Krople deszczu przed marszem „Wszyscy dla wolności”
Jerzy Gogół
W Warszawie w marszu „Wszyscy dla wolności” według stołecznego ratusza wzięło udział 50 tysięcy osób. W całej Polsce odbyły się dziesiątki pikników, marszów, manifestacji i innych imprez, które potwierdziły, że obchodzimy ważną rocznicę, którą władza ignoruje albo wręcz wyraża swoją niechęć do ich obchodzenia.
Już sama zapowiedź marszu wywołała mobilizację kierowniczych gremiów PiS-u, łącznie z premier Szydło i prezesem Kaczyńskim. Pani premier, nieoczekiwanie dosyć, nieporadnie zaprezentowała program mieszkaniowy, ale lawinę komentarzy wywołało przemówienie prezesa Kaczyńskiego. To wszystko miało jeden cel – zniechęcić uczestników do udziału w marszu, piknikach i demonstracjach organizowanych w wielu miastach Polski. PiS zastosował taktykę dobrego i złego policjanta, a w roli tego ostatniego zwyczajowo wystąpił niezawodny prezes, rozważając czy demokracja to niezbędny element dobrze zorganizowanego państwa. Efekt był mizerny, bo Polacy ani nie za bardzo przejęli się obiecankami premier Szydło, ani nie przestraszyli się gróźb prezesa Kaczyńskiego. Byliśmy wszyscy i po ulicach Polski, jak również w Europie i USA, rozlegało się głośno hasło „Równość, Wolność, Demokracja”.
Radość wzajemnych spotkań była duża. Nie obowiązywały barwy partyjne, a wymiana poglądów była szybka, otwarta, często w rytmie tempa marszu. Nikt nie był zacietrzewiony, nikt nie upierał się, że racja jest wyłącznie po jego stronie. Rozmawiałem z ważnymi działaczami partyjnymi na szczytach władzy, i tych lokalnych, i wszyscy mówili jednym głosem – „Musimy się jednoczyć bez względu na różnice.”
Te krople deszczu były trochę symbolem jednak pewnego zatroskania nas wszystkich nie tylko o Polskę, ale również o kształt Europy. W ojczyźnie – o zapowiedź przez szefa najważniejszej partii, posiadającej większość parlamentarną, tworzenia ustroju egoizmu narodowego. Ustroju, który z całą pewnością będzie domagał się od obywateli lojalności, posłuszeństwa i jednomyślności w głoszeniu poglądów politycznych. Wielu z nas, uczestników marszu, zastanawiało się, jakich narzędzi dyscyplinowania obywateli użyje PiS. Czy ograniczy się tylko do instrumentów ekonomicznych, czy również wchodzą w rachubę prokuratorskie, czy wreszcie potępienie społeczne, do których użyte zostaną media narodowe? A być może wszystkie jednocześnie zostaną zastosowane z premedytacją i bezwzględnością, które historia już zna z okresu nazizmu i komunizmu.
Pomimo radości i ogromnej determinacji uczestników inicjatyw KOD-u, ciąży nad nami niepokój o Europę, a właściwie o jej kształt polityczny. Jak na razie zwycięża koncepcja Europy solidarnej, ale jak te krople deszczu przed marszem – patrzymy, co będzie dalej, czy to tylko chmury gromadzą się nad naszym kontynentem, które przeminą, czy to zapowiedź burzy, która zmieni istniejący porządek? I koncepcja, gdzie Polska staje się liderem Europy w kwestii egoizmów narodowych, którą firmuje PiS, z gorliwością znacznie wykraczającą poza zwykłą aktywność dyplomatyczną. Mamy w pamięci niedawne wybory w Austrii, referendum WB o przynależność do UE i wiele innych sygnałów dochodzących z państw naszej strefy. I rodzące się pytanie – czy, jeśli Europa stanie się strukturą państw egoizmów narodowych, nie pojawią się roszczenia terytorialne, i jakie tego będą konsekwencje. Czy wówczas Polska będzie silna wśród silnych państw, czy silna wśród państw słabych?
Marsz KOD-u „Wszyscy dla Wolności” potwierdził, że duża część Polaków nie wyraża zgody na rządy PiS-u i jego zamiar likwidowania instytucji przypisanych do ustroju demokratycznego. Nie ma też zgody na wojnę z UE, a zwłaszcza wyjście Polski z UE. Polacy powiedzieli też jeszcze jedno. Wybory 4 czerwca były wielkim osiągnięciem, ponieważ zapoczątkowały pokojowe zmiany ustroju państwa. Intelekt, kompromis, troska o losy państwa zwyciężyły i umożliwiły tworzenie nowoczesnego państwa. Warto było świętować!