwko obcym. W charakterze marchewki pojawiła się zachęta do zwalczania tych obcych: to przecież obcy winni są wspólnotowym i indywidualnym niepowodzeniom. Obcych zaczęto stygmatyzować: to ci, którzy są odmienni, ale także ci, którzy im sprzyjają, którzy tę odmienność akceptują. Żydzi, muzułmanie, geje, komuniści i kapitaliści, Niemcy, Rosjanie, Ukraińcy, Litwini, niekatolicy – oto katalog wykluczonych, zawsze niepełny. Można doń zaliczyć każdego, kto w jakikolwiek sposób nie podporządkuje się władzy i jej nie poprze.
Gorszy sort do siódmego pokolenia
Lustratorzy szperają, mogą wyciągać genealogiczne mezalianse do siódmego pokolenia. Pamiętamy dziadka Tuska. W ostateczności, gdy nic się nie znajdzie, można insynuować lub po prostu pryncypialnie klasyfikować politycznego adwersarza do wygodnej kategorii. Na przykład „gorszego sortu”.
Pamiętamy z historii, że naziści dzielili ludzi na kategorie i ustalili hierarchię, zgodnie z którą na Ziemi miała zapanować rasa panów-nadludzi. Podludzie mieli być niewolnikami, albo zostać eksterminowani. Na dnie owej nazistowskiej obłąkańczej drabiny znajdowali się Żydzi. Każdy Untermensch był uznawany za szkodnika przeznaczonego do likwidacji. Wszelako w owej doktrynie propagandowej nazistów zasady klasyfikowania do kategorii podludzi były, w zależności od potrzeb, dynamicznie modyfikowane. Poza bezwzględną przynależnością żydowską zaliczono do niej bolszewików, Polaków, Cyganów i innych. Alfred Rosenberg wyjaśniał, że „Podczłowiek, to Człowiek, którego zdolność do nauki i przyjmowania wzorców narzuconych przez porządek społeczny nie mieści się w normach przyjętych dla tej społeczności.” Przyjmowano zatem określone w ustawach norymberskich kryterium rasowe, ale też rozszerzano je na cywilizacyjno-kulturowe, bardziej pakowne i pozwalające uzasadnić wrogie działania wrogie wobec rozmaitych społeczeństw.
Podziały rodzą agresję
Dziś również władza pisowska chętnie dzieli społeczeństwo na lepszy i gorszy sort. Lepszy to ten propisowski; gorszym jest ten, który się buntuje. Trzeba jednak zaznaczyć, że na razie jest to jest zaledwie zaczyn, wcielanie w życie pewnej doktryny jedynie w sferze werbalnej. Daleko temu do brutalności historycznych odniesień, ale przecież i one miały swoje łagodne początki.
Do rasistowskich ataków, w samej tylko Warszawie, dochodzi już niemal codziennie. Winę za ten stan rzeczy ponosi Jarosław Kaczyński, który już podczas kampanii szczuł na uchodźców, którzy jakoby mieli roznosić zarazki chorób. To pisowska dyktatura ponosi odpowiedzialność za eskalację nastrojów ksenofobicznych. Władza posługuje się językiem nienawiści i pogardy, zachęcając obywateli do działania. Polacy czynią to w imieniu władzy, która na to przyzwala, która temu pobłaża, która to pochwala.
W kwietniu premier Beata Szydło rozwiązała radę ds. walki z rasizmem i ksenofobią i od tego czasu lawinowo rośnie liczba ataków na tym tle. Zdaniem ekspertów to politycy tworzą atmosferę przyzwolenia. Także wśród Polaków dominuje przekonanie, że władze w niewystarczającym stopniu zwalczają ataki na tle rasistowskim – pokazał sondaż SW Research dla „Newsweeka”.
Gdy pójdziemy w marszu „Jedna Polska – Dość podziałów!”, pamiętajmy, że robimy to nie tylko w akcie solidarności z atakowanymi. Robimy to także w swoim własnym interesie, bo rychło może się okazać, że jeśli w porę nie powstrzymamy tego neofaszystowskiego obłędu, sami staniemy się celem.
Marsz JEDNA POLSKA DOŚĆ PODZIAŁÓW, sobota 24 września, godzina 15.00, Trybunał Konstytucyjny. Przyjdź sprzeciwić się przemocy i nienawiści.